10 maja do kin wchodzą z impetem „Supersiostry”, film gdańskiego reżysera Macieja Barczewskiego. To rzadko spotykana w polskich realiach filmowych produkcja science fiction. To pierwszy, polski film o superbohaterkach.
O czym są „Supersiostry”?
Nastoletnia Ala (w tej roli Katarzyna Gałązka) nie pasuje do otaczającego ją, prowincjonalnego świata. Wciąż się buntuje i działa na przekór ojcu (Grzegorz Damięcki), nauczycielowi fizyki w miejscowej szkole. Kiedy Ala przypadkiem odkrywa, że posiada supermoce i spotyka siostrę Lenę (Karolina Bruchnicka), o której istnieniu nie wiedziała, jej życie wywraca się do góry nogami – i to dosłownie. Tropem obdarzonych nadnaturalnymi mocami dziewczyn podąża Pułkownik (Marek Kalita) i jego niebezpieczny towarzysz Hektor (Mateusz Kościukiewicz) z tajnego Departamentu 92. Celem żołnierzy jest stworzenie potężnej broni nowej generacji. Aby ją zdobyć są w stanie wiele poświęcić, nawet życie sióstr. Czy po latach rozłąki Ala i Lena będą potrafiły połączyć siły i współpracować?
Obdarzone nadprzyrodzonymi mocami siostry mogą stać się superbronią albo superbohaterkami. Co wybiorą? Czy po latach rozłąki będą potrafiły współpracować? Czy ruszą na ratunek nie tylko sobie nawzajem, ale również światu?
Z uniwersytetu na plan
Autorami scenariusza są: Maciej Barczewski, Krzysztof Gureczny, a producentami: Leszek Bodzak, Aneta Hickinbotham i Agnieszka Dziedzic.
Profesor Barczewski jest niezwykle ciekawym reżyserem, nie tylko dlatego, że do świata filmu szedł nietypową drogą. Nie tak jak większość filmowców, którzy startują w zawodzie tuż po skończeniu jednej z filmowych szkół. On zaczął najpierw od prawa, pracując na Uniwersytecie Gdańskim i dopracowując się tytułu profesora.
Jego pierwszy film krótkometrażowy, „My Pretty Pony” (2017) rozpruł worek z nagrodami na wielu liczących się międzynarodowych festiwalach.
– Z dzisiejszej perspektywy ten film był moją szkołą filmową. Niezależnie od tego, że wcześniej uzyskałem dyplom Gdyńskiej Szkoły Filmowej na nieistniejącym już kierunku produkcja audiowizualna. Ale to przy „My Pretty Pony” uczyłem się produkcji, montażu, scenopisarstwa i reżyserii – opowiadał mi reżyser.
Na pierwszy, pełny metraż wybrał prawdziwą historię. Jego „Mistrz” z Piotrem Głowackim w roli głównej był jednym z najbardziej oczekiwanych filmów 2021 roku. To produkcja inspirowana historią pięściarza z KL Auschwitz Tadeusza „Teddy’ego” Pietrzykowskiego, który podczas wojny walczył o życie na obozowych ringach. I ten film obejrzało w kinach ponad 200 tysięcy widzów.
Barczewski udowadnia, że nie tylko nie boi się trudnych tematów i rozmachu, ale też zmiany gatunku. Z jakim efektem? Trzeba zobaczyć.
Napisz komentarz
Komentarze