Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza

Dominiki, Dominikański, św. Dominika. Od 764 lat Gdańsk ma swój jarmark

Bywali na nim wielcy kupcy z Europy i drobni handlarze, zabawiali kuglarze, leczyli medycy, kupowały wielkie damy i praczki, pojawiał się krokodyl i sterowiec „Graf Zeppelin” . Od stuleci co roku ściągają do Gdańska tysiące handlujących i kupujących na jarmark św. Dominika, jedno z największych tego typu wydarzeń Europie.
Jarmark Dominikański, Jarmark św. Dominika
Targ Drzewny podczas Jarmarku św. Dominika, około 1890 r.

Autor: archiwum cyfrowe

Według chrześcijańskiej tradycji każdego świętego wspomina się w dzień jego śmierci. Każdy zakon przez wieki chciał, by to jego patrona wierni pamiętali najgorliwiej. Tak też o swoim założycielu myśleli dominikanie, którzy zwrócili się do papieża o przyznanie im przywileju odpustowego. Dominikanie mieli nadzieję nakłonić w ten sposób wiernych do uczestnictwa w odpustowej mszy świętej 4 sierpnia – wówczas bowiem był to dzień świętego Dominika. 

Papież Aleksander IV udzielił kilku dominikańskim klasztorom przywileju odpustowego – był wśród nich i gdański, ale też we Frankfurcie nad Menem, Paryżu, Tuluzie czy Ołomuńcu. Do Gdańska bulla papieska dotarła w 1260 roku. Papież zezwalał gdańskim dominikanom na udzielanie studniowego odpustu podczas mszy odpustowej, a że wierni bali się piekła, to wydarzenie przyciągało tłumy.

Czas handlowania

Wkrótce mszom odpustowym w Gdańsku zaczął towarzyszyć jarmark. Jak wówczas wyglądał? Jak pisał Tymoteusz Jankowski w artykule „Dominik, czyli doroczny targ” („30 Dni” 3/2005): „W wigilię tego święta prawdopodobnie obchodzono kościół w uroczystej procesji z relikwiami. Zakonnicy powrócili do tej tradycji w 2002 roku, kiedy fetowano 755 rocznicę ich przybycia do miasta”. Rozpoczęcie Dominika obwieszczano biciem dzwonów w samo południe i wtedy rozpoczynało się wielkie handlowanie. 

Na placu, zwanym placem świętego Dominika, stawiano kramy i podczas trwającego dwa tygodnie jarmarku można było kupić przeróżne towary, także egzotyczne. W pierwszych jarmarkach uczestniczyli głównie mieszkańcy oraz rybacy i rolnicy z okolicznych wsi. Z czasem handel o niewielkim zasięgu przekształcił się w wielkie wydarzenie, gdańszczanie przestali mieścić się na jednym placu i jarmark przeniesiono w okolice dzisiejszych Wałów Jagiellońskich i ul. Długiej, a potem też na kolejne powstające place, np. Targ Drzewny czy Rybny. 

W następnych dziesięcioleciach każdego roku na początku sierpnia zawijało do gdańskiego portu niemal 400 statków z różnych krajów. Jerzy Samp przytaczał w „Bedekerze gdańskim” relację z wizyty w Gdańsku nuncjusza papieski Giulio Ruggieriego w 1568 roku: 

„W miesiącu sierpniu odbywa się wielki jarmark św. Dominika czternaście dni i dłużej trwający, na który zbierają się Niemcy, Francuzi, Hiszpanie i Portugalczycy i wtedy do portu zawija przeszło 400 okrętów naładowanych winem francuskim i hiszpańskim, jedwabiem, konfiturami i innymi płodami hiszpańskimi, korzeniami portugalskimi, cyną i suknem angielskim.”

Podczas jarmarku uzyskiwało się nie tylko odpust, można też było dodatkowo się wzbogacić. Gdańskie uchwały pozwoliły zawierać transakcje z pominięciem gdańskich pośredników, a w latach reformacji wydłużono czas trwania jarmarku – od św. Dominika (4 sierpień) do św. Wawrzyńca (5 września). Jak pisze Tymoteusz Jankowski - duże zyski osiągali zwłaszcza pozacechowi piekarze. Ich chleby oraz sucharki (Dominiks-Zweibacke) miały duży popyt, porównywalny z toruńskimi piernikami. Ich zyski były tak duże, że w 1681 roku, naciskana przez cechy Rada zakazała im wwożenia chlebów na wozach – mogli je tylko wnosić i sprzedawać w wyznaczonym miejscu na Targu Drzewnym. Pojawiali się też medycy, znachorzy, zielarze czy wyrywacze zębów albo nielegalnie praktykujący czeladnicy chirurgów. Jeszcze podczas jarmarku w 1845 r. wędrowny medyk usuwał w jarmarkowej budzie zęby. 

Z kolei utrzymujący się z jałmużny dominikanie podczas jarmarków odwiedzali kramy, prosząc o datki na utrzymanie konwentu. Mieli też prawo nawiedzania domów - dopóki miasto pozostawało katolickie, przyjmowano to za rzecz normalną. 

Czas kuglarzy i aktorów

Oprócz kupców jarmark przyciągał muzykantów, kuglarzy i trupy aktorskie. W pamiętniku z lat siedemdziesiątych XVIII w. można przeczytać takie wspomnienie: „...linoskoczki, dzikie zwierzęta, woltyżerzy i co tylko nieodzownie należy do dorocznych targów, nie omieszkało przybywać do Gdańska i zbierać tu spore zyski. Muzyka i tańce, odświętnie przystrojeni ludzie, radosne dzieci i rozhukani ulicznicy, a pomiędzy tym złodzieje kieszonkowi i sklepowi, wszystko to przewalało się przez ulice miasta tak w niedziele, jak i w dni powszednie” 

Wielką atrakcją były parady trup teatralnych, oglądano występy grup aktorskich z Anglii, Niemiec i Polski. Aktorzy występowali m.in. w Dworze Artusa, w mieszkaniach prywatnych, rolę budynku teatralnego pełniła też szopa szkoły szermierczej. Wiele trup rozbijało własne budy na Targu Węglowym i Targu Drzewnym. 

W XIX wieku dołączyły też zespoły cyrkowe, połączone nawet z pokazami słoni czy małp. W 1938 roku z cyrku uciekł do Motławy dwumetrowy krokodyl! 

Przed II wojną...

Pod koniec XV wieku roku jarmark przeniósł się na dzisiejszy Targ Węglowy. Wkrótce plac przestał wystarczać, wiec handel przeniósł się na nowe targowiska, a gdy na początku XX w. na Targu Węglowym powstała linia tramwajowa w kierunku Siedlec, Dominik rozrósł się w kierunku Dolnego Miasta na ulicach w sąsiedztwie Mostu Siennickiego. Ogromną część placu zajmowała największa atrakcja międzywojennych Dominików – wesołe miasteczko z kolejką górską i wielkim diabelskim młynem (w Gdańsku nazywanym również rosyjskim) 

Jeden z ostatnich jarmarków opisał Brunon Zwarra we wspomnieniach z 1938 roku: 

„Już od Elbląskiej (Langgarten) stały na chodniku liczne, pełne owoców budki. Na obszernym placu, niedaleko mostu Siennickiego znajdowały się od strony rzeźni i magazynów rzędy stoisk za artykułami codziennego użytku. Tam uwijali się polscy i niemieccy handlarze, wśród których byli nawet górale podhalańscy”. 

W jeden z ostatnich dni Dominika w 1929 roku nad Gdańskiem przelatywał sterowiec „Graf Zeppelin”. W 1937 roku na jarmarku pojawiła się ekipa telewizyjna z kamerą. Ruchome obrazy oglądano w mieście na kilku odbiornikach. 

W okresie międzywojennym jarmark rozpoczynano w pierwszą niedzielę sierpnia. Sygnałem do jego otwarcia był chorał o hojne błogosławieństwo Boże, wygrywany z carillonu przez całą godzinę. Po dwóch tygodniach tak samo informował o zakończeniu jarmarku, wygrywając przez godzinę pieśni dziękczynne. 

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Plac Zebrań Ludowych parkingiem na czas Jarmarku Dominikańskiego
Satyryczna pocztówka sprzedawana w Gdańsku z okazji Jarmarku św. Dominika, około 1900 r. (fot. archiwum cyfrowe)

… i po wojnie

Po 1939 roku jarmark św. Dominika zniknął na wiele lat. Powrócił dopiero w 1972 r. z inicjatywy Wojciecha Święcickiego, dziennikarza popołudniówki „Wieczór Wybrzeża” jako Jarmark Dominikański. Pod Żurawiem od strony ul. Szerokiej zbudowano estradę, z której 5 sierpnia fanfarzyści odtrąbili otwarcie. Pierwszy powojenny gdański jarmark trwał dziewięć dni, a jego główną atrakcją był tzw. pchli targ. 

W następnych latach, gdy w sklepach coraz trudniej było cokolwiek kupić, na Jarmark Dominikański „rzucano” poszukiwane towary – a to zwiększyło jego popularność. W Domu Technika trwały pokazy mody, m.in. widowisko „Żywy żurnal”. W Ratuszu Staromiejskim podczas ceremonii świeckiego chrztu pewnym bliźniakom nadano imiona Dominiki i Dominika. Strajki i stan wojenny nie przeszkodziły w organizacji – nie odwołano żadnego jarmarku.

Po 1989 r. miasto przypomniało sobie o gdańskich dominikanach i ich odpuście. W tym czasie też powrócono do nazwy Jarmark św. Dominika. 

Od 1996 roku głównym organizatorem Jarmarku świętego Dominika są Międzynarodowe Targi Gdańskie. Od kilkunastu lat trwa on trzy tygodnie – od ostatniego tygodnia lipca do połowy sierpnia. Zgodnie z tradycją rozpoczyna się o godz. 12 ceremonią przekazania kupcom kluczy do miasta. Potem usłyszeć można hejnał Jarmarku - utwór ten ma tyle nut, ile lat liczy jarmark - zatem w tym roku będzie liczył 764 nuty. 

763. edycja jarmarku w 2023 roku zgromadziła 760 wystawców oraz 1,2 mln odwiedzających. Dzisiaj, obok Weihnachtsmarkt i Oktoberfest to jedna z trzech największych imprez plenerowych tego typu w Europie. I – jak możemy przeczytać na stronie jarmarkswdominika.pl, został uznany przez magazyn „Forbes” za jedną z „Top 10 najfajniejszych wydarzeń w Europie, które odbędą się w 2024 roku”. - „Wraz z tradycyjnymi jarmarkami świątecznymi oraz Oktoberfest jest uważany za jedno z największych wydarzeń kulturalno-handlowych na świeżym powietrzu w Europie” – czytamy w uzasadnieniu wyboru. - Osoby w każdym wieku znajdą coś dla siebie na straganach rozsianych po ulicach gdańskiej Starówki, gdzie odwiedzającym zapewniona jest rozrywka obejmująca koncerty, występy kostiumowe, parady, festyny, pokazy sztucznych ogni i liczne konkursy”. 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama