Gratuluję wyboru na przewodniczącą Porozumienia, choć okoliczności wydają się nie do końca sprzyjające gratulacjom, bo Jarosław Gowin musiał ustąpić, jako, że na czele partii był nie do przyjęcia dla potencjalnych koalicjantów.
Mimo wszystko dziękuję za gratulacje. Oczywiście to nie jest łatwy moment dla Porozumienia, a zarazem moment przełomowy. Jarosław Gowin, który jest założycielem partii, zrezygnował z pełnienia funkcji prezesa. Dla mnie Porozumienie to przede wszystkim wartościowi ludzie i dlatego warto nadal obecne było ono zarówno w polskim parlamencie, jak i w samorządach. Jestem przekonana, że Porozumienie w niedalekiej przyszłości odegra jeszcze ważną rolę dla Polek i Polaków. Dlatego podjęłam się tego wyzwania.
Jarosław Gowin, kiedy w minioną sobotę składał rezygnację, mówił o trudnych kompromisach, które obciążają jego konto i wizerunek. Uważa pani że słusznie obciążają?
Rozumiem te negatywne emocje, które obecnie są wokół Jarosława Gowina. Rzeczywiście te kompromisy, na które zgodził się Jarosław Gowin, z dzisiejszej perspektywy wydają się błędem. Ja osobiście zdecydowanie wcześniej namawiałam Jarosława Gowina do wyjścia ze Zjednoczonej Prawicy.
Kiedy to było?
W momencie, kiedy toczyła się gra polityczna i spór wokół wyborów kopertowych. Dzisiaj natomiast zamykamy przeszłość. Następuje zmiana pokoleniowa i dopiero od tego momentu mogę powiedzieć, że biorę pełną odpowiedzialność za partię i za wszystkie decyzje, na które będę miała wpływ.
Pani została posłanką w 2019 roku, więc faktycznie te najbardziej obciążające kompromisy, a więc głosowania za zmianami w Trybunale Konstytucyjnym czy tak zwaną reformą sądownictwa z poprzedniej kadencji, pani nie dotyczą. Niemniej przez ponad półtora roku była pani koalicjantką Prawa i Sprawiedliwości i głosowała pani ramię w ramię z nimi. Czy któreś z tych głosowań ciąży pani w jakiś szczególny?
Przy każdej okazji lubię zaznaczać to, co udało się zrobić Porozumieniu w tamtej koalicji. Niewątpliwie do tego należy zablokowanie wyborów kopertowych, zablokowanie dodatkowego opodatkowania mediów w Polsce, zablokowania ustawy lex TVN, która likwidowałaby największą prywatną stację telewizyjną w Polsce, czy zablokowanie potężnej podwyżki ZUS, tak zwanej trzydziestokrotności. Natomiast oczywiście mam również na swoim koncie głosowania, które z dzisiejszej perspektywy uważam, że były błędem. Niestety, koalicja wymaga kompromisów, często zgniłych i byle jakich. Żałuję głosowania na panią Pawłowicz i pana Piotrowicza do Trybunału Konstytucyjnego. Żałuję głosowania za przekazaniem dwóch miliardów złotych na media publiczne. To są na pewno te głosowania, gdzie drugi raz nie podniosłabym ręki na „za". I mówię o tym głośno, przyznając się do błędu!
W tym tygodniu miała pani okazję zagłosować inaczej niż w 2020 roku w sprawie odwołania ministra Ziobry, którego wcześniej dwukrotnie pomogła pani wybronić. Choć i po tym wtorkowym głosowaniu zachował stanowisko.
To, co z wyjątkowym natężeniem w ostatnich tygodniach wyczynia Zbigniew Ziobro, jest absolutnie nie do zaakceptowania. Dzisiaj, w mojej ocenie, działa on przeciwko interesowi Polski. Postawił sobie Unię Europejską jako tarczę, do której strzela każdego dnia. Ten konflikt z Unią godzi w interes Polaków. Przez jego działanie środki na Krajowy Plan Odbudowy nie płyną do Polski. Podczas gdy inne państwa już dawno korzystają z tych pieniędzy, dla nas są one blokowane. Zbigniew Ziobro robi to celowo, bo obrał sobie taką strategię polityczną. W mojej ocenie tak postępując kieruje się wyłącznie interesem własnej partii.
Myśli pani, że jego celem jest wyprowadzenie Polski z Unii Europejskiej?
Porozumienie było tak naprawdę jedyną proeuropejską częścią Zjednoczonej Prawicy. Dzisiaj nie ma już tam osób, które uważają Unię Europejską za wartość. Mówię to z ubolewaniem w sercu, ale znam tych polityków. Swoim postępowaniem krok po kroku oddalają nas od wspólnoty, która dla większości Polaków jest ogromną wartością. Gdyby takie przyzwolenie było po stronie społeczeństwa, to już nas dawno bylibyśmy poza Unią Europejską. Oni by nas z niej zwyczajnie wyprowadzili, gdyby tylko mogli. Uważam jednak, że trzecia kadencja PiS mogłaby doprowadzić właśnie do takiej sytuacji. Tego należy absolutnie uniknąć.
Żałuję głosowania na panią Pawłowicz i pana Piotrowicza do Trybunału Konstytucyjnego. Żałuję głosowania za przekazaniem dwóch miliardów złotych na media publiczne. I mówię o tym głośno, przyznając się do błędu!
Magdalena Sroka
Po Nowym Roku Sejmu ma zając się zmianami w ustawie o Sądzie Najwyższym, co ma przybliżyć wypłatę środków z KPO. Spekuluje się także o takim rozwiązaniu, w którym Ziobro odejdzie sam, dla „zmylenia” Unii, po czym powróci, jak już Polska dostanie te pieniądze. Uważa pani, że to jest realny scenariusz?
Tych scenariuszy w kuluarach słychać bardzo wiele. Ja natomiast uważam, że Solidarna Polska i PiS są zdane na siebie. Nie mają innej drogi. PiS oczywiście samo mogłoby umocnić się w swoim najtwardszym elektoracie i przetrwałoby, natomiast Zbigniew Ziobro poza Zjednoczoną Prawicą wypada z gry, bo jego partia absolutnie nie ma zdolności koalicyjnej. Natomiast ten konflikt, który dzisiaj obserwujemy w tzw. Zjednoczonej Prawicy, jest już tak rozgrzany do czerwoności, że cała ta sytuacja może się różnie zakończyć. Nie wykluczałabym tego, że Zbigniew Ziobro, mimo wszystko, może zostać odwołany. I wydaje się, że nawet w tej sytuacji pozostanie on w Zjednoczonej Prawicy. Bo gdzie pójdzie, co zrobi? Przecież tu nie chodzi tylko o stanowisko ministra sprawiedliwości. To są liczni nominaci partyjni, którzy są po umieszczani w spółkach skarbu państwa. To są wiceministrowie. To jest cały aktyw ludzi, którzy po prostu czerpią z tej władzy, czerpią frukty na niebywałą skalę. Dlatego też nawet odwołanie Ziobry niekoniecznie musi oznaczać rozpad tej tzw. Zjednoczonej Prawicy.
Wróćmy jeszcze do pani partii. Czy po zmianie szefa był już jakiś sygnał ze strony PSL czy Polski 2050, że jest bliżej do porozumienia z Porozumieniem w sprawie przyszłej koalicji? Utworzenia jakiejś wspólnej listy?
Upłynęło zaledwie kilka dni odkąd jestem prezesem, więc żeby oficjalnie i precyzyjnie odpowiedzieć na to pytanie, to potrzebuję trochę więcej czasu. Natomiast proszę mi wierzyć, że jestem spokojna o przyszłość Porozumienia – za pół roku, rok czy pięć lat. Ja z natury jestem optymistką.
Rozumiem te negatywne emocje, które obecnie są wokół Jarosława Gowina. Rzeczywiście te kompromisy, na które zgodził się Jarosław Gowin, z dzisiejszej perspektywy wydają się błędem. Ja osobiście zdecydowanie wcześniej namawiałam Jarosława Gowina do wyjścia ze Zjednoczonej Prawicy.
Magdalena Sroka
Na czym pani opiera ten optymizm? No bo pięciu posłów, senator i poparcie w sondażach w granicach błędu statystycznego – czy to jest kapitał wyjściowy, z którym można wiele ugrać przed przyszłorocznymi wyborami?
Oczywiście dzisiaj sondaże nie są dla nas łaskawe, dają nam 1-2 procent, natomiast każdy procent to jest około 400 000 obywateli, którzy ku nam swoje polityczne sympatie kierują.
Jeden procent z 40 milionów, ale głosować mogą tylko osoby pełnoletnie, a frekwencja zwykle nie przekracza 50 procent.
Tak, ale dzisiaj żaden lider po stronie opozycyjnej nie może pozwolić sobie na to, żeby komukolwiek powiedzieć: dziękujemy za państwa głosy. Może dojść do sytuacji, w której tak naprawdę dwa-trzy procenty zdecydują o tym czy PiS straci władzę czy nie. Taki jest mój cel numer jeden. Dzisiaj ważne jest, żeby opozycja wspólnie ustaliła taką strategię, która pozwoli odebrać władzę PiS, a następnie ich rozliczyć. Dlatego uważam, że Porozumienie znajdzie się na przyszłych listach.
A czy na tych listach znajdzie się również miejsce dla Jarosława Gowina?
Tak, jak sam Jarosław Gowin podjął decyzję o rezygnacji z funkcji prezesa partii, tak on również podejmie decyzję o tym, czy będzie startował w przyszłych wyborach. Tę decyzję pozostawiam jemu.
A pani zdaniem powinien kandydować?
Proszę pozwolić mi nie odpowiadać na to pytanie.
Napisz komentarz
Komentarze