Poseł Kacper Płażyński wystąpił po raz kolejny w nietypowej roli – sygnalisty w swojej partii. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia złożył do ministra infrastruktury interpelację w sprawie transparentności umów zawieranych przez Centralny Port Komunikacyjny, którego rządowym pełnomocnikiem jest Marcin Horała. Nic dziwnego, że w pomorskich strukturach PiS wrze i mówi się o walce politycznych buldogów pod dywanem.
Kacper Płażyński w złożonej interpelacji domaga się od rządu informacji na temat umów zawartych przez CPK ze spółką High5 Studio z Gdańska, w której wcześniej pracował obecny wiceprezes CPK Patryk Felmet.
Płażyński pisze m.in., że CPK to inwestycja absolutnie kluczowa dla dalszego rozwoju Polski. I uzasadnia, że „jej strategiczny, przełomowy charakter budowy sprawia, że przedsięwzięcie to jest celem licznych ataków i przedmiotem nieuzasadnionej krytyki. Dlatego ważna jest rzetelność działań i transparentność podmiotu realizującego inwestycję”.
„Tym bardziej musi więc dziwić postawa przedstawicieli CPK, którzy odmówili mi odpowiedzi na pytania dotyczące możliwej współpracy spółki z jedną z firm marketingowych. Firma ta świadczyła lub świadczy usługi dla podmiotów publicznych. W przeszłości związany zaś był z nią jeden z wiceprezesów CPK, co – w przypadku jeśli firma ta świadczy usługi na rzecz CPK – może rodzić pytania o ewentualny konflikt interesów” – pisze dalej.
Pyta więc ministra infrastruktury m.in. o to, dlaczego Centralny Port Komunikacyjny, będący wyłączną własnością Skarbu Państwa, powołując się na wewnętrzne przepisy, odmawia ujawnienia informacji dotyczących jej bieżącej działalności, a także o to, czy CPK korzystał lub nadal korzysta z usług gdańskiej firmy High5 Studio.
Wielu pomorskich działaczy PiS uważa, że w tej sprawie Patryk Felmet jest tylko „wabikiem”. I że ona ma dotknąć przede wszystkim ministra Marcina Horałę.
Sam minister Horała, pytany o komentarz do tej interpelacji, odpowiada krótko:
Nie wiem, po co te pytania posła do ministra, ani czemu poseł Płażyński zajmuje się jakąś konkretną spółką. I co to ma wspólnego z pełnieniem przez niego mandatu. Przy czym, okazuje się, że nie było żadnych umów, o które poseł dopytuje. Pozostaje więc tylko wzruszyć nad tym ramionami.
Marcin Horała / pełnomocnik rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego
Patryk Felmet nie chce sprawy komentować, tłumacząc, że nie ma nic do powiedzenia.
– Pan poseł zawarł w interpelacji pytania o współpracę spółki High5 Studio z CPK. A przedstawiciele spółki – jak czytałem w „Wyborczej” – stwierdzili, że takiej współpracy nie było. Co więc mam komentować? – kończy rozmowę pytaniem.
O co więc chodzi?
Politycy PiS, pytani oficjalnie, nabierają – jak zawsze – wody w usta. Ale kiedy mogą mówić nieoficjalnie, rozwiązują im się języki.
Od osób z otoczenia pełnomocnika rządu do spraw Centralnego Portu Komunikacyjnego słyszymy, że to starcie Kacpra Płażyńskiego z Marcinem Horałą ma podłoże ambicjonalne. Że jak nie wiadomo o co chodzi, to pewnie chodzi o stołki.
Płażyński w swojej głowie jest już prezydentem Polski. Ale na razie czuje się ciężko pokrzywdzony przez wszystkich, którzy nie traktują go w sposób adekwatny do jego pozycji, czyli jako absolutnie czołowego polityka w Polsce. A do tego jeszcze, ma żonę z ogromnym apetytem na sukces.
Jeden z pomorskich działaczy, trzymający stronę ministra Horały
Inny polityk Prawa i Sprawiedliwości z Pomorza, na pytanie, o co chodzi, odpowiada, że, jego zdaniem, w grę mogą wchodzić dwa warianty. Po pierwsze, walka o przywództwo PiS na Pomorzu.
– Teraz szefem regionalnych struktur jest Marcin Horała. Ale zbliżają się wybory regionalne. I wielu naszych uważa, że w ostatnim czasie partia w regionie zaliczała głównie niepowodzenia. Być może Płażyński widziałby siebie na miejscu szefa pomorskich struktur? – stawia pytanie nasz rozmówca.
Drugim wariantem, jego zdaniem, może być chęć otwierania sobie furtki do tworzenia własnego ruchu politycznego albo startu z list innej partii.
– Stąd to uwiarygodnianie się na ostatniego prawego i sprawiedliwego. Ale to raczej pomysł mniej prawdopodobny – przyznaje.
Zdaniem kilku działaczy, Marcin Horała stał się teraz łatwym celem, bo nie tylko w regionie czuje się partyjne rozprężenie, ale też lotnisko nie bardzo mu wychodzi.
– Urzędnicy państwowi, którzy przyjechali rozmawiać w sprawie CPK, zostali obrzuceni przez miejscowych jajkami. To nie najlepszy prognostyk dla tej inwestycji. Więc to taki moment, kiedy Płażyński poczuł zew i postanowił zaatakować – spekulują.
– Takie zachowania nie są czymś pospolitym, szczególnie w tej ekipie. Nie spotkałem się z podobną sytuacją w Prawie i Sprawiedliwości – mówi Piotr Zwara, radny pomorskiego sejmiku, który kilka tygodni temu zrezygnował z reprezentowania klubu PiS w samorządzie wojewódzkim.
I dodaje:
Niezależnie od merytorycznych kwestii tej sprawy, nie świadczy to zbyt dobrze o klimacie panującym w pomorskim PiS. Przypomina to walkę buldogów pod dywanem. A o co tak naprawdę chodzi, dowiadujemy się dopiero wtedy, kiedy ktoś przypadkowo podnosi ten dywan do góry.
Piotr Zwara / radny pomorskiego Sejmiku
Nieoficjalnie od polityków PiS słyszymy też, że formalne wystąpienie z interpelacją może wcale nie świadczyć o silnej pozycji posła Płażyńskiego w strukturach partii, a wręcz przeciwnie. O tym, że jego pukania do drzwi prominentnych polityków Prawa i Sprawiedliwości pozostają bez odzewu. Zdaniem naszego informatora, to dlatego poseł zdecydował się na tak stanowczy krok.
– Kacper Płażyński ma ambicje odgrywania ważnej roli w partii i trudno się temu dziwić – mówi dalej nasz rozmówca. – Osiągnął najlepszy wynik w ostatnich wyborach na całym Pomorzu, na który złożyło się wiele czynników. Przede wszystkim ma nazwisko i jest młody, a w związku z tym, nie jest zamieszany w historie, które mogłyby go obciążać. Jego problem polega jednak na czymś innym. Że za tym wyborczym poparciem nie idzie zaufanie ze strony struktur partii. Pamiętam, jak jeszcze w 2015, 2016 roku szukał swojego miejsca w polityce. Wtedy pojawiał się np. przy Jarosławie Gowinie, ale ostatecznie wybrał Prawo i Sprawiedliwość.
Do dziś jego marka wśród członków partii na pewno nie wzrosła na tyle, na ile sobie to wyobraża. Myślę, że to dlatego próbuje zaznaczyć swoją pozycję, być może nawet zdyskredytować Horałę i przejąć wpływy nad tym, co będzie się dziać w najbliższych dwóch latach. Przed nami wybory samorządowe oraz parlamentarne, a co za tym idzie, do obsadzenia jest wiele miejsc na listach. Osoby, które postawiły na Płażyńskiego, mogą powoli tracić cierpliwość. Myślę, że stąd taka ostra zagrywka.
Ale osoby z kręgu Kacpra Płażyńskiego to także, w pewnym sensie, jego obciążenie. W PiS pamięta mu się to, że otacza się takimi ludźmi, jak radny Andrzej Skiba, który przed laty należał do Młodych Socjalistów i wówczas parodiował księży oraz domagał się usunięcia krzyży ze szkół.
Andrzej Skiba, gdański radny Prawa i Sprawiedliwości broni posła Płażyńskiego i jego interpelacji tak:
– Dbałość o standardy, skrupulatność w kwestiach związanych z dobrem publicznym to wyróżnik PiS. Wyróżnik, który pomaga nam utrzymywać wysokie poparcie społeczne, mimo pandemii i światowego kryzysu. Nie można popełniać błędu Platformy Obywatelskiej, której politycy stosują zasadę chronienia swoich za wszelką cenę, w ogóle nie kontrolując, na przykład, rządzonych przez swoją partię samorządów. Czy któryś polityk PO pytał np. o niejasności wokół marszałka Struka czy wydatki Urzędu Marszałkowskiego? Nie. To prowadzi do patologii i hodowania postaci w typie Sławomira Nowaka.
Bogdan Oleszek, radny z klubu Wszystko dla Gdańska przypomina, że poseł Płażyński sygnalistą w swojej partii był już nie raz.
– To może jest znak czasów, że ci, którzy głośno krzyczą, zwracają na siebie uwagę. Zwłaszcza młodym politykom może się wydawać, że to ścieżka do kariery. I mają na to przykłady, przede wszystkim w Prawie i Sprawiedliwości – mówi.
Rzeczywiście, media informowały m.in. o tym, że Kacper Płażyński skrytykował swojego partyjnego kolegę, radnego Piotra Gierszewskiego, zarzucając mu reprezentowanie niejasnych interesów (w tle była sprawa spółdzielni Morena) oraz cenzurowanie materiału w publicznym Radiu Gdańsk.
Podszczypywał radnego Kazimierza Koralewskiego, kiedy promował swojego kandydata na stanowisko szefa gdańskiego klubu radnych PiS.
W prawicowym portalu mówił o innym polityku PiS – Grzegorzu Strzelczyku, że, „będący prezesem jednej ze spółek grupy Lotos, może nie mieć czasu i sił, by zająć się firmą przygotowującą się do połączenia z Orlenem i jednocześnie prowadzić struktury partii w mieście”.
Sam poseł Kacper Płażyński tak na swój ruch patrzy:
Złożenie interpelacji to nie żaden „stanowczy krok”, tylko normalne działania poselskie. PiS to nie PO, my dbamy o przejrzystość instytucji publicznych, także tych podlegających naszemu rządowi. Dziwić może się temu tylko ktoś, kto przyjmuje za normę sposób uprawiania polityki przez Platformę. Dokładne okoliczności, wskazujące na konieczność złożenia interpelacji, opisałem w jej treści.
Kacper Płażyński / poseł PiS
Na prośbę o komentarz do wątku jego ewentualnej walki o władzę z szefem pomorskich struktur PiS, odpowiada:
– Z całym szacunkiem dla pana redaktora, ale wątpię, żeby któryś z posłów PiS użył sformułowań, które pan przytacza. Nie ma mowy o żadnym konflikcie. Jestem przekonany, że pan minister Horała, świetnie radzący sobie z projektem CPK, postąpiłby na moim miejscu identycznie. Myślę też, że skłoni on zarząd spółki, aby komunikował się z otoczeniem w sposób bardziej transparentny.
Napisz komentarz
Komentarze