Na co dzień Augustynem Dziubkiem opiekuje się jego wnuk Jacek.
- Chciałbym, żeby dziadek pobił rekord Guinnessa w długowieczności – mówi Jacek Dziubek. - Opiekuję się nim i dbam o jego formę.
Jak mówi - dziadek wychodzi na spacery kilka razy w tygodniu i dobrze radzi sobie sam.
Pan Augustyn urodził się w 1923 roku w Uniejowie jak najmłodszy spośród sześciorga rodzeństwa. Gdy wybuchła druga wojna światowa miał 16 lat. Był żołnierzem Armii Krajowej (pseudonim Słowik), jako starszy strzelec walczył pod dowództwem swojego brata kpt. Czesława Dziubka (pseudonim Hardy).
- To brat wciągnął mnie do działalności antyniemieckiej, na początku - jako młody leśnik wykonywałem zadania nie do końca zdając sobie sprawę z ich wagi – opowiadał dostojny jubilat. - Mundur leśnika otwierał mi wiele drzwi, był szanowany przez Niemców, którzy pozwalali mi podróżować - w ten sposób wywiozłem złoto z okolicznych skarbców.
Przez rok był w Baudienst im Generalgouvernement - Służbie Budowlanej w Generalnym Gubernatorstwie - obozie pracy przymusowej, zorganizowanej przez niemieckie władze okupacyjne dla Polaków i Ukraińców w Generalnym Gubernatorstwie.
Portret 19-letniego Augustyna Dziubka w mundurze leśnika z medalem Polonia Restituta, który otrzymała za swoją działalność w czasie wojny stoi na honorowym miejscu w salonie jubilata.
Pan Jacek uzupełnia informacje dziadka na temat działalności nestora. - Dziadek wspierał działania państwa podziemnego, dowoził broń do Powstania Warszawskiego, w którym walczył - dodaje jego wnuk.
W Warszawie mieszkał na Czerniakowie. Po wojnie na swoje miejsce wybrał Wybrzeże, gdzie ukrywał się przed nowymi władzami. Swoją żonę, Elżbietę poznał na molo w Sopocie, doczekali się trójki dzieci - Jarosława, Danuty i Andrzeja, sześciorga wnuków, trzech prawnuków. Jego syn Jarosław zmarł w 2022 roku. Pan Augustyn na Wybrzeżu pracował jako operator maszyn budowlanych. Jest posiadaczem odznaki „Za Zasługi dla Gdańska”, brał udział w odbudowie nie tylko Gdańska, ale i Malborka oraz Kwidzyna.
Zamiłowaniu do przyrody Augustyn Dziubek jest wierny do dziś. Zajmuje się roślinami na swoim balkonie na gdańskiej Strzyży. Jak mówi wnuk, dostojny jubilat jest pogodnym człowiekiem. Lubi rozmawiać, chociaż po śmierci swojej żony trochę posmutniał.
- Staram się go rozweselić, pomagają w tym spacery, zieleń którą sam zasadził na Strzyży, jeszcze w powojennych czasach – mówi Jacek Dziubek. - Cały czas jest samodzielny i ciekawy życia.
Aleksandra Dulkiewicz wśród prezentów - tortu i szampana - przyniosła także ciepły koc.
- Aby rozgrzewał w zimne dni i momenty gorszego nastroju - powiedziała, wręczając prezent.
Napisz komentarz
Komentarze