Zawsze Na Sygnale

Chwile grozy przeżyła mieszkanka Gdyni. Tragicznie mogła zakończyć się samodzielna wyprawa dwójki dzieci do parku w Gdyni. Małoletnie zguby odnalezione zostały w parku przy Al. Piłsudskiego. Na szczęście, małym uciekinierom nic się nie stało. To zasługa gdyńskich mundurowych. Chłopcy cali i zdrowi zostali przekazani pod opiekę matki.

To nie otrucie, a ASF (Afrykański Pomór Świń) okazał się powodem śmierci warchlaków, jakie znaleźli przed tygodniem mieszkańcy Karwin w Gdyni. Otrucie wykluczyła przeprowadzona sekcja padłych zwierząt. W związku ze znalezieniem u martwych dzików wirusa ASF, prezydent Gdyni zwołał posiedzenie Miejskiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego. Wprowadzono całkowity zakaz wstępu do lasów.

Wójt gminy Kosakowo Marcin Majek na swoim profilu na Facebooku oraz na portalu urzędowym www.kosakowo.pl poinformował mieszkańców o znalezieniu niewybuchu w okolicach ul. Kwietniowej i Partyzantów w Kazimierzu. Zarządzono natychmiastową ewakuację.

Żołnierze ani na moment nie przestali szukać swojego kolegi – nurka z jednostki wojskowej GROM, który w środę, 24 kwietnia około godz. 13.00 zaginął podczas ćwiczeń w okolicach Westerplatte w Gdańsku. Akcja ratunkowa trwa już ponad dobę.

51-letnia mieszkanka Gdańska, która chciała pomnożyć swoje oszczędności i zaufała oszustom. Kobieta była przekonana, że bezpiecznie zainwestowała swoje pieniądze w kryptowaluty. Niestety, rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Kobieta straciła 200 tys. zł.

To nie był dobry dzień dla 32-letniego gdańszczanina, który najpierw nie zatrzymał się do kontroli, salwował się ucieczką, a na dodatek w samochodzie wiózł narkotyki o wartości prawie pół miliona złotych, które na domiar gubił podczas ucieczki. Grozi mu nawet 10 lat pozbawienia wolności.

Od trzech godzin służby ratunkowe szukają w Morzu Bałtyckim nurka - żołnierza wojsk specjalnych - który zaginął podczas ćwiczeń wojskowych w okolicach Westerplatte.

Do groźnego wypadku doszło w środę, 24 kwietnia na drodze wojewódzkiej 222 w miejscowości Rekcin w gminie Pruszcz Gdański. Rannych zostało aż siedem osób. By pomóc poszkodowanym, użyto śmigłowca LPR. Droga była zablokowana, teraz ruch odbywa się wahadłowo.

Do zbrodni w Płaczewie miało dojść na 10 dni przed znalezieniem ciała 36-latka. Zwłoki zostały zalane betonem w wykopanym dole w garażu. Sekcja wykazała, że mężczyzna został wcześniej poważnie pobity, a jego śmierć była skutkiem obrażeń głowy. Zarzuty w sprawie usłyszało łącznie 5 osób, w tym czterech mężczyzn, którzy – według prokuratury - mieli uczestniczyć w zabójstwie.

Blisko 14 kilogramów różnych środków odurzających znaleziono na strychu domu należącego do mieszkańca powiatu wejherowskiego. Takiej ilości amfetaminy, kokainy, marihuany czy mefedronu raczej nie zachowuje się na własny użytek, w dodatku odkryto sprzęt przygotowany do ważenia narkotyków na porcje dilerskie. Właściciel domu został zatrzymany, grozi mu kara do 12 lat pozbawienia wolności. Wejherowscy policjanci podają, że od początku bieżącego roku na terenie powiatu zabezpieczyli już prawie 60 kg rozmaitych środków odurzających.

Mieszkaniec Ustki jeszcze nie odsiedział jednej kary nałożonej na niego przez sąd, a już ma w perspektywie kolejną odsiadkę. Był poszukiwany do odbycia wyroku za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości, tymczasem postawiono mu zarzuty znęcania się nad psem. Jakby tego było jeszcze mało, w domu miał narkotyki.

Pewien mieszkaniec powiatu bytowskiego bardzo chciał z kimś porozmawiać i powiadomić, że ma działki na sprzedaż. Wpadł więc na pomysł zgłoszenia na policji włamania, do którego w rzeczywistości wcale nie doszło. Funkcjonariusze owszem, przyjechali, jednak pogadali ze zgłaszającym o jego odpowiedzialności za bezpodstawne wezwanie. Ta rozmowa kosztowała go mandat karny w wysokości 500 złotych.