Kuchnia kociewska. Tu nic się nie marnuje
Potrawy, które gościły na kociewskich stołach, od zawsze bazowały na tym wszystkim, co było w przysłowiowym zasięgu ręki gospodyni.
– Z reguły, niemal każdy we wsi miał krowę, owce, kozę czy drób: kury, kaczki gęsi – opowiada Krystyna Gierszewska z Lignów Szlacheckich, prezeska zarządu Stowarzyszenia Kociewskie Forum Kobiet, regionalistka i autorka książek kulinarnych. – Przy domu był zawsze jakiś ogródek czy większe pole z warzywami, zbożem. Wszystko, co potrzebne do przygotowania posiłków. Dlatego w domu zawsze były parowane ziemniaki dla inwentarza, takie okrągłe bulewki, wkładało się całe do większego kociołka i w tym się je gotowało. Ziemniaki przed gotowaniem były zawsze dobrze umyte, bo Kociewiacy wykorzystywali je również do przyrządzania jedzenia dla siebie. Takie ziemniaczki – „pulki” – przysmażało się na boczku z dodatkiem cebulki. W taki sposób przyrządzało się też ziemniaki, które zostały z obiadu z drugiego dania.
PRZECZYTAJ TEŻ: Kulinarny tygiel Powiśla i Żuław z wielkim bogactwem smaków
Z tradycji Kociewiacy czerpią do dziś. Gospodyni z Lignów Szlacheckich wciąż ma przy swoim domu warzywnik. Nie kupuje w sklepie warzyw czy owoców, bo ma je u siebie.
– Warzywa z ogródka rosną naturalnie, bez chemicznego wspomagania, to całkiem inny smak – podkreśla. – Zresztą, gospodynie na Kociewiu były zawsze bardzo pracowite. W domach najczęściej królowały tzw. eintopy. Nadal – także w moim domu – robię zupę szczawiową. Szczaw rośnie niemal wszędzie. Szczególnie na polanach leśnych, w rowach, na zboczach, łąkach. Wystarczy tylko go zerwać, ugotować z dodatkiem warzyw i jajka, i już jest obiad dla całej rodziny. Tę zupę gotują nie tylko rodziny posiadające wiele dzieci, ale także młode gospodynie, które poszukują różnorodności w swej kuchni, a także z potrzeby powrotu do rodzinnych tradycji.
PRZECZYTAJ TEŻ: Jak chronić tradycyjny charakter kuchni kaszubskiej?
Właśnie potrzeba zachowania przepisów przekazywanych w rodzinie Krystyny Gierszewskiej z pokolenia na pokolenie zadecydowała o ich spisaniu, a w ślad za tym, opublikowaniu. Teraz mogą z nich korzystać wszyscy chętni. Jak zauważa Kociewianka, nawet zwykłe gołąbki na Kociewiu przygotowowywane są praktycznie w każdej kuchni nieco inaczej.
– Każdy dom, każda wieś ma swoje przepisy na gołąbki – wyjaśnia Krystyna Gierszewska. – Jedni robią je z ryżem, inni bez, a jeszcze inni, na przykład, z kaszą. Także sama obróbka wszędzie była inna. Niektóre gospodynie na dno garnka wykładały liście kapusty i na nich układały ciasno obok siebie gołąbki. Podlewały je wodą i gotowały w małej ilości wody. Inne obsmażały gołąbki i dopiero potem przystępowały do dalszej obróbki. Niby gołąbki, a każde smakowały nieco inaczej.
PRZECZYTAJ TEŻ: Apetyt na Pomorskie. Jaka była i jest kuchnia Gdańska? Szanujmy ją!
W przydomowym ogrodzie Krystyny Gierszewskiej nie brakuje też drzew owocowych.
– Na przykład w tym roku obrodziły u nas czereśnie, Było ich naprawdę dużo. Wszystkie zagospodarowałam, chociaż mąż się śmiał, że w końcu wytnie jakieś drzewa, bo kto to ma później jeść.
Wszystko, co się „urodziło”, musi być przetworzone. To też tradycja przekazywana z pokolenia na pokolenie.
Krystyna Gierszewska / prezeska zarządu Stowarzyszenia Kociewskie Forum Kobiet
Krystyna Gerszewska podkreśla, że kociewska kuchnia jest też aromatyczna, pełna smaku.
– Gospodynie od zawsze chętnie do przygotowywania potraw wykorzystywały zioła, takie jak: majeranek, cząber, czy kminek – mówi gospodyni. – Do tego pietruszka, oregano, cząber czy koperek. Korzystano też z ziół dziko rosnących, np. z krwawnika, którego kwiaty służyły do zaparzania herbaty, a młode części zielone były idealne do skarmiania indyków. W kociewskim domu nic się nie marnowało.
Jakie tradycyjne potrawy można znaleźć w kociewskiej kuchni?
Krystyna Gierszewska, zapytana o potrawy, jakie można znaleźć jedynie w kociewskiej kuchni, bez wątpliwości wymieniła:
- zupę z brukwi,
- fefernuski – pierniczki,
- a także tatar z gęsiny,
chociaż co do niego nie była pewna, czy występuje tylko na Kociewiu. Serca gości podbija także fiut, czyli syrop z białych buraków, który wraz z ruchankami nie ma sobie równych.
PRZECZYTAJ TEŻ: Apetyt na Pomorskie. Autentyczność. Opowieść. Klimat, czyli rozumne podejście do tradycji kulinarnych
– Szandar czy golce, nazywane też szarymi kluskami, można spotkać także w innych regionach, chociaż wszędzie trochę inaczej smakują – mówi Kociewianka.
Napisz komentarz
Komentarze