Sopot mógłby wyglądać jak słynny park rzeźby Muzeum Rzeźby w Orońsku?
Mógłby wyglądać lepiej! Sopot już jest, w pewnym sensie, miastem rzeźby, bo w jego przestrzeni jest sporo nie tylko pomników, czego wszak nie brakuje w innych polskich miastach, ale i dzieł sztuki współczesnej, abstrakcyjnej czy awangardowej. Wystarczy wymienić choćby dwie prace, które wspaniale wpisują się w tę sopocką przestrzeń. To na przykład „Czółna” Tomasza Krupińskiego ustawione w Parku Północnym.
Co przeciętny sopocianin powinien wiedzieć o Tomaszu Krupińskim?
Pochodzi z Podlasia, jest absolwentem słynnego liceum w Supraślu i gdańskiej ASP. Pracuje w Sopocie, ale i w Cannes na południu Francji. Te „Czółna” skalą, formą, a i tematem świetnie pasują do Sopotu! Drugą, wyjątkowo ciekawą sopocką rzeźbą jest, ustawiona niedaleko budynku Ergo Hestii, „Echo” Xawerego Wolskiego.
Rzeźba wzbudziła spore kontrowersje.
Dlatego w przyszłości zamierzamy przybliżyć tego ciekawego artystę i jego twórczość. Trzydzieści lat spędził w Meksyku, dopiero niedawno powrócił do Polski, tworząc koło Grójca na Mazowszu wspaniały park rzeźby. Okala on stary dwór w Dańkowie, który rzeźbiarz odziedziczył po mamie. W dworze tym, wraz z żoną, meksykańską poetką, stworzyli niezwykłe wnętrze. Zdobią je głównie prace Wolskiego inspirowane sztuką Meksyku, takie jak kolie z pereł albo mandale z terakoty. Rzeźba „Echo” pochodzi z parku rzeźby Xawerego Wolskiego i ma bardzo poetyckie przesłanie...
Co symbolizuje?
Piękną historię miłosną! Echo w greckiej mitologii to nimfa, którą bogowie pozbawili możliwości mówienia. Mogła tylko powtarzać. Zakochała się w Narcyzie. Mówił do niej piękne słowa, na które nie mogła odpowiedzieć. Nic dziwnego, że Narcyz szybko się zniechęcił. Odszedł. Ona, nieszczęsna, do końca życia kochała tylko jego, więc uschła z tęsknoty. Gdyby znano tę historię, oglądając dzieło, może zmieniłby się zarówno kontekst, jak i odbiór.
Dzieło nie wzbudziło sympatii…
Nie chcę poprawiać artysty, ale użyłabym innego koloru. Złotego. Choć chyba w projekcie taki był ujęty... Trzeba wiedzieć, że to praca jednego ze znakomitszych współczesnych polskich rzeźbiarzy. Poza obecnością w polskich galeriach i muzeach, jego twórczość prezentowana była na całym świecie, m.in. w Muzeum Sztuki Nowoczesnej Meksyku czy prestiżowych galeriach w Stanach Zjednoczonych i w Azji.
Inne rzeźby sopockie?
Są mniej lub bardziej udane. Ale Sopot zdecydowanie mógłby stać się miastem rzeźby, ma potencjał. Jest też zapał wielu środowisk, by sztuka tu kwitła. Tradycje sztuki w przestrzeni publicznej Polska ma. Już latach 60. w Elblągu odbyło się słynne Biennale Form Przestrzennych stworzone przez Gerharda Jürgena Blum-Kwiatkowskiego. Założeniem była współpraca artystów sztuk wizualnych z lokalnymi rzemieślnikami wykonującymi projekty.
W Sopocie, który ma tak piękną przestrzeń publiczną i tyle terenów zielonych mogłaby powstać przestrzeń dla rzeźby wspaniała… Myślę zwłaszcza o parkach, Północnym i Południowym. Ale przestrzeń publiczna to nie tylko place, parki, skwery, to też szpitale, uczelnie, galerie handlowe czy choćby budynek urzędu miejskiego
Eulalia Domanowska / dyrektorka Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie
Dzieła miały wyjść z sal wystawowych i stać się „codziennością”, tym samym kształtować wrażliwość zwykłych ludzi.
Ale tradycje umieszczania rzeźb w przestrzeni publicznej gdzieś się później zagubiły, mimo że Polska była w awangardzie tego typu projektów. Sytuacja zmieniła się dopiero w latach 90. Powstały wtedy w Warszawie słynne ławki Jenny Holzer, obiekty z tekstami filozoficznymi, tzw. truizmami odnoszącymi się do ludzkiej egzystencji i społeczeństwa. Swego czasu na stu billboardach firmy reklamowej AMS były prezentowane różnego rodzaju projekty artystyczne. Choćby ten Pawła Susida, na którym widniał napis „Złe życia kończą się śmiercią”. To było odniesienie do nadużywania narkotyków przez polską młodzież. Społeczna, nie tylko artystyczna akcja. Do historii przeszło dzieło Joanny Rajkowskiej...
Słynna palma.
Początkowo niezwykle kontrowersyjna, potem stała się wizytówką Warszawy. Niemal jedną z ikon! W Sopocie, który ma tak piękną przestrzeń publiczną i tyle terenów zielonych mogłaby powstać przestrzeń dla rzeźby wspaniała… Myślę zwłaszcza o parkach, Północnym i Południowym. Ale przestrzeń publiczna to nie tylko place, parki, skwery, to też szpitale, uczelnie, galerie handlowe czy choćby budynek urzędu miejskiego. Magistrat sopocki ma przecież własną kolekcję sztuki. Wszystkie te miejsca mogą stać się terenem prezentacji sztuki.
PRZECZYTAJ TEŻ: Sztukę trzeba robić lekko, bo rzeźbą „nie chcemy zabić”
Idea sztuki w przestrzeni publicznej...
Jest stara jak świat. Zaczęło się w starożytnej Mezopotamii. Choćby niezwykłe mozaiki Bramy Isztar w Babilonie. W Grecji – święte gaje z rzeźbami nimf i mitologicznych bogów. W starożytnym Rzymie - bramy triumfalne i kolumny zwycięstwa. W średniowieczu – kapliczki. W manieryzmie i baroku – parki z rzeźbą parkowo-ogrodową. W XX wieku artyści, z pełną świadomością już na przełomie lat 50. i 60. wychodzą ze sztuką do publiczności.
Nie tylko chcą upiększać przestrzeń, ale i manifestować.
Tak, choć już ta dawna sztuka pełniła funkcję nie tylko estetyczną, ale i sakralną, rytualną czy też propagandową. Łuk triumfalny to przecież propaganda władzy. Współcześni artyści chcą wychodzić do ludzi. I słusznie, bo przecież nie wszyscy odbiorcy sztuki mają potrzebę przekroczenia progu galerii. Tu sztuka wychodzi do nich. To był pomysł amerykańskich artystów inspirujący następnie innych twórców na całym świecie. Na przykład, w niemieckim Münster ma miejsce jedno z najważniejszych dotyczących rzeźby wydarzeń na świecie. To Skulpture Projekte. Odbywa się co 10 lat, od 1977 roku. Zaprasza się tam artystów z całego świata, by w przestrzeni miasta stworzyć nie tyle rzeźby, co po prostu sztukę w mieście. A rzeźba to nie tylko kamienny czy brązowy posąg, to znacznie więcej. Amerykańska teoretyczka rzeźby Rosalind E. Krauss mówiła o rzeźbie w poszerzonym polu sztuki.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Sztuka w przestrzeni publicznej. Dotyka tego, co nas dotyka
Co to znaczy?
Rzeźba może być też instalacją, neonem, formą dźwiękową. Może być tworem wirtualnym, a nawet obiektem 3D. To szereg możliwości dostosowanych do współczesnego widza. O czymś takim myślimy w Sopocie. Niebawem ogłoszony zostanie projekt Rzeźba dla Sopotu. Poprzedzi go międzynarodowy konkurs Baltic Horizons, który wyłoni kilkunastu artystów. Oni to stworzą rzeźby do realizacji w przestrzeni publicznej kurortu. Szczegóły ogłosi prezydent Jacek Karnowski i Prezes Ergo Hestii Piotr M. Śliwicki, ja zdradzę tylko, że projekt obejmuje współpracę Sopotu, PGS i Ergo Hestii, która promuje i wspiera sztukę współczesną nie od dziś. To będzie - jak wspomniałam - nie tylko tradycyjna rzeźba, ale też instalacje, projekty dźwiękowe, świetlne i inne. Mam nadzieję, że przekonam do tego pomysłu sopocian i turystów. Tu chcę podkreślić, jak ważna w kwestii odbioru sztuki współczesnej jest edukacja.
Przykładem właśnie „Echo” Wolskiego...
W programie szkół na edukację dotyczącą sztuki nie ma miejsca. Na szczęście i galerie, i muzea organizują programy edukacyjne przybliżając historię i współczesność w sztuce. My, już niebawem, zaczniemy realizować duży program kierowany do różnych grup wiekowych. Chcielibyśmy u nas widzieć uczniów z całego Trójmiasta. Mamy ambicje, by opowiadać im o sztuce współczesnej i pomóc ją zrozumieć. Oprócz wspomnianego konkursu Baltic Horizons, mam nadzieję, że pojawią się też w mieście projekty pozakonkursowe. Właśnie wróciłam z pracowni Tony Cragga, angielskiego rzeźbiarza mieszkającego w Niemczech, którego wystawę niebawem otworzymy w Sopocie. Będziemy mogli podziwiać dzieła jednego z największych światowych artystów! Zobaczymy, czy zachwyci mieszkańców. Są artyści, których prace od razu uwodzą, są i tacy, którzy wzbudzają kontrowersje, czy nawet niechęć. Cragg nie jest kontrowersyjny. To jedna z ikon współczesnej rzeźby.
Najpierw uwiodła, a potem przestała uwodzić słynna, ustawiona na sopockiej plaży przed kilkunastu laty „Szafa Polańskiego”. Szybko została zdewastowana. Dziś na plaży już jej nie ma.
To obiekt inspirowany filmem Romana Polańskiego „Dwaj ludzie z szafą” rzeźba autorstwa znakomitych twórców Pawła Althamera i Jacka Adamasa. Bardzo ciekawa!
W czasie, gdy rzeźba "Dwaj ludzie z szafą" została stworzona, miała swój sens. Każdy projekt wymaga jednak przemyślenia, jak będzie eksploatowany, co się z nim będzie działo, jak będzie konserwowany i chroniony.
Eulalia Domanowska / dyrektorka Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie
„Rzeczywistość filmowa przeniesie się na całe otoczenie”... - marzył w 2008 roku Althamer. - „Będzie się przeglądać w tym lustrze szafy morze i zachodzące słońce. Będzie można w tym lustrze zobaczyć wszystko, co tylko będzie się chciało”.
W czasie, gdy została stworzona, miała swój sens. Każdy projekt wymaga jednak przemyślenia, jak będzie eksploatowany, co się z nim będzie działo, jak będzie konserwowany i chroniony.
To chyba jedyna rzeźba w Sopocie, z którą tak marnie obszedł się czas i ludzie.
Ale też było wiele takich rzeźb na świecie.... Może więcej szczęścia będą miały rzeźby dźwiękowe, które zamierzamy zaprezentować w Sopocie w przyszłym roku.
Rzeźba dźwiękowa?
Jedną z cech instalacji, obiektów sztuki prezentowanych w mieście jest przestrzenność. Trójwymiarowość. Już dźwięk stereo wprowadza nas w rodzaj przestrzeni. Swego czasu w Parku Rzeźby w Orońsku na moje zaproszenie przyjechała para artystów warszawskich Joanna Krzysztoń i Grzegorz Rogala, którzy stworzyli instalację dźwiękową zatytułowaną Muzyka dla parku, gdzie widz może jednym ruchem uruchomić staroangielską pieśń rusałek nad stawem.
Ciekawe, jaki motyw będziemy mogli usłyszeć w Sopocie.
Póki co, inny artysta Jarosław Perszko przygotowuje dla miasta neon zatytułowany „Słońce Sopotu”. Chcemy go umieścić u wejścia do naszej galerii.
Już samo miasto wydaje się być rzeźbą dźwiękową.
Może wystarczyłoby nagrać ten tłum na Monciaku? (śmiech) Był pewien litewski projekt - opera na plaży. Śpiewacy w strojach plażowych na leżakach. Marzę, by to pokazać w naszej galerii.
Napisz komentarz
Komentarze