Wspólną cechą obu przestępstw jest ...telefon. W obu przypadkach poszkodowani odbierali telefony o rzekomych zagrożeniach. Dzwonili jednak nie przedstawiciele służb czy bankowcy, lecz oszuści, wprowadzający sprytnie w błąd.
W ostatni poniedziałek 98-letnia mieszkanka Gdańska odebrała na numer stacjonarny telefon od kobiety, która przedstawiła się jako prokurator. Oświadczyła, że wnuczka seniorki spowodowała wypadek, po którym została zatrzymana. Ofiara wypadku jest w ciężkim stanie, zaś wnuczka może wyjść na wolność po wpłaceniu kaucji w wysokości 50 tysięcy złotych. Starsza pani zgodziła się pomóc wnuczce - mężczyźnie, który po 20 minutach zapukał do jej drzwi, przekazała ponad 50 tysięcy złotych. Całe zdarzenie okazało się oszustwem - nie było żadnego wypadku, wnuczka nie przebywała w areszcie, nie telefonowała żadna pani prokurator.
PRZECZYTAJ TEŻ: Gdańsk: oszukiwał metodą „na blika”, a uciekając wyrzucał pieniądze
Inny przebieg miało drugie zdarzenie, do którego doszło we wtorek. Do 34-letniego obywatela Ukrainy zatelefonował mężczyzna podający się za pracownika jednego z dużych banków. Jak oświadczył, na koncie należącym do rozmówcy doszło do próby włamania. By uchronić się przed kolejnym zagrożeniem, zalecił przelanie pieniędzy na tzw. rachunek techniczny banku. Właściciel konta widział na wyświetlaczu telefonu numer banku, w którym ma konto. Uwierzył więc w rzekome zagrożenie włamaniem i poprzez wygenerowane kody blik przelał wszystkie pieniądze na "rachunek techniczny". Dopiero poniewczasie pomyślał, by zadzwonić do banku i zapytać o przebieg całej sprawy. Wtedy zreflektował się, że został oszukany.
Policjanci zwracają uwagę, że ani prokuratura ani policja nigdy nie żądają wpłacenia pieniędzy ani tym bardziej nie przysyłają ludzi po gotówkę. W razie informacji telefonicznych o zagrożeniach koniecznie trzeba je zweryfikować.
Napisz komentarz
Komentarze