W cieszącym się popularnością parku 1000-lecia w Chojnicach powstaje drugi plac zabaw. Tym razem droższy od pierwszego, który kosztował ok. 300 tys. zł. Po przetargu okazało się, że tym razem miasto musi już wyłożyć 370 tys. zł. Plac zabaw wykonuje ta sama firma, która, zdaniem burmistrza, dobrze wywiązała się z pierwszego zadania. Czas, jaki dostała na wykonanie nowego placu zabaw, to trzy miesiące przypadające na końcówkę wakacji. Dlatego w ratuszu proszą wykonawcę o jak najszybsze wykonanie zlecenia, by dzieci jeszcze latem miały okazję skorzystać z nowej atrakcji.
Oba place zabaw powstały w miejscach, w których już wcześniej funkcjonowały podobne obiekty, ale po ponad dziesięciu latach od rewitalizacji parku wymagały wymiany.
Mniej placów zabaw w Chojnicach, ale za to lepsze?
Niestety, wiele wskazuje na to, że nie wszystkie place zabaw w mieście się zachowają.
Mierzmy siły na zamiary. W Chojnicach mamy około 30 placów zabaw. Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji, bo ich utrzymanie i bieżąca naprawa kosztują bardzo duże pieniądze. Może to smutne, ale będziemy zmierzać do tego, aby na każdym osiedlu, zamiast kilku placów, był jeden nowoczesny. W niektórych miejscach będziemy więc docelowo place zbaw likwidować.
Arseniusz Finster / burmistrz Chojnic.
Jak wylicza włodarz, amortyzacja nowego placu zabaw, na przykładzie tych nowych z parku 1000-lecia, to ok. 30 tys. zł rocznie.
– Patrząc na koszty prądu, pracy, wody czy ścieków, nie jesteśmy w stanie na bieżąco naprawiać i odtwarzać wszystkich 30 placów zabaw. Dlatego, ratując sytuację, inwestujemy w place najczęściej uczęszczane, a te w parku 1000-lecia są pod tym względem liderami – mówi Arseniusz Finster.
Burmistrz Chojnic przypomina też, że w zeszłym roku miasto zainwestowało w nowy plac zabaw na „Metalowcu”, który, jak podkreśla, cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem chojniczan. Arseniusz Finster przyznaje, że mieszkańcy zyskają, bo, zamiast trzech kiepskich, będą mieli dwa porządne place zabaw. Przyrównuje to do samochodów w firmie, że jeśli jest ich za dużo, to części trzeba się pozbyć.
Mniej placów zabaw w Chojnicach? Opozycja krytykuje pomysł burmistrza
Deklaracja burmistrza spotkała się z ostrą krytyką radnych opozycyjnych oraz komentatorów chojnickiego życia, nie tylko politycznego.
„Super informacja” z okazji Dnia Dziecka. Po prostu, sama radość dla najmłodszych i ich rodziców! Przypominam, że wiele z tych istniejących placów zabaw zostało sfinansowanych kilka lat temu za pieniądze z budżetu obywatelskiego. Mieszkańcy sami zdecydowali, że są to inwestycje potrzebne w ich samorządach osiedlowych, rezygnowali z innych pomysłów. Nie dość, że burmistrz do tej pory budżetów obywatelskich nie przywrócił, to jeszcze chce odbierać dzieciakom coś, z czego mają dużo radości, zabawy i rekreacji. W tym kontekście zastanawia fakt brania kolejnego kredytu, też na spłatę poprzednich. Budżet się nie spina? Polityka zaciskania pasa na potrzebach najmłodszych? Błędna polityka!
Marzenna Osowicka / radna Chojnic.
Czy więc małe place zabaw, jak np. na Osiedlu Asnyka, mają szansę przetrwać? Nie każdy rodzic puści dziecko na inny plac zabaw, oddalony od domu. Nie każdy rodzic znajdzie też czas i możliwość, by pójść z dzieckiem do parku czy na „Metalowiec”. Place zabaw, nawet małe, powinny być dostępne, ale też zadbane i bezpieczne.
Pomysł likwidacji placów zabaw w Chojnicach budzi kontrowersje. „Drażliwy temat”
Wojciech Czapiewski, obserwujący i komentujący na własnym blogu chojnickie wydarzenia, zadaje retoryczne pytanie, dlaczego niektóre place zabaw są w złym stanie? Wskazuje, że stały się niebezpieczne, co pokazuje w galerii zdjęć.
– Place zabaw to w Chojnicach drażliwy temat. Drażliwy, ale dla władz miejskich. Ich utrzymanie kosztuje. Publiczny plac zabaw zysku nie przynosi. Nie można wymusić opłaty za wejście, a sprzątać i utrzymywać w „jakimś tam” stanie trzeba. Według burmistrza, stosunek jeden za trzy jest to dobry interes. Dostajemy jeden „dobry” plac zabaw za trzy gorszej jakości. Tylko dlaczego te trzy są gorszej jakości? Kto na to pozwolił? Dlaczego przewodniczący osiedli nie widzą problemu albo go bagatelizują, nie mają dostatecznej siły przebicia – pyta Wojciech Czapiewski.
Skoro zabawki zrobiły się totalnie nieatrakcyjne i niebezpieczne, spadało również zainteresowanie takim miejscem. Ratusz czy też spółka miejska dostał argument, żeby takie miejsce zlikwidować, a działkę sprzedać lub zmienić jej przeznaczenie. Place zabaw to są miejsca użyteczności publicznej, jak stadion. W stadion jednak się inwestuje. W 2024 roku, np., ratusz przekazał, czy ma przekazać, prawie 200 tysięcy złotych w bieżącą obsługę Stadionu Miejskiego „Chojniczanka 1930”.
Wojciech Czapiewski / obserwujący i komentujący na własnym blogu chojnickie wydarzenia
Już wcześniej uwagę na problem placów zabaw zwrócił chojniczanin Marcin Wałdoch.
– Miasto nie ma nawet kilku tysięcy na podniesienie siatek na ogrodzeniach na Orliku, nie ma rzekomo środków na wymianę nawierzchni na Orlikach, ale, co gorsza, nie ma środków na utrzymanie w należytym stanie placów zabaw dla dzieci, ale planuje kolejne milionowe inwestycje. W mojej ocenie, to są po prostu ślepe inwestycje, podejmowane bez rozwagi i z marnowaniem potencjału tego, co już powstało – komentował politykę miasta, jeszcze przed deklaracją burmistrza o likwidacji w przyszłości niektórych placów zabaw, Marcin Wałdoch.
W mieście są niszczejące i zapomniane miejsca, które mogłyby przyciągnąć mieszkańców. Np. polana w Lasku Miejskim, ale też i plac zabaw w Lasku Miejskim – który jest dosłownie zdewastowany. Kto będzie odpowiadał za krzywdę, którą zrobić sobie mogą na nim nie tylko dzieci, ale i dorośli, którzy się nimi opiekują? Władze się tym nie przejmują, żaden burmistrz z własnej kieszeni płacić nie będzie.
Marcin Wałdoch / chojniczanin
Napisz komentarz
Komentarze