Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Twórca nalewek to swego rodzaju alchemik

Tego nikt się nie spodziewał. Łzy wzruszenia i podziękowania. Dla takich chwil żyją organizatorzy festynów i konkursów. To się stało w Muzeum Kaszubskim w Kartuzach. Danuta Leszczyńska zdobyła Grand Prix w Konkursie Nalewek Kaszubskich i Miodów Pitnych w Kartuzach
Twórca nalewek to swego rodzaju alchemik

Autor: Fot. Ryszard Mielewczyk/Muzeum Kaszubskie

Decyzja jury konkursowego przyznała nagrody i wyróżnienia. Była w tym pewna rutyna, bo przecież zawsze tak jest, że jury się zbiera, że jury obraduje, wydaje werdykt, a następnie odbywa się jego ogłoszenie, wręczenie nagród.

Tym razem było podobnie - co do chwili, gdy odczytana została decyzja o nagrodach, a głos zabrał nawet przedstawiciel Kancelarii Prezydenta RP. Chwilę później, przemówiła  laureatka Grand Prix, która zaskoczyła komisję dwiema nalewkami, które były, tu chwila wahania, bo czy można powiedzieć, że „szkolne”, bo, czy w przypadku owoców można mówić o zrobieniu „szkolnej” nalewki, która będzie perfekcyjnie smakować…

Nie, nie da się tak powiedzieć. Twórca nalewek jest przecież swego rodzaju alchemikiem, który musi uwzględniać stopień wysłodzenia owoców zależny od ekspozycji na światło w danym roku dla przykładu. Szkolny jest raczej mózg, a szczególnie ośrodki rozpoznające smaki i aromaty, które pozwalają wyregulować tworzony produkt do wzorca, który mógłby wisieć w Sevres pod Paryżem, gdyby tam było miejsce na butelki na nalewki.

Autorka nalewek, które zasłużyły na Grand Prix stworzyła dwie kompozycje smakowe. Na komisji sprawiły wrażenie mikstury, która skażona dodaniem lub odjęciem jednego ziarenka cukru lub kropelki alkoholu mogłaby już być „nie taka”, mogła nie mieć efektu „whow”. Choć nalewka, która zasłużyła na pierwsze miejsce była równie perfekcyjna, to jednak dwie to nie jedno, więc taka ostateczna kolejność.

Wróćmy do fragmentu zaczynającego się od słowa „ponownie”. Autorka nalewek, które zdobyły Grand Prix po licznych gratulacjach i wręczeniu dyplomów wróciła do mikrofonu chcąc powiedzieć kilka słów.

To, co usłyszeli licznie zgromadzeni widzowie wywołało wielkie wrażenie. Okazało się, że Danuta Leszczyńska, która zasłużyła na Grand Prix, przed kilku laty zmagała się z chorobą i dla swoiście pojmowanego bezpieczeństwa pozostawała w domu. Wsparcie rodziny, a szczególnie brata sprawiło, że początkowo, przy pomocy moderatorów skupionych przy Muzeum Kaszubskim, zajęła się haftem kaszubskim, w którym jest obecnie swego rodzaju punktem odniesienia, bo jej prace są perfekcyjne, a obecnie spróbowała swoich sił w nalewkach.

Słowa wskazujące na to, że aktywność takich ośrodków kultury jakim jest Muzeum Kaszubskie w Kartuzach jest mobilizująca dla osób w trudnych sytuacjach życiowych sprawiły, że łzy pojawiły się w oczach nie tylko samej laureatki nagrody, ale i wielu osób wśród publiczności (widziałem to, bo patrzyłem na publiczność ze sceny).

Wielkie słowa uznania dla  Barbary Kąkol, dyrektor Muzeum Kaszubskiego w Kartuzach i jej zespołu za to, że są w stanie stworzyć taką atmosferę, która skutkuje tak spektakularnymi efektami. Trzeba powiedzieć, że to są autentyczne, wielce chwalebne, ale i oczekiwane przez społeczeństwo efekty działań pracowników muzeów, które nie są, jak dowodzi tego ten przykład nudnymi ekspozycjami, ale miejscami, w których znajduje się klucz do nakręcania aktywności ludzkiej.

Myślę, że sam jestem obiektem takiego nakręcania. Mieszkam w Gdańsku, ale w związku z Festiwalem Nalewek i Miodów Kaszubskich, do Kartuz trafiłem dwa razy. Oczywiście, w mieście jestem świadkiem imprez, które gromadzą tysiące osób, ale, czy tłum ludzi pląsających w rytm nowoczesnej muzyki i kupujących piwo i jedzenie z foodtrucków da się zamienić na publiczność tańczącą w rytm piosenek, które znają od dziecka, bo przecież funkcjonowały w ich kaszubskim domu, czy najbardziej zaawansowane dania kuchni Fusion zastąpią wypiekane na bieżąco „kukle”, które odwiedzający pamiętają z domu babci, która wypiekała je na kręgach platy, czy texański burger zastąpi dorodnego kartofla przeciętego na krzyż, do którego wprawna ręka nałoży odpowiednią porcję sztipki ze śledziami?

Wielkie uznanie należy się również twórcy nalewki z kwiatu czarnego bzu, która zdobyła pierwsze miejsce. Jakkolwiek, choćby ze względu na to, że była to jedna, a nie dwie nalewki, komisja przyznała jej I miejsce, a nie Grand Prix, to jednak była to nalewka wyjątkowa. Już w chwili otwarcia butelki dał się wyczuć niebywale silny aromat kwitnącego czarnego bzu, którego normalnie nie udaje się zamykać w przetworach, a nawet producenci sztucznych aromatów, z których tworzone są soki sprzedawane w powszechnym handlu, nie potrafią uzyskać tak odpowiedniego balansu między cukrem, a nośnikiem smaku i aromatu. Udało się to Ewie Kwidzińskiej. Dzięki jej zmysłom i po trochu rękom, którymi zbierała kwiaty potrzebne do wykonania nalewki, odniosłem wrażenie, że w ciepły czerwcowy dzień stoję pod krzakiem czarnego bzu pełnym duszących swym aromatem kwiatów.

Laureaci Konkursu

  • W kategorii Najbardziej wykwintna nalewka pierwszą nagrodę zdobyła Ewa Kwidzińska, drugą - Sławomir Szymański, a trzecią - Edyta Stępień
  • Wyróżnienia otrzymali: Marcin CichowiczWiesława Meina
  • Nagrodę Grand Prix komisja jednogłośnie przyznała nalewce autorstwa Danuty Leszczyńskiej
  • W kategorii Najładniejsze opakowanie i prezentacja nalewki pierwszą nagrodę zdobyła Maria Sikora, drugą - Grzegorz Kusyk i trzecią - Irena Peplińska.
  • Wyróżnienie przyznano nalewce autorstwa Jadwigi Sikora

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama