Z pewnością wśród wielu liczb budżetowych w oczy rzuca się deficyt, który wyniesie w przyszłym roku ponad 30 mln zł. Burmistrz Arseniusz Finster starał się podczas sesji – tym razem zdalnej – uspokajać radnych. - Na pierwszy rzut oka deficyt wydaje się być olbrzymi, bo 31,5 mln zł, ale przykrywamy go wolnymi środkami w kwocie 25,5 mln zł oraz kredytem w wysokości 6 mln zł – mówił Finster.
Warto dodać, że miasto zaciąga nowy kredyt w wysokości 15 mln zł, z czego 6 mln zł zostanie przeznaczone na deficyt, a 9 mln zł to spłata „starego” kredytu. - Zadłużamy więc miasto w 2022 roku dodatkową kwotą 6 mln zł, przy wydatkach 233 mln zł, to jest zaledwie 2,5 proc. Życzę każdemu miastu, by zadłużało się rocznie na poziomie 2,5 proc. przy wydatkach inwestycyjnych na wysokości 25 proc. budżetu – mówił burmistrz Arseniusz Finster.
Zadłużenie miasta na początku 2022 roku będzie wynosiło 83 mln, a na koniec grudnia 89 mln zł, a więc 44 proc licząc do dochodów budżetowych.
Mamy przed sobą dużo różnych inwestycji, m.in. remont dworca, budowa żłobka i ulicy Igielskiej, zachodnie obejście, ale musimy pamiętać, że mogą pojawić się kolejne i będziemy potrzebowali środków na wkłady własne
Arseniusz Finster / burmistrz Chojnic
Burmistrz zaznaczył też, że nie wyklucza jeszcze zmian w budżecie, ale to już na początku roku, gdy pozna ostateczne dochody miasta z PIT czy CIT.
Tradycyjnie już, jako jedyny uwagi oraz komentarz do budżetu miał radny opozycyjny Bartosz Bluma z klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości.
- To bez wątpienia trudny budżet w czasach epidemii. Swoje piętno w przyszłym roku odciśnie też rosnąca inflacja, będzie presja płacowa, czeka nas podwyżka cen prądu i różne zmiany gospodarcze, które zachodzą też na całym świecie. W budżecie są dobre rzeczy, które zgłaszaliśmy, np. budowa żłobka czy wymiana kotłów na paliwa stałe, ale są też takie, na które nie ma naszej zgody, np. dalsza refundacja programu "in vitro", której my katolicy nie akceptujemy. Brakuje w budżecie środków na wzrost waloryzacji wypłat dla pracowników urzędu, co powinno mieć miejsce nawet kosztem podwyżki naszych diet, które moim zdaniem niskie nie są. Zaciągamy też kolejny kredyt i zadłużamy miasto – mówił radny Bartosz Bluma, który wskazał też w budżecie na brak remontu sali gimnastycznej w SP nr 1, brak programu wymiany przystanków autobusowych, brak remontu ulicy Widokowej czy też brak zakupu defibrylatorów.
Ostatecznie budżet został uchwalony 14. głosami za, a 7. radnych wstrzymało się od głosu.
Radni podjęli też decyzję o wzroście diet dla nich samych z wyrównaniem od sierpnia. Teraz przewodniczący rady będzie otrzymywał 2877 zł (do tej pory 2013 zł), jego zastępcy oraz szefowie komisji dostaną 1870 zł (z 1308 zł), a „zwykli” radni otrzymają 1323 zł (do te pory 926 zł).
Napisz komentarz
Komentarze