Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

„Piękna nasza Kręta cała”. Niezwykły jubileusz wyjątkowej ulicy w Gdańsku

W tym roku swoje stulecie obchodzi ul. Kręta w Gdańsku-Wrzeszczu. Można by zadać pytanie, co w tym niezwykłego, skoro w okolicy nie brak ulic równie starych albo i starszych, a w skali ponad tysiącletnich dziejów Gdańska sto lat to ledwie wiek przedszkolny.
kolędowanie na Krętej
Jedną z tradycji Krętej jest wspólne kolędowanie

Autor: Archiwum Andrzeja Gardzilewicza

Tym, co wyróżnia Krętą na tle innych gdańskich uliczek, to jej mieszkańcy. Kto wie czy nie, jest to najbardziej „akademicka” ulica w mieście, biorąc pod uwagę odsetek zamieszkujących ją pracowników naukowych gdańskich wyższych uczelni. Ale – co ważniejsze – to nieprawdopodobnie zżyta ze sobą społeczność. 

Najstarszy zabytek

Po raz pierwszy niemiecka nazwa Krętej – Am Heitzkeberg, pojawia się w gdańskiej księdze adresowej właśnie w 1924 roku. Architekt Adolf Bielefeld (znany m.in. z projektu „Topolówki”) zaprojektował tam osiedle domków, jedno-, dwu- i wielorodzinnych. Zrealizowano jednak tylko część tego planu – nieco ponad 10 budynków, i w tej formie ulica przetrwała do lat 70.

Oryginalna niemiecka nazwa ulicy pochodzi od Pogańskiej Górki, szczytu, będącego de facto przedłużeniem Góry Szubienicznej. Zdaniem prof. Andrzeja Januszajtisa, pasjonata dziejów Gdańska, to właśnie tam znajdują się najstarsze gdańskie zabytki – groby z VI wieku n.e. Odkryto je w XVII wieku, a jako iż pochodziły z czasów przed przyjęciem na tych terenach chrześcijaństwa, miejsce to nazwano właśnie Pogańska Górką.

Kręta przed wojną
Ulica Kręta przed wojną. Na pierwszym planie rondo przed domem, w którym później zamieszkała rodzina Boniuszków. Dalej widoczne ulica Jarowa i południowa część Krętej. W głębi Pogańska Górka. Po prawej ul. Sobieskiego z widocznym monumentalnym budynkiem Seminarium Nauczycielskiego (fot. Archiwum Instytutu Herdera)

Prof. Januszajtis przytacza starą gdańską legendę o muzyku, który pewnej nocy spotkał w tamtych okolicach podziemków – małe ludziki zamieszkujące pod ziemią. Kusząc go wizją dobrego zarobku, powiodły go – z zawiązanymi oczami – do pieczary pełnej skarbów. Jak się okazało, jego usługa miała polegać na przygrywaniu do tańca mieszkańcom tej podziemnej krainy. Kiedy podziemki już się wyhasały, ponownie zawiązały muzykowi oczy i wsypały mu coś do torby, mówiąc, że to zapłata za granie. Zakazały mu jednak zaglądania do torby, zanim dotrze do domu. Muzyk – jak to w legendach bywa – oczywiście nie wytrzymał i zaraz po wyjściu na powierzchnię ziemi niecierpliwie sprawdził, jak to też został wynagrodzony. Ku swojemu rozczarowaniu, zobaczył w torbie jedynie szyszki, które z wściekłości wyrzucił. Dopiero w domu zauważył, że w torbie została jeszcze jedna, ostatnia szyszka, która okazała się cała ze złota. Czym prędzej wrócił w miejsce, gdzie wyrzucił szyszki, ale skarbu już nie odnalazł.

Pierwsi mieszkańcy ulicy na Pogańskiej Górce to w większości pracownicy Technische Hochschule, a także wielkiego kompleksu medycznego powstałego w 1911 roku przy dzisiejszych ul. Smoluchowskiego i Dębinki, oraz pobliskiego Seminarium Nauczycielskiego. Zdaniem prof. Januszajtisa, uprawnione jest zatem twierdzenie, że Krętą zamieszkiwali przedstawiciele przedwojennej elity miasta. Oczywiście w 1945 roku uciekli oni bądź zostali wysiedleni, a budynki zajęli przybysze z głębi Polski.

pierwsze budynki na Krętej
Jeden z pierwszych budynków, jakie stanęły na Krętej, a właściwie na Am Heitzkeberg (fot. Tadeusz Siemaszek)

Inżynierowie budują własnymi rękami

Na swój dalszy rozwój Kręta czekała na… Edwarda Gierka. To za jego rządów władze popuściły nieco w kwestii budownictwa jednorodzinnego i przeznaczyły pewną liczbę działek budowlanych w tamtej okolicy dla pracowników Politechniki Gdańskiej, Instytutu Maszyn Przepływowych PAN i Akademii Medycznej. Chętnym przyznawano też kredyty w wysokości 110 tys. zł.

Jako pierwszy powstał złożony z 10 segmentów szeregowiec po zachodniej stronie północnego odcinka Krętej. W pewnym sensie można powiedzieć, że został wybudowany w powietrzu, bowiem była tam ogromna skarpa. Z tego powodu, domy od strony ulicy mają dwie kondygnacje, od ogrodu – trzy. Akademicy z PAN, pomijając roboty murarskie, większość prac przeprowadzili samodzielnie, dzieląc się obowiązkami, nie tylko na placu budowy, ale, co istotniejsze – w dobie notorycznych braków w zaopatrzeniu – w pozyskiwaniu materiałów budowlanych. Dość powiedzieć, że za belki stropowe posłużyły szyny kolejowe Kruppa z demontowanej wówczas linii kolejowej na Żuławach, a część cegieł pochodziła z rozbiórki dawnego komisariatu milicji koło dzisiejszego Manhattanu.

ostatnie budynki na Krętej
Jako ostatnie na południowym końcu Krętej powstały szeregowce budowane w ramach spółdzielni Ostrowia. Tu widoczny stan zabudowy „zero”. Rok 1989. W dole ul. Sobieskiego (fot. Archiwum Janusza Jońca)

Nieco później, po wschodniej, „politechnicznej” stronie Krętej stanęły cztery bliźniaki. Równolegle na południe od ul. Jarowej wybudowano kilka segmentów „profesorskich” i szeregowiec młodych pracowników PG, wśród nich był późniejszy rektor Henryk Krawczyk.

Jako ostatnie na południowym końcu Krętej powstały szeregowce budowane w ramach spółdzielni Ostrowia. Był to początek lat 90., niby już czasy kapitalizmu, ale domy budowano wciąż metodą gospodarczą. Inflacja także nie sprzyjała szybkiemu zamknięciu inwestycji. W efekcie, dwa ostatnie budynki wykończono już w tym stuleciu. 

Ludzie Krętej

Tak szczególne okoliczności zasiedlania spowodowały, że więzy łączące zamieszkujących Krętą sąsiadów są dużo silniejsze niż bywa to na ogół. Zawsze kwitło tam sąsiedzkie życie towarzyskie – domowe i ogródkowe. Podrzucano sobie nawzajem dzieci do opieki. Spacerowano z psami, bo Kręta kocha zwierzęta.

Do miana instytucji urosły Jesienne Saloniki u Michalików.

Jesienny Salonik Jolanty i Andrezja Michalików
Magdalena i Paweł Adamowiczowie jako Goście Jesiennego Saloniku Jolanty i Andrzeja Michalików. Rok 2015 (fot. Archiwum rodziny Michalików)

Państwo Jolanta i Andrzej Michalikowie wprowadzili się na Krętą w 1978 roku z czwórką dzieci. Potem urodziły im się jeszcze trzy córki.

Najpierw trzeba je było odchować, żeby pokończyły szkoły, studia, i dopiero wtedy przyszedł czas na zabawę.

Jolanta Michalik / mieszkanka Krętej

Gośćmi Saloniku byli m.in. Paweł Adamowicz z żoną, dr Krzysztof Skóra z helskiego fokarium, Jerzy Janczukowicz, znany jako „Rekin” – płetwonurek, odkrywca, kolekcjoner militariów. A także sąsiedzi: Stefan Presch – przewodnik po Gdańsku czy Jacek Wyrwiński, konstruktor Oceanii, statku badawczego Instytutu Oceanologii PAN.

Ma też Kręta swój epizod kombatancki. W jednym z tamtejszych domów w stanie wojennym ukrywali się Bogdan Borusewicz oraz Dariusz Kobzdej z Ruchu Młodej Polski. A w innym, nocą 23 listopada 1984 roku, odbyło się potajemne posiedzenie Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej NSZZ „Solidarność”, w którym uczestniczyła cała czołówka związku z Lechem Wałęsą. 

Artystyczna Kręta

Ta niepozorna uliczka zapisała się także w annałach polskiej kultury. Jednym z jej mieszkańców był Lucjan Bokiniec (1935-2009), przez lata kierownik Dyskusyjnego Klubu Filmowego Żak, współorganizator radiowęzła na PG, ale przede wszystkim jeden z inicjatorów i pierwszy dyrektor Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych, a także pomysłodawca przyznawanej na nim do dziś nagrody Złotych Lwów.

Od 1949 do śmierci w 2019 roku na Krętej pod numerem 50 mieszkała słynna tancerka, primabalerina baletu Państwowej Opery Bałtyckiej w Gdańsku Alicja Boniuszko. Do legendy Krętej przeszły spektakle, jakie – jako nastolatka – z siostrami i dziećmi z sąsiedztwa organizowała dla rodziców oraz sąsiadów. Sama była choreografką i reżyserką tych przedstawień. 

Alicja Boniuszko
Pierwsze baletowe kroki przyszłej primabaleriny Alicji Boniuszko (fot. Archiwum rodzinne Anny Wróbel)

Tradycję „domowych” działań artystycznych podtrzymywał chór Familia Kręta, kierowany przez muzyka Opery Bałtyckiej Tomasza Tylewskiego. Powstał on w drugiej połowie lat 80., na wzór towarzystw śpiewaczych zakładanych w czasach rozbiorowych. Początkowo w repertuarze miał głównie kolędy, później włączono do niego także pieśni patriotyczne.

Do osiedlowej legendy przeszło zaproszenie Jana Pawła II na jeden z koncertów Familii. Oficjalny druk zaproszenia na czerpanym papierze zawiózł jesienią 1987 roku do Watykanu prof. Andrzej Gardzilewicz i wręczył papieżowi podczas audiencji. Ten, usłyszawszy, co zawiera koperta, nie przekazał jej stojącemu obok asystentowi, jak to robił z pozostałymi prezentami, ale zatrzymał i schował za sutannę.

Andrzej Tylewski
Tomasz Tylewski, kierownik chóru Familia Kręta ( fot. Archiwum Andrzeja Gardzilewicza)

Jakież było zdumienie chórzystów, gdy w dzień Trzech Króli 1988 roku do mieszkania przy Krętej, gdzie zebrali się na kolędowanie, zapukał ówczesny biskup gdański Tadeusz Gocłowski, którego papież poprosił o zastępstwo. Koncert tak mu przypadł do gustu, że zaprosił Familię na występ w gdańskiej Kaplicy Królewskiej.

Chór działał jeszcze w latach 90. Wystąpił m.in. na wieczorze wyborczym po pierwszych niezależnych wyborach samorządowych. W ich efekcie, prezydentem Gdańska został jeden z chórzystów (choć akurat nie mieszkaniec Krętej), tenor Jacek Starościak.

Familia reaktywuje się jeszcze od czasu do czasu na specjalne okazje, jak nadchodzące stulecie Krętej. Podobno ćwiczą już od trzech miesięcy.

Polonez, wykład, medale, koncert, kiełbaski

Czas mija. Budowniczowie Krętej z lat 70. i 80., którzy organizowali jeszcze poprzednie święto ulicy dekadę temu, dochodzą do osiemdziesiątki lub już ją przekroczyli. Na szczęście, młodsza generacja nie odpuszcza. Na czele komitetu obchodów stulecia Krętej stanęła Małgorzata Michalik, jedna ze wspomnianych wcześniej siedmiorga dzieci państwa Michalików.

Pierwsze przygotowania rozpoczęły się już w styczniu. Wszyscy mieszkańcy zostali uprzedzeni o planach, bo to jednak wiąże się z pewnymi niedogodnościami. Przez jeden dzień ul. Jarowa będzie jednokierunkowa, a Kręta będzie nieprzejezdna.

– Ogromna większość mieszkańców przyjęła naszą inicjatywę z zadowoleniem i zapowiedziała swój udział – mówi Małgorzata Michalik. – Sąsiedzi zaangażowali się zarówno finansowo, jak i wkładem pracy społecznej. Kto mógł, udostępniał potrzebny sprzęt. Dzięki temu budżet udało się zmieścić w około 25 tysiącach złotych. Największe dofinansowanie to nasze własne, sąsiedzkie, ale wspomogli nas też miasto Gdańsk i Rada Dzielnicy Wrzeszcz Górny. Tysiąc złotych dostaliśmy również z Gdańskiego Funduszu Sąsiedzkiego

O godzinie 15. na południowym krańcu ulicy rozpocznie się spacer tematyczny. Będzie miał osiem przystanków. Ostatni pod domem Alicji Boniuszko, gdzie prelekcję o niej wygłosi jej były partner sceniczny, tancerz i choreograf Janusz Wojciechowski, który na tę okoliczność przyjechał specjalnie z Niemiec. Pierwszą część zakończy odtańczony polonez wokół ronda, którego poprowadzą Marysia i Ryszard Kierzkowscy. Po przerwie, podczas której będzie można się posilić w strefie gastro, wpisać do księgi pamiątkowej i wziąć udział w aukcji dobroczynnej na rzecz gdańskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, wykład historyczny wygłosi prof. Andrzej Januszajtis.

Małgorzata Michalik / organizatorka stulecia Krętej

To niejedyny gość honorowy tych uroczystości. Spodziewani są m.in. senator Bogdan Borusewicz, poseł Piotr Adamowicz, rektor PG Krzysztof Wilde, kanclerz PG Mariusz Miler. Prezydent Gdańska Aleksandrę Dulkiewicz, która objęła honorowy patronat nad świętem ulicy, reprezentować ma jej zastępca Piotr Grzelak. Inni honorowi patroni to Politechnika Gdańska, Gdański Uniwersytet Medyczny i Ogólnokształcąca Szkoła Baletowa im. Janiny Jarzynówny-Sobczak w Gdańsku.

Pośród kolejnych atrakcji przewidziane są wręczenie medali, specjalnie zaprojektowanych przez młodych artystów Annę i Bartosza Częścik-Szalewskich, osobom szczególnie zasłużonym dla ulicy Krętej, oraz pokaz filmu zmontowanego ze zdjęć i materiałów filmowych udostępnionych przez mieszkańców. Chór Familia Kręta zaprezentuje mini-recital, który rozpocznie się od pieśni „Piękna nasza Kręta cała”. To zaaranżowany na głosy klasyk Józefa Sierosławskiego do wiersza Wincentego Pola „Piękna nasza Polska cała”, z tekstem zmienionym na tę okazję przez Tomasza Tylewskiego. Całość zwieńczy koncert Detko Band, po którym chętni udadzą się na Pogańską Górkę na pieczenie kiełbasek. Złotych szyszek od podziemków raczej nikt nie znajdzie, ale posiedzieć przy ognisku nieopodal prochów tych, którzy tam żyli piętnaście wieków temu, to także bezcenny skarb.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Piotr Rozkowski 01.07.2024 19:01
Dzien dobry, piekna impreza i bardzo ciekawy artykul. Brakuje jednak wspomnien o pierwszych powojennych mieszkancach Kretej z wyjatkiem wspomnienia p. Boniuszko. Mieszkal tam tez przedwojenny pracownik PG p. Lipowicz. Szkoda wiec iz przy okazji 100 lecia ulicy wspomnienia sasiedzkie w wiekszosci dotycza czasow nam wzglednie bliskich I nie wszystkich mieszkancow obu czesci Kretej.

Reklama
Reklama