Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Co boli chojniczan, czyli polemika mieszkańców z burmistrzem

Czworo mieszkańców Chojnic skorzystało z możliwości zabrania głosu podczas sesji Rady Miejskiej Chojnic. Mówili oni o różnych trapiących ich sprawach, ale wspólnym mianownikiem był... strach i brak rzetelnych konsultacji burmistrza z mieszkańcami przy podejmowaniu strategicznych inwestycji w mieście. Marcin Wałdoch wprost nazwał zarządzanie burmistrza miastem jako autorytarne i uzurpatorskie. Głos zabrali też radni.
Co boli chojniczan, czyli polemika mieszkańców z burmistrzem
Zdjęcie ilustracyjne (fot. Irmina Szyca | Urząd Miejski w Chojnicach)

Do tej pory w Chojnicach – poza kilkoma wyjątkami - nie było przyzwolenia przewodniczącego Rady Miejskiej na zabieranie głosu przez „zwykłych” obywateli podczas posiedzeń Rady Miejskiej. Taką szansę zainteresowanym dał jednak wprowadzony w 2019 roku obowiązek przygotowywania przez samorządy specjalnych raportów o stanie miasta czy gminy z jednoczesną możliwością zabrania głosu przez obywateli podczas sesji, na której jest on omawiany.

Z tej możliwości w 2022 roku (pierwszy raz) skorzystało dwóch mieszkańców. W 2023 roku zgłosiło się czworo mieszkańców: Marzenna Osowicka, Michał Gruchała, Krzysztof Haliżak i Marcin Wałdoch. Przewodniczący Rady Miejskiej każdemu z nich „przydzielił” 20 minut.

Była radna Marzenna Osowicka podkreślała, iż jest wyrazicielką opinii wielu chojniczan dla których stan środowiska w Chojnicach nie jest obojętny. I właśnie na ochronie środowiska skupiła całą swoją wypowiedź, chcąc tym samym zwrócić uwagę na podejmowaną przez grupę mieszkańców i wolontariuszy z Inicjatywy Mieszkańców "Chojnice 2025/2075 ochronę Lasku Miejskiego, Doliny Strugi Jarcewskiej i Jarcewskiej Alei Drzew. Była radna Rady Miejskiej nie ukrywała, że jej zdaniem chojniczanie są alarmująco zaniepokojeni różnymi decyzjami i inwestycjami ratusza, które mogą mogą zniszczyć zwarty ekosystem tego miejsca.

- Mam nadzieję, że zdołamy przekonać pozostałych chojniczan, aby również bronili tych zielonych terenów, zielonych płuc miasta. Mieszkańcy są zaalarmowani rozlewaniem się w tym miejscu przemysłu. Powiązana z Laskiem Miejskim panorama miasta zostanie przez to bezpowrotnie zniszczona. Biorąc pod uwagę ostatnią aktywność mieszkańców miasta chciałabym podzielić się smutną refleksją o braku zaufania mieszkańców do poczynań władz miasta. Przykro nam, iż nasze obywatelskie zaangażowanie jest pomijane, obśmiewane, a nasze uwagi są traktowane jako niemerytoryczne – mówiła Osowicka. - Stawia się nas mieszkańców przed faktami dokonanymi. A gdzie tu partycypacja obywatelska? Nie ma jej!

Do 2028 roku mieszkańcy Chojnic za ten dziwny twór i przystąpienie do spółki InnoBaltica, wprowadzającej System Fala, zapłacą 3,6 mln zł. To kosmiczne pieniądze, a co ciekawe, żadna nasza sąsiednia gmina do niego nie przystąpiła. Dlaczego? Bo jest to bez sensu. Gdyby to był wspaniały pomysł, to bym go pochwalił, bo sam często jeżdżę koleją. Moim zdaniem to złe wydatkowanie środków publicznych i nie wiadomo czy i kiedy to ruszy

Michał Gruchała / mieszkaniec Chojnic

Były przewodniczący Samorządu Mieszkańców nr 10 Michał Gruchała przekazał kilka swoich uwag związanych z promocją miasta, wytykając m.in. iż spółka Promocja Regionu Chojnickiego przez cały rok w mediach społecznościowych opublikowała zaledwie 19 postów, a na stronie internetowej w dziale aktualności zamieściła tylko dziewięć wpisów.

- W Chojnicach dzieje się troszkę więcej niż wynika to z liczby tych postów, ale osoby z zewnątrz mogą tego nie wiedzieć. Powinniśmy zlikwidować Promocję Regionu Chojnickiego, a promocję miasta przekazać innym – apelował Gruchała.

Jako informatyk pochwalił ostatnie zmiany na stronie internetowej miasta, ale skrytykował funkcjonowanie miejskiego Biuletynu Informacji Publicznej. Gruchała przyznał również, iż w jego opinii błędem było przystąpienie miasta do spółki InnoBaltica, wprowadzającej System Fala (narzędzie ułatwiające korzystanie z komunikacji publicznej na terenie całego województwa).

- Do 2028 roku mieszkańcy Chojnic za ten dziwny twór zapłacą 3,6 mln zł. To kosmiczne pieniądze, a co ciekawe, żadna nasza sąsiednia gmina do niego nie przystąpiła. Dlaczego? Bo jest to bez sensu. Gdyby to był wspaniały pomysł, to bym go pochwalił, bo sam często jeżdżę koleją. Moim zdaniem to złe wydatkowanie środków publicznych i nie wiadomo czy i kiedy to ruszy – mówił Gruchała.

Były radny Krzysztof Haliżak skupił się w swojej wypowiedzi głównie na kwestiach związanych z inwestycjami drogowymi oraz skrytykował działania miasta w stosunku do Rosji i Ukrainy.

- W mojej ocenie w Chojnicach brakuje aktualnego, spójnego opracowania, przygotowanego w łączności z różnymi zarządcami dróg, na podstawie którego wyznaczone byłyby kierunki rozwoju sieci drogowej w mieście – mówił Krzysztof Haliżak, podając za przykłady chociażby okolice dworca czy zmiany na ulicy Wyszyńskiego.

Haliżak pytał, czy aby na pewno w tym momencie łącznica przy Lasku Miejskim jest priorytetowym zadaniem miasta, gdyż w jego odczuciu warto rozważyć najpierw połączenie Gdańskiej, Obrońców Chojnic i Subisława.

- Czy zachowana jest w mieście hierarchia ważności zadań? Komu ma służyć łącznica w Lasku Miejskim. Ona obsługiwałaby głównie mieszkańców gminy Chojnice z Chojniczek i Charzyków. A mieszkańcy naszych blokowisk zostaliby pozbawieni terenów zielonych – mówił Haliżak, który zwrócił też uwagę, iż szkoda, że miasto wyda na ten łącznik w sumie 400 tys. zł, a dopiero potem chce sondować mieszkańców i organizować np. referendum. Poddał też pod wątpliwość zmianę organizacji ruchu na osiedlach (prawa strona) i zarzucił burmistrzowi opieszałość w staraniach o budowę węzła w Nieżychowicach. Haliżak prosił również o przyjrzenie się zarobkom w samym ratuszu.

Osobnym wątkiem były relacje Chojnic z partnerami z innych krajów. Zdaniem Haliżaka skandalem było zerwanie stosunków Chojnic z białoruskim miastem Mozyr oraz ogromnym błędem nazwał zdjęcie czerwonych gwiazd z ogrodzenia cmentarza żołnierzy radzieckich. Zdaniem Krzysztofa Haliżaka pomoc Ukrainie była w Chojnicach przesadzona.

Aktywiści, którzy w mieście nie idą po linii władzy są obrażani, a ich działania negowane. Miasto zarządzane jest tu z jednego fotela, więc może zaoszczędźmy na radnych i wielu innych instytucjach. Raport o stanie miasta jest zasłoną dymną złego zarządzania

Marcin Wałdoch / mieszkaniec Chojnic

Natomiast Marcin Wałdoch wprost nazwał zarządzanie miastem przez burmistrza Chojnic jako autorytarne, uzurpatorskie i podporządkowane interesom konkretnych grup biznesowych.

- Powinno się pana odsunąć od władzy w trybie natychmiastowych, ale obecnie nie ma do tego narzędzi, gdyż jest już za blisko wyborów. Obywatele Chojnic nie wykazują się aktywnością publiczną, bo każdy się tu pana boi – mówił Marcin Wałdoch.

Oceniając raport Wałdoch mówił o braku działań burmistrza i miasta w kwestii problemu demograficznego Chojnic i braku perspektyw w mieście dla młodych ludzi.

- Komitet pana burmistrza promuje się w środowisku seniorów, mając najwyraźniej świadomość, że jako chojniczanie starzejemy się, ale nie ma działań, aby przyciągać młodych ludzi – mówił Wałdoch, wskazując też m.in. na brak inwestycji w zdrowie czy ochronę środowiska.

Wytknął także obu burmistrzom brak budżetu obywatelskiego i brak konsultacji z mieszkańcami w wielu istotnych dla miasta kwestiach.

- Aktywiści, którzy w mieście nie idą po linii władzy są obrażani, a ich działania negowane. Miasto zarządzane jest tu z jednego fotela, więc może zaoszczędźmy na radnych i wielu innych instytucjach – mówił Wałdoch, który raport o stanie miasta, mimo kilku zauważonych przez niego pozytywnych zmian do roku poprzedniego, nazwał zasłoną dymną złego zarządzania miastem.

Pan robi ze mnie człowieka, który z jednego fotela wszystkim kieruje. Ja znam jednego takiego, ale to nie ja, bo jestem od niego wyższy wzrostem.

Arseniusz Finster / burmistrz Chojnic

Co na te wszystkie zarzuty burmistrz Chojnic Arseniusz Finster? Jak przyznał apelował wcześniej do mieszkańców o przysyłanie pytań i wątpliwości związanych z raportem, ale nikt z tej opcji nie skorzystał.

Burmistrz w swoim wystąpieniu starał się udowodnić swoim adwersarzom, posiłkując się danymi Głównego Urzędu Statystycznego, że w Chojnicach mieszkańcom wcale nie żyje źle, a miasto w porównaniu z innymi podobnymi miastami z Pomorza – Szczecinkiem Kwidzynem i Malborkiem – wypada w wielu aspektach najlepiej albo porównywalnie. Burmistrz wziął na tapetę demografię, budownictwo, bezrobocie, oświatę, dochód na mieszkańca czy inwestycje. Odniósł się też do konkretnych „zarzutów”.

- Polana w Lasku Miejskim zostaje i nie ma o czym dyskutować. Nie można też mówić o przemyśle w Lasku Miejskim, bo to jest kłamstwo. Jeśli się nie porozumiemy w kwestii łącznicy w Lasku Miejskim poprzez konsultacje społeczne, to mieszkańcy powinni wypowiedzieć się w drodze referendum – mówił Finster do Marzenny Osowickiej i nie zgadzał się, że plany inwestycyjne w tym miejscu były utajnione, bo udowadniał, że były prezentowane na kilku spotkaniach.

Burmistrz zaprzeczył, że kogoś obśmiewa czy pomija. - Zawsze jakiś procent mieszkańców nie będzie miał do mnie zaufania. Przykro mi z tego powodu, bo oczywiście wolałbym poparcie 100 proc - mówił Finster.

Jego zdaniem nie jest też prawdą, że nie rozmawia on z mieszkańcami, a jego zdaniem to protestujący w sprawie Lasku Miejskiego nie chcą rozmawiać, tylko wolą się na tym temacie lansować.

Finster zaapelował do Krzysztofa Haliżaka, aby ten nie dzielił mieszkańców na tych z miasta i gminy, bo być może, o czym marzy, w przyszłości te dwa samorządy się połączą w całość.

Wystąpienie Marcina Wałdocha Finster nazwał atakiem personalnym.

- Pan robi ze mnie człowieka, który z jednego fotela wszystkim kieruje. Ja znam jednego takiego, ale to nie ja, bo jestem od niego wyższy wzrostem – mówił Finster.

Zarzuty, iż działa dla określonej grupy biznesowej burmistrz podsumował stwierdzeniem, iż on przedsiębiorców w Chojnicach podziwia, gdyż są nie tylko wizytówką Chojnic, ale dają też pracę tysiącom ludzi. Po raz kolejny burmistrz obiecał wprowadzenie w mieście Budżetu Obywatelskiego, ale dopiero, gdy pokończą się duże inwestycje.

Radni za i przeciw burmistrzowi Chojnic

Po wystąpieniu burmistrza głos zabrali również radni. Bartosz Bluma mówił o swoim zaniepokojeniu wysokim zadłużeniem miasta, które sięga ok. 90 mln zł, a co jego zdaniem może mieć wpływ nie tylko na ułożenie budżetu w kolejnych latach, ale również na aplikowanie o środki z Unii Europejskiej (burmistrz odpowiedział mu, iż jest to zadłużenie porównywalne z innymi, a wiele niższe niż państwa). Bluma skupił się w swojej ocenie na kilku aspektach. I również przyznał, iż Chojnice przestają być atrakcyjnym miastem dla młodych ludzi, którzy nie widzą tu przyszłości i szukają jej gdzieś indziej. Jego zdaniem ceny mieszkań na wynajem w Chojnicach są – w porównaniu do zarobków – oderwane od rzeczywistości, a liczba mieszkań komunalnych jest niewystarczająca. Zdaniem radnego w mieście za mało jest też inwestorów z zewnątrz, chociażby z obszaru nowych technologii (m.in. przez brak miejsca na nowe inwestycje i firmy). Bluma mówił też o wykluczeniu komunikacyjnym miasta i zbyt małej liczbie połączeń z Trójmiastem. Również chciałby, aby zamiast inwestować "w Falę" miasto postawiło na bezpłatną komunikację miejską.

Jako kolejny w dyskusji zwrócił też uwagę na obawy mieszkańców w zabieraniu głosu.

- W Chojnicach nie ma woli władz dla Budżetu Obywatelskiego. Zresztą, aktywność społeczna w mieście wymaga odwagi, a część osób z tego rezygnuje, mając różne obawy. A szkoda, gdyż najważniejszym kapitałem są sami mieszkańcy i ich wspólny wszystkich – mówił Bartosz Bluma. Dodał też, że dla niego i jego klubu (PiS) nieakceptowalne jest finansowanie przez miasto programu in vitro.

Burmistrza Arseniusza Finstera nieco poddenerwowało kolejne stwierdzenie o... strachu. - Kogo ci mieszkańcy się boją? Mnie? Kogo ja skrzywdziłem? Dlaczego oskarżacie o to faceta, który służy temu miastu już 25 lat – mówił Finster.

Radny Sebastian Matthes zacytował niedawne badania, według których chojniczanie są bardzo zadowoleni z życia w mieście (94%), a ponad połowa (52%) ocenia działania włodarzy celująco, bardzo dobrze lub dobrze, a jedynie 7% ocenia władzę źle.
- Mam wrażenie, że osoby wypowiadające się dziś na sesji próbują przedstawić wizję zagrożonych czymś Chojnic. Według mnie jest to krytyka dla samej krytyki. Słuchając tych negatywnych wizji nie mogę się z nimi zgodzić i uważam, że nadużywacie sformułowania, iż występujecie w imieniu mieszkańców. Nie, reprezentujecie tylko część mieszkańców. Ja jestem dumny ze swojego miasta – powiedział radny Matthes.

A radny Zdzisław Januszewski również stanął w obronie Lasku Miejskiego, podkreślając, że nie da się łatwo skompensować wycięcia blisko 500 drzew, a tyle będzie trzeba poświęcić dla budowy łącznicy. Zaapelował o dalsze szukanie kompromisu, mając na względzie dobro, które pozostawili po sobie przodkowie z obecnymi wyzwaniami.

Ostatecznie burmistrz otrzymał wotum zaufania od radnych (12 głosów za, 4 przeciw, 2 wstrzymujące) oraz absolutorium (po raz 25).


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama