Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Open’er Festival w Gdyni wystartował! To już 20. edycja

Jak co roku, pod koniec czerwca do Gdyni przyjeżdżają tłumy, aby uczestniczyć w największym polskim festiwalu. Open’er Festival to 4 dni zróżnicowanej muzyki i modowego szaleństwa. Co wydarzyło się pierwszego dnia festiwalu? Sprawdziliśmy.
Lizzo, Open'er Festival 2023

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Opene’er Festival 2023 czas start! To już 20. edycja

20. edycja festiwalu jak zwykle przyciągnęła fanów z całego kraju. Przyjechali, aby zobaczyć swoich ulubionych artystów.

– Nie możemy doczekać się OneRepublic! Jechaliśmy kilka godzin z Zakopanego, tylko po to, aby ich zobaczyć – powiedziała mi grupa dziewczyn, wyraźnie zmęczonych po podróży.

– Wczoraj Beyoncé, dzisiaj Lil Nas X – sen jest przereklamowany – wspomniał Maciej, który na co dzień mieszka w Krakowie.

PRZECZYTAJ TEŻ: W oczekiwaniu na burzę, czyli drugi dzień Open’era

Tanio już było

– Jesteśmy wśród top 5 line-upów na świecie – podkreślał organizator festiwalu Mikołaj Ziółkowski z Alter Art. – Mamy najbardziej znane nazwiska świata muzycznego i jesteśmy z tego dumni. Wiemy, że tegoroczny line-up jest trochę inny, ale, w porównaniu z 2007 rokiem, publiczność naszego festiwalu też się zmieniła, a my wychodzimy im naprzeciw.

Organizator podkreślał, że koszty w branży muzycznej i eventowej diametralnie wzrosły, dlatego koncerty też muszą kosztować więcej, co można było odczuć podczas tegorocznej edycji.

Festiwal rozpoczął się koncertem młodego rapera Chivasa, który przyciągnął młodszą publiczność. Mix elektroniki i rapu był dobrą rozgrzewką przed wieczorem pełnym znakomitych nazwisk. Co ciekawe, artysta wyglądał bardziej jak gitarzysta metalowego zespołu niż jeden z popularniejszych raperów młodego pokolenia.

– Mam nadzieję że wszystkich was rozbujam – lecimy to! Open’er jesteśmy tutaj!

Można było odnieść wrażenie, że Chivas bardzo pędził podczas swojego występu. Nie marnował czasu na rozmowę z publicznością.

PRZECZYTAJ TEŻ: Na Open’era Szybką Koleją Miejską. Będzie więcej pociągów

To mój pierwszy raz w Polsce, i na pewno nie ostatni

Pierwszym artystą na głównej scenie był Central Cee, pochodzący z Londynu i posiadający na swoim koncie takie utwory, jak „Doja” czy „Let go”, które na platformach streamingowych mają po kilkaset milionów wyświetleń. Nie bardzo zrozumiały jest dla mnie fakt, że przed występem headlinera DJ współpracujący z raperem starał się rozgrzać publiczność, aczkolwiek szło mu to dość słabo. Występ rapera był pełen pirotechnicznych dodatków. To przykład dobrego angielskiego rapu. Jednakże nie wszyscy byli zadowoleni.

– Tak trochę na jedno kopyto – stwierdził stojący obok mnie na koncercie Łukasz

Macie pięknych ludzi, piękne kobiety i przepyszne piwo!

OneRepublic to jeden z popularniejszych zespołów występujących na tegorocznym Open’erze. Koncert zaczęli utworem „Stop and Stare”, który pochodzi z ich debiutanckiej płyty. Wielooktawowy głos wokalisty od razu zaczarował publiczność.

 – Kochamy ludzi, kochamy Polskę, wasze jedzenie! Zagramy tylko największe hity! 

Tak też się stało, a opener’owa publiczność nie zawiodła. W końcu znała prawie wszystkie utwory. I o to chodzi w koncertach! Charyzmatyczny wokalista biegał po całej scenie, wytwarzając wokół siebie niesamowitą energię, która ściągnęła prawie całego Open’era przed main stage.

PRZECZYTAJ TEŻ: Kaucja dla wolontariuszy Open'era. Głos zabiera Jerzy Owsiak

– Jesteśmy zespołem od 16 lat. Piszę również piosenki dla innych artystów. Kolejne 15 minut to wasz moment karaoke. Jeżeli znacie, śpiewajcie z nami! – mówił,

OneRepublic zagrało utwory artystów takich jak: Beyoncé, Leona Lewis, Ellie Goulding, Maroon 5 oraz Jonas Brothers, przywołując anegdoty i historie powstawania tych utworów.

Największy wygrany tegorocznej Eurowizji

Jann zdobył popularność po udziale w eliminacjach do tegorocznej Eurowizji, w których przegrał (jak wielu uważa, nieuczciwie) z Blanką. Jest on największym wygranym tego konkursu, bo od tego czasu jego kariera poszybowała w górę. Artysta dysponuje rzadkim wśród wokalistów kontratenorem. Wśród publiczności panowała jednak atmosfera ciekawości, ponieważ większość utworów była dla niej nowa.

– Cześć! Jestem Jann i fajnie grać na Open’erze – ja będę „have fun” i mam nadzieję, że wy też – powiedział artysta, trochę zawstydzony tłumnie zgromadzoną widownią.

Bądź dumnym z tego, kim jesteś!

Słynąca z nietypowych i oryginalnych kreacji Lizzo, wkroczyła na scenę niczym królowa main stage. 

– Nazywam się Lizzo i będę waszym przewodnikiem. Krzyknijcie dla pięknej dużej kobiety – wykrzyczała do polskiej publiczności.

Tancerki wokalistki o bardzo kobiecych kształtach rozruszały i rozpaliły publiczność do czerwoności! Koncert pełen był wizualnych przejść, czasem ukazujących na telebimie półnagą artystkę. Publiczności absolutnie to nie przeszkadzało. Może i w naszym kraju w końcu zrozumiemy, czym jest body positive? 

PRZECZYTAJ TEŻ: Tradycji stało się zadość! Open’er Festival w strugach deszczu

– Każda kobieta powinna to zobaczyć. Nieziemska, kobieca energia, fantastyczny przekaz – podsumowała Marzena z Wrocławia.

Inni krzyczeli,  że ta piosenkarka jest dla nich inspiracją.

PRZECZYTAJ TEŻ: Arctic Monkeys pierwszą gwiazdą Open'er Festival 2023

Pomijając aspekty stylistyczne, mocny głos artystki świetnie wpasowuje się do R&B, popu i rapu. Lizzo nie tylko dobrze śpiewa, ale i zaskoczyła fanów, grając na flecie poprzecznym swój hit „Truth Hurts”.

Rozczulające było, jak artystka próbowała przywitać się z każdą osobą z publiczności.

– Cześć, tak! Widzę cię! Super kapelusz! Ciebie też widzę! Pokaż ten wachlarz w tęczę! Bądź dumny z tego, kim jesteś! 

Perfekcja

Koncert Lil Nas X był dopracowany do perfekcji pod każdym względem, pełen efektów wizualnych i choreografii na najwyższym poziomie. Scenografia oraz stroje zespołu nawiązywały do starożytnego Egiptu, a sam wokalista niejednokrotnie wyglądał jak perski książę.

Artysta zagrał swoje największe hity, które z powodzeniem miksował z utworami innych znanych artystów, np. Michaela Jacksona. 

Jedynym minusem koncertu był czas jego trwania – artysta grał równe 55 min. Nie ma co mu się dziwić, bo było to przedstawienie zaprezentowane w każdym stopniu idealnie. Jednak po co przedłużać?


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama