Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Dlaczego dziki rządzą [nl] w Gdyni? Nieoswojone zwierzęta wkroczyły do miasta

Ostatnio pojawiły się propozycje, by w herbie Gdyni ryby zastąpić... dzikami. Nieoficjalnie mówi się, że w mieście żyje nawet kilkaset dzików, docierających do ścisłego centrum i zażywających kąpieli na miejskiej plaży. Jeśli do dzików dodamy coraz większą populację lisów, borsuków, wiewiórek, a nawet krążące po obrzeżach łosie, wyraźnie widać, że liczba „miejskich zwierząt” wzrasta.
dziki, Bulwar Nadmorski, Gdynia
Dziki na Bulwarze Nadmorskim w Gdyni

Autor: Czytelnik

Ile dzików mieszka w Gdyni? Nieoficjalnie nawet kilkaset

Na forach zrzeszających gdynian co jakiś czas pojawia się kolejny film przedstawiający dzicze rodziny. Na plaży, gdzie w piątek, 26 maja zarejestrowano szarżę dziczego stada, na bulwarze, ulicach Świętojańskiej i Władysława IV.

@cwikla1990 #gdynia #dziki ♬ dźwięk oryginalny - Tomasz

Największe wrażenie robią obrazy przedstawiające watahy „grzecznie” zatrzymujące się przed przejściami dla pieszych i oczekujące na zatrzymanie się samochodów lub przełączenie świateł na zielone.

Nieoficjalnie słyszę o nawet kilkuset gdyńskich dzikach. Oficjalnie Agata Grzegorczyk, rzeczniczka Urzędu Miasta Gdyni informuje, że liczba tych zwierząt na terenie Gdyni jest płynna, ale można na pewno mówić o kilku stadach przemieszczających się w poszukiwaniu pożywienia.

PRZECZYTAJ TEŻ: W trójmiejskich lasach w najbliższą środę będą strzelać do dzików

– Liczba dzików stale rośnie – tłumaczy Leonard Wawrzyniak z EkoPatrolu gdyńskiej Straży Miejskiej. – Wpłynęły na to łagodna zima, dokarmianie przez mieszkańców i łatwy dostęp do pożywienia.

Obecnie dziki potrafią nawet dwa razy w roku przystępować do rozrodu. Mieszkają w krzakach, na opustoszałych działkach, w dzień śpią, a najbardziej aktywne są wczesnym rankiem i wieczorem. Wiedzą, jak zdobywać pokarm, które śmietniki są dostępne. Świetnie orientują się, że pan Stefan z Orłowa lub pani Asia z Redłowa zawsze wystawi im coś do jedzenia.

Leonard Wawrzyniak / EkoPatrol gdyńskiej Straży Miejskiej

Skąd  „dzicza inwazja” w Gdyni?

– Przez lata, do czasu wprowadzenia ministerialnego zakazu przewozu dzików, spowodowanego afrykańskim pomorem świń, problem rozwiązywaliśmy, odławiając dziki – mówi Agata Grzegorczyk. – W Gdyni działało pięć odłowni, złapane zwierzęta przewoziliśmy do Borów Tucholskich. To była najbardziej humanitarna metoda radzenia sobie z miejskimi dzikami. Sytuacja skomplikowała się po stwierdzeniu przypadków afrykańskiego pomoru świń w Polsce.

Obecnie pozostaje tylko odstrzał. W tym roku odstrzelono w Gdyni 58 sztuk. Jasne jest jednak, że na terenie zabudowanym, w śródmieściu Gdyni nie można organizować polowań. Wzywana przez mieszkańców Straż Miejska może jedynie przepędzać zwierzęta w inne miejsca.

Agata Grzegorczyk / rzeczniczka Urzędu Miasta Gdyni

Leonard Wawrzyniak podkreśla, że nie słyszano o przypadkach zaatakowania człowieka przez dzika. Zdarzają się jednak konflikty z psami, zwłaszcza tymi, które puszczane są wolno przez właścicieli. Były przypadki, gdy locha w obronie młodych atakowała czworonogi.

Jak strażnicy miejscy przepędzają dziki?

– Mamy specjalne latarki z paralizatorem, wydające ostry dźwięk – mówi Leonard Wawrzyniak. – Kiedyś dziki się bały, ale ostatnio chyba już się do nich przyzwyczaiły. Najprostszym sposobem jest chleb – rzucany po kawałku – i dziki za nim idą. Hałasowanie i straszenie zwierząt nie zawsze jest dobrą metodą. Zestresowane zwierzę może być nieobliczalne, staramy się więc działać w sposób spokojny, zrównoważony.

Zresztą dziki mają też swoich obrońców. Kiedy pojawiamy się na interwencji, często krzyczą z balkonów, by zostawić „ich dziki, które zawsze tu były”. A przecież miejsce dzika jest w lesie, a nie w mieście. To w końcu dzikie zwierzę, potencjalnie może zrobić krzywdę, zresztą czyni też duże szkody.

Leonard Wawrzyniak / EkoPatrol gdyńskiej Straży Miejskiej

„Zostawcie naszą Basię”, czyli „osiedlowe dziki”

Pewnego razu wezwano Straż Miejską do krążącej po jednym z osiedli dużej lochy. Kiedy próbowano ją przepędzić, z bloku wyskoczyła zdenerwowana pani, objęła lochę za szyję, prosząc, by strażnicy „zostawili naszą Basię”. Tłumaczyła, ze jest to „osiedlowy dzik” ,dla którego zresztą wystawiano przed blok miseczkę z mlekiem.

herb Gdyni  z dzikami

Co już zapewne zauważyło wielu gdynian, dzik jest zwierzęciem inteligentnym. Zwierzęta, które rodzą się w mieście i od zawsze w nim przebywają, wiedzą, jak się w nim poruszać. Zwracają uwagę na samochody.

Dlaczego gdyńskie dziki korzystają z przejść dla pieszych?

– Naprawdę nie wiem – mówi z uśmiechem Leonard Wawrzyniak. – Decyduje o tym prowadząca stado locha, która zatrzymuje się przed wejściem na jezdnię. Kierowcy także na widok zwierząt zatrzymują samochody i dopiero wtedy dziki ruszają na drugą stronę. Czasem przy czerwonym świetle.

Wonne środki odstraszające dziki

Przed kilkoma dniami w gdańskich parkach i na gminnych trawnikach pojawiły się informacje, że miasto rozsypało tam preparaty odstraszające dziki.

dziki, Orunia Górna, Gdańsk
Dziki na Oruni Górnej w Gdańsku

– Gdynia także kupuje wonne środki odstraszające dziki – mówi Agata Grzegorczyk. – Używamy ich prewencyjnie na terenach gminnych. Nasz wydział kryzysowy współpracuje też ze spółdzielniami i wspólnotami mieszkaniowymi oraz zarządami ogródków działkowych, doradzając w kupnie odpowiednich środków. W wyjątkowych sytuacjach, przekazujemy je potrzebującym.

Nie tylko dziki. Jakie zwierzęta żyją w Gdyni?

Dziki nie są jedynymi „miejskimi zwierzętami” coraz częściej pojawiającymi się w Gdyni.

– W mieście żyje wiele lisów – słyszę od funkcjonariusza EkoPatrolu. – Praktycznie można je spotkać we wszystkich dzielnicach. Poprzez wysypywanie przez Nadleśnictwo Gdańsk szczepionek przeciw wściekliźnie, nagle przestał istnieć ten czynnik redukujący populację lisów. Kolejne pokolenia rodzą się już w mieście, nie boją się ludzi i psów. Oprócz tego, można spotkać na gdyńskich ulicach borsuki, wiewiórki, a ostatnio w Trójmieście widziano także łosie.

PRZECZYTAJ TEŻ: Łoś w centrum Gdańska! Poszukiwania przerwane

I nie możemy mieć o to do zwierząt pretensji – to człowiek, budujący domy w lasach otaczających miasta, wygnał dziki, lisy, borsuki i wiewiórki z ich naturalnych środowisk, oferując „w zamian” parki z zaroślami i drzewami oraz miejskie trawniki. I to człowiek musi dziś rozwiązać – niekoniecznie używając broni palnej – ten problem.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama