Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Zarzuty za przetarg [nl] z wypasem owiec na 150 tys. zł

Dwie osoby usłyszały prokuratorskie zarzuty w związku z głośną w wakacje 2022 roku sprawą tzw. „Owcagate”. Chodzi o takie „ustawianie” postępowania wyłaniającego wykonawcę eksperymentalnego, ekologicznego projektu, zakładającego wypas owiec zamiast koszenia trawy w Gdańsku na opływie Motławy, by opiewającą na niemal 150 tysięcy złotych umowę z Gdańskim Zarządem Dróg i Zieleni podpisała firma podejrzanych.
owce na Opływie Motlawy

Autor: Robert Rozmus | Zawsze Pomorze

„Owce na wypasie” w Gdańsku. Dlaczego wybuchła afera?

Awantura wokół przetargu na „Pielęgnację zieleni na terenie Opływu Martwej Wisły poprzez wsiedlenie i wypas owiec” wybuchła latem 2022 roku, kiedy temat nagłośnili radni opozycyjnego w Gdańsku Prawa i Sprawiedliwości. Przemysław Majewski i Andrzej Skiba wskazywali na wątpliwości dotyczące wysokich kosztów „wypożyczenia” 15 owieczek wrzosówek, które sprowadzono do Gdańska, tłumacząc to m.in. chęcią dbania o bioróżnorodność, dobrostan gleby oraz selektywne koszenie traw. Radnych niepokoiła również pośpieszna, trwająca zaledwie kilka dni, procedura, w której – tłumacząc to kwotą zamówienia – odstąpiono od tradycyjnej procedury przetargowej.

Urzędnicy gdańskiego magistratu początkowo tłumaczyli, że po prostu wybrano ofertę spółki z Przywidza, opiewającą na 147 tysięcy złotych brutto, bowiem okazała się ona tańsza o niemal połowę od jedynej konkurencyjnej – pochodzącej z Podhala.

PRZECZYTAJ TEŻ: Zwolniony za owce urzędnik pozywa GZDiZ

Szybko jednak reporter Radia Zet ustalił, że przywidzka firma Kamiś, która realizowała projekt medialnie ochrzczony jako „Owce na wypasie”, lecz nazywany również „Owcagate”, faktycznie korzystała ze zwierząt należących do wspólnika biznesowego urzędnika Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni, który odpowiadać miał za zapytanie ofertowe w tej sprawie.

PRZECZYTAJ TEŻ: Skrócony wypas. Słynne już owce opuściły Gdańsk

To doprowadziło do kontroli w GZDiZ, z którego zwolnieni zostali wspomniany urzędnik oraz jego przełożeni. Równocześnie jednak sprawa była analizowana przez śledczych z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz, którzy, po niespełna roku prowadzenia postępowania, poinformowali właśnie o tym, że dwie osoby otrzymały status podejrzanych.

„Owcagate” w Gdańsku. Kto usłyszał zarzuty?

W sprawie afery z gdańskimi owcami, zarzuty usłyszeli:

  • funkcjonariusz publiczny Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni – członek komisji wyłaniającej wykonawcę projektu, który, według śledczych, przekroczył swoje uprawnienia,
  • osoba, która, jak ustalono, „faktycznie przystąpiła do przetargu i została wyłoniona jako zwycięzca, a która złożyła obietnicę udzielenia funkcjonariuszowi korzyści majątkowej w związku z pełnieniem funkcji członka komisji przetargowej”.

PRZECZYTAJ TEŻ: Owce rozpoczynają pracę w Gdańsku

– Podejrzani działali wspólnie i w porozumieniu, w celu osiągnięcia korzyści majtkowej. Usiłowali doprowadzić do niekorzystnego rozporządzenia mieniem Gdański Zarząd Dróg i Zieleni w kwocie przekraczającej 147 tysięcy złotych poprzez wprowadzenie w błąd co do tożsamości podmiotu faktycznie składającego ofertę przetargową. Weszli w porozumienie, w celu wyłonienia jako zwycięzcy przetargu podmiotu Kamiś, w rzeczywistości ich obu. Zamierzonego celu nie osiągnęli, z uwagi na ujawnienie powyższego przez Biuro Audytu i Kontroli UM w Gdańsku – wskazuje prokurator Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, zwierzchniej wobec wrzeszczańskiej jednostki prowadzącej postępowanie.

– Podejrzani nie przyznają się do popełnienia zarzuconych im czynów. Postępowanie pozostaje w toku. Za zarzucone przestępstwo funkcjonariuszowi publicznemu grozi kara pozbawienia wolności od roku do lat 10. Drugiemu podejrzanemu grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności – dodaje.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama