port service

Kłęby dymu unoszą się nad Nowym Portem. Pierwsze informacje mówią o pożarze w firmie Port Service. Strażacy potwierdzają zdarzenie, lecz nie podają na razie żadnych szczegółów. Pierwsze wiadomości mówiły o zaangażowaniu 21 zastępów strażackich, obecnie w akcji jest ich 15, lecz dysponowane są kolejne zastępy, także spoza Gdańska.

- Chowanie głowy w piasek i unikanie tematu przez byłego wojewodę zakończyło się brakiem czasu na podjęcie innej decyzji niż ta, że zakład musi pozostać w dotychczasowej lokalizacji – przekonuje Beata Rutkiewicz. Obecna wojewoda pomorska tłumaczy, że pozostawienie spalarni odpadów niebezpiecznych Port Service działającej w Gdańsku, na półwyspie Westerplatte, wynika z braku alternatywy oraz konieczności zabezpieczenia regionu, ale warunkiem funkcjonowania spółki ma być brak uciążliwości dla otoczenia i to, że stanie się ona „dobrym sąsiadem”.

Niespełna 6 tygodni przed wygaśnięciem umowy dzierżawy terenu dla zajmującej się m.in. spalaniem odpadów niebezpiecznych, gdańskiej spółki Port Service, dyskusja na ten temat trwa w najlepsze. Obok zrzeszającej regionalnych pracodawców organizacji, firma sama zabiera głos w odpowiedzi na negatywne opinie opozycyjnego w mieście PiS, a dzielnicowi radni zbierają podpisy mieszkańców i apelują w tej sprawie do premiera Donalda Tuska.

- Jesteśmy jako Gdańsk czarnym punktem, jeśli chodzi o zachorowalność na nowotwory, a w szczególności na nadczynność tarczycy. Z czegoś to się bierze – grzmieli we wtorek pod gdańskim magistratem przedstawiciele stowarzyszenia Gdańsk Tworzą Mieszkańcy, będącego częścią szerokiej, opozycyjnej koalicji Komitet Wspólna Droga. Wskazywali tym samym na działającą na Westerplatte od 30 lat spółkę Port Service. Do działaczy wyszli przedstawiciele władz miasta, którzy przekonują, że podobnie jak oni, dążą do zamknięcia spalarni odpadów. Decyzję podjąć ma wojewoda, a w tle odszkodowanie nieoszacowanych jak dotąd rozmiarów.