Budynek obecnego Rektoratu Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego przy ul. Skłodowskiej-Curie był pierwszą siedzibą Komisariatu Generalnego Rzeczypospolitej Polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku. W środę, 7 czerwca Instytut Pamięci Narodowej zaprasił na uroczystość odsłonięcia tablicy poświęconej polskim patriotom z Wolnego Miasta Gdańska. Upamiętnieni zostaną czterej wysocy komisarze: Leon Pluciński, Kajetan Dzierżykraj-Morawski, Kazimierz Papée i Marian Chodacki.
Na tablicy zabrakło dwóch nazwisk: Macieja Biesiadeckiego (pełniącego funkcję Komisarza Generalnego w latach 1920-21) i Henryka Strasburgera (urzędującego w latach 1924-32).
Zdaniem części historyków decyzja o „wygumkowaniu” dwójki komisarzy jest kontrowersyjna. Wprawdzie Maciej Biesiadecki krytykowany był za ustępliwość wobec Niemców, ale już Henryk Strasburger uznawany był za jednego z lepszych komisarzy. To on m.in. sprawił, że Polska w 1925 r. wygrała słynną „bitwę o skrzynki pocztowe”.
Elżbieta Grot, historyk, zajmująca się od lat sprawami gdańskimi i uczestnicząca m.in. w pracach Rady Społecznej Centrum Pamięci o Polakach z Wolnego Miasta Gdańska im. Brunona Zwarry., nie rozumie powodów nieuwzględnienia wszystkich nazwisk na tablicy.
– Od razu zwróciłam uwagę, że nie ma tam dwóch komisarzy generalnych RP, Macieja Biesiadeckiego i Henryka Strasburgera – przyznaje prof. Grot. – Szczególnie zadziwił mnie brak tego drugiego nazwiska. Strasburger sprawował swój urząd prawie 10 lat, co oznaczało, że polskie władze były z niego zadowolone. Kiedy zapytałam o co chodzi, usłyszałam w IPN, że Strasburger miał nawiązać współpracę z NKWD, przebywając w Londynie. Nie znam artykułu, na który się powoływano i nic na ten temat nie wiem. Poprosiłam, by jeszcze raz to sprawdzili.
Mowa tu o książce prof. Pawła Wieczorkiewicza „Historia polityczna Polski 1935-1945”, w której autor zamieścił listę domniemanych sowieckich agentów, działających w czasie wojny na Zachodzie. Oprócz Henryka Strasburgera autor wymienia także m.in. księcia Janusza Radziwiłła, ppłk. Leona Bukojemskiego, Jana Stańczyka, gen. Mieczysława Borutę-Spiechowicza i Oskara Langego, a nawet... gen. Władysława Andersa. Ustalenia te były jednak kontestowane przez historyków.
W biogramie Henryka Strasburgera czytamy, że o wybuchu II wojny św. przedostał się Francji i znalazł się w składzie rządu gen. Władysława Sikorskiego. Po śmierci Sikorskiego został ministrem stanu do spraw Bliskiego Wschodu w rządzie Stanisława Mikołajczyka i niósł pomoc rządową Polakom na Bliskim i Środkowym Wschodzie podróżując do Bagdadu, Damaszku, Kuwejtu, Stambułu i Teheranu. Po wojnie za namową Stanisława Mikołajczyka przyjął nominację prezydenta Bolesława Bieruta na stanowisko ambasadora Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej w Wielkiej Brytanii. Ze stanowiska został odwołany w 1946 r. Do kraju nie wrócił, zmarł w Londynie w 1951 r.
– Strasburger w Gdańsku spełnił swoją misję – uważa prof. Elżbieta Grot. – I w obecnej sytuacji należałoby jednak najpierw udowodnić jego współpracę z NKWD.
Według Instytutu Pamięci Narodowej na tablicy pamiątkowej, umieszczonej na pierwszej siedzibie Komisariatu Generalnego RP w Wolnym Mieście Gdańsku z założenia miały pojawić się nazwiska tylko szczególnie zasłużonych Polaków.
– Nie było naszym zamysłem upamiętnienie wszystkich komisarzy – mówi Katarzyna Lisiecka, naczelnik Oddziałowego Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN w Gdańsku. – Chcieliśmy, by na tablicy znalazły się osoby, które nie tylko poświęciły się służbie dyplomatycznej, ale też walczyły z bronią w ręku o niepodległość Polski. Takie jak Leon Pluciński, powstaniec wielkopolski, działacz plebiscytowy Kajetan Dzierżykraj-Morawski, Kazimierz Papée – żołnierz Legionów czy Marian Chodacki, legionista, wybitny żołnierz i oficer wywiadu polskiego.
Katarzyna Lisiecka przyznaje, że „z poszczególnymi osobami wiązały się kontrowersje”. – Nie chcieliśmy wchodzić w rzekome oskarżenia, dlatego upamiętniliśmy osoby, które walczyły o Polskę – twierdzi naczelniczka Oddziałowego Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa.
Marek Adamkowicz, kierownik Muzeum Poczty Polskiej w Gdańsku, podkreśla jednak, że mówimy o usuwanych z pamięci historycznej osobach, które w okresie międzywojennym walczyły o Polskę i o polskie interesy.
– Tablica, pozbawiona dwóch nazwisk, przedstawia fałszywy obraz polskiej dyplomacji w Wolnym Mieście Gdańsku – mówi Adamkowicz. – Jest to szczególnie przykre w przypadku Henryka Strasburgera, który wśród polskich komisarzy w WMG wykazał największą determinację w obronie praw Rzeczpospolitej w Gdańsku. Dzięki jego nieustępliwości doszło m.in. do otwarcia dla publiczności polskiego Urzędu Pocztowo-Telegraficznego przy ul. Heweliusza (obecnie Plac Obrońców Poczty Polskiej) oraz do pojawienia się w mieście polskich skrzynek pocztowych.
Napisz komentarz
Komentarze