Ledwie pięć dni po finale Euro 2024 rozgrywki wznowiła piłkarska PKO BP Ekstraklasa. Polscy kibice mogli czuć tęsknotę za meczami, bo nasza reprezentacja już po fazie grupowej pożegnała się z mistrzostwami Europy.
Ligowa piłka nożna to jednak coś zupełnie innego niż Euro, o którym z perspektywy polskiego kibica można powiedzieć, że było trochę jak „smakowanie tortu przez szybę”.
Inauguracja sezonu PKO BP Ekstraklasy 2024/2025. Jakie są prognozy dla Lechii Gdańsk?
Szybki start rozgrywek w sezonie 2024/2025 nieco te europejskie straty zrekompensował. Kibice gdańskiej Lechii byli jednymi z pierwszych, którzy swoją drużynę mogli oglądać w meczu o punkty. Wielu z nich, korzystając z wakacji i tego, że pierwszy mecz Lechii Gdańsk po powrocie do ekstraklasy był we Wrocławiu, zrobiło sobie wycieczkę na Dolny Śląsk.
Zanim jednak oni, jak i drużyna, wyjechali na mecz, sporo się wokół Lechii działo. Zresztą, jak zwykle przed sezonem. Do Gdańska przyjechał prezes oraz właściciel Lechii Gdańsk Paolo Urfer i biało-zieloni szybko spłacili dług wobec słowackiego MFK Rużemberoka za transfer Tomasa Bobceka. Tym samym FIFA odblokowała gdańszczanom możliwość rejestracji nowych piłkarzy. Lechia ma być mocniejsza niż w ubiegłym sezonie, a najnowszym nabytkiem jest Karl Wendt, 19-letni obrońca ze szwedzkiego Trelleborga.
Ten początek nowego sezonu był dla Lechii wyzwaniem. Drużyna trenera Szymona Grabowskiego musiała stawić czoło drugiej drużynie Polski w sezonie 2023/2024, czyli Śląskowi Wrocław. Dla gdańszczan, wśród których wielu jeszcze nie grało w polskiej ekstraklasie, była to także szybka lekcja zapoznawcza z możliwościami rywali Lechii w ligowej elicie.
Ekipa Grabowskiego wyszła na boisko bez żadnego respektu dla faworyzowanego gospodarza meczu. Lechia dość szybko potrafiła na tyle dobrze zorganizować swoją grę, że sprawiała wrażenie drużyny grającej dojrzalej i spokojniej od Śląska. Opłaciło się też granie przeciwko rywalowi tzw. wysokim pressingiem. To w większym stopniu stwarza możliwość popełnienia błędu, i tak się stało w 12. minucie, kiedy Tomasz Neugebauer wykorzystał pomyłkę Simeona Petrova, uderzył piłkę z ok. 40 metrów i przelobował bramkarza Śląska Rafała Leszczyńskiego. Ta bramka dodała Lechii pewności w grze i, mimo że Śląsk atakował, to biało-zieloni nie mieli najmniejszych problemów z rozbijaniem tych akcji.
Druga połowa meczu zaczęła się od szybszych ataków Śląska. Przewaga gospodarzy z minuty na minutę rosła, ale Lechia dawała sobie radę, choć już nie tak pewnie, jak w pierwszej części meczu. Bramkarz Lechii Bohdan Sarnawski pozostawał jednak niepokonany, co nie znaczy, że ustrzegł się błędów. To one pozwalały na najlepsze okazje bramkowe dla Śląska. W drugiej minucie doliczonego czasu gospodarze dopięli swego i wyrównali.
Remis jest dobrym wynikiem Lechii na boisku wicemistrza Polski, który osiągnęła po bardzo przyzwoitej grze.
Śląsk Wrocław - Lechia Gdańsk 1:1 (0:1)
Bramki: Tommaso Guercio (90+2) – Tomasz Neugebauer (12).
Napisz komentarz
Komentarze