Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Transpłciowe dziecko może urodzić się w każdej rodzinie. Debata w ECS

Ponad trzy czwarte polskich matek i ojców dzieci transpłciowych ich nie akceptuje, ale – choć atmosfera polityczna, często głos kościoła katolickiego i państwowe instytucje nie ułatwiają sprawy – sytuacja zmienia się dynamicznie i osoby nieheteronormatywne coraz częściej spotykają się ze zrozumieniem i empatią bliskich. Takie wnioski wyciągnąć można z wtorkowej (17.05.) debaty w Europejskim Centrum Solidarności w ramach Trójmiejskich Dni Równości.
„Wszystko o moim dziecku”, pokaz filmu w ECS
(fot. Dawid Linkowski | ECS)

– Od urodzenia dziecko było jakieś inne – mówi na wstępie filmu „Wszystko o moim dziecku”, który rozpoczął wtorkową (17.05.) dyskusję, Barbara, matka Mykie.

Jak się jednak szybko okazuje z dokumentu Piotra Jaconia, który był gościem spotkania w ECS, taka sytuacja nie jest oczywista. Dziewczynki, którym matki latami zaplatały warkoczyki, czasem z lęku o reakcję rodziców latami nie ujawniają się z tym, jak obco czują się w ciele, w którym się urodziły.

„Wszystko o moim dziecku”, pokaz w ECS
(fot. Dawid Linkowski | ECS)

Reguły nie ma. Czasem bliscy domyślają się już w wieku przedszkolnym pociech, ale bywa, że dowiadują się od dorosłych 21-latków i później. Zdarzają się stany lękowe, depresyjne, samookaleczenia, myśli samobójcze (według fundacji Trans-Fuzja, myśli samobójcze ma aż 70 proc. osób trans), a czasem decyzje o tym desperackim kroku.

– Wolę mieć żywego i szczęśliwego syna niż martwą córkę – zaznacza jedna z matek występujących w dokumencie, a ojciec innego dziecka dopowiada:

– Lepiej mieć żywą córkę niż martwego syna.

PRZECZYTAJ TEŻ: Gdańsk Miastem Równości. Nowe spoty, bilbordy i kampania miasta

Sytuacji nie da się jednak, jak to określa, „odkręcić”, a bywa, że jest jeszcze bardziej skomplikowana, jak w przypadku osób niebinarnych, którą obrazowo przedstawia matka Leo, cytując swoje dziecko: „Jednego dnia czuję się bardziej dziewczyną, a innego – chłopcem”.

Choć coming out przed rodziną to olbrzymi krok, wiele kłopotów dopiero wówczas się zaczyna. Bywa, że lekarze z olbrzymimi oporami akceptują inność i nieheteronormatywność. Tymczasem potrzebne są liczne i kosztowne konsultacje, aplikacje hormonów, nierzadko operacja, a wcześniej – opinia seksuologa. Doświadczenia są różne. Niełatwo jest w dużych ośrodkach, a w małych miejscowościach, gdzie wszyscy się znają, z reguły bywa jeszcze trudniej.

Ja pie… Te osoby mają naprawdę prze…ne w naszym kraju – zauważa jedna z bohaterek filmu i wymienia atmosferę polityczną, podejście kościoła katolickiego, ale i dalszej rodziny, zwłaszcza dziadków czy starszych cioć i wujków.

„Wszystko o moim dziecku”, pokaz filmu w ECS
(fot. Dawid Linkowski | ECS)

Długa droga prowadzi osoby trans do nowego PESEL-u i dokumentów potwierdzających płeć. Wiąże się ona z walką z urzędnikami, a także z pozwem przeciw... rodzicom, którzy, według polskiego prawa, niewłaściwie określili płeć, bo taka jest procedura. Sądowa batalia może wiązać się z powoływaniem biegłych ekspertów.

Dziękuję za to, że jesteście – zwróciła się po filmie do gościń i gości dr Anna Strzałkowska, wykładowczyni akademicka, działaczka na rzecz praw człowieka i założycielka Stowarzyszenia na rzecz Osób LGBT Tolerado, która wspominała pierwsze Trójmiejskie Dni Równości, gdy w ogóle nie ujawniali się rodzice osób trans, a do grupy wsparcia dla nich, powołanej przez Tolerado, przez lata nikt się nie zgłaszał.

„Wszystko o moim dziecku”, pokaz filmu w ECS
(fot. Dawid Linkowski | ECS)

Tymczasem na sali ECS zgromadziło się około 200 osób, z których wiele otwarcie, już przed wejściem na salę, robiło sobie okolicznościowe zdjęcia jako rodzice takich osób.

– Jeśli ja kolejny raz muszę tłumaczyć, co to znaczy osoba niebinarna, transpłciowa, to mnie to zwyczajnie wkurza – zaznaczyła z kolei Bożena Kościuszko-Panek, członkini Stowarzyszenia na rzecz Osób LGBT Tolerado, od lat prowadząca grupy wsparcia dla rodziców osób LGBT+, mama Mileny, transkobiecej osoby niebinarnej. – Moje marzenie jest takie, żebyśmy witali się po prostu: „Jestem Bożena; ona, ją”, wskazując na zaimki, albo po prostu: „Bożena” – dodała.

Musimy pamiętać o tym, że ten stan osób LGBTQ i ich rodziców po coming oucie nie jest constans, nie jest stały – tłumaczył z kolei autor dokumentu i głośnej książki „My, trans” Piotr Jacoń, dziennikarz, który sam jest ojcem transpłciowej Wiktorii.

„Wszystko o moim dziecku”, pokaz filmu w ECS
(fot. Dawid Linkowski | ECS)

Zwrócił uwagę, że jest dziś na innym etapie niż wtedy, gdy kręcił dokument, a siłę i energię dały mu bohaterki i bohaterowie, którzy wystąpili przed kamerą.

– To nie jest tak, że ja tylko czekam i o coś proszę. Ja po prostu, jako obywatel, mam oczekiwania. Ja mam kontrakt z tym państwem. Ja temu państwu płacę podatki i czegoś oczekuję – tłumaczył.

Szeroko odnoszono się do opresyjnego państwowego systemu, który dla osób transpłciowych oznacza przewlekłe procedury, a często, w dodatku, traktuje je obraźliwie. Jako przykład takiej historii dr Anna Strzałkowska obszernie cytowała wpis Piotra Jaconia.

– Trzeba pamiętać, że to jest opowieść na śmierć i życie. O tym jest ten wpis – komentował autor książki „My, trans”.

Wiele uwagi poświęcono relacjom z bliskimi, które, w przypadku samych panelistów, nie zawsze były łatwe, oraz kościołowi, który – jak wskazywali dyskutanci – bardzo utrudnia sprawę.

Pytana o pierwszą poradę, jakiej udzieliłaby rodzicom, którzy dziś dowiadują się o transpłociowości swojego dziecka, Bożena Kościuszko-Panek wskazała z kolei, że dla niej najważniejszy był kontakt nie ze specjalistą, ale z innymi rodzicami osób trans. Zgodził się z nią Piotr Jacoń.

– Myśl o tym, że jesteśmy w grupie, jest bardzo ważna – podkreślił.

Paneliści relacjonowali, że internetowa grupa zrzeszająca polskich rodziców osób trans przekroczyła właśnie liczbę tysiąca członkiń i członków. Otwarta dyskusja dotyczyła m.in. braku akceptacji (według przywoływanych w ECS statystyk, 75 procent matek i 85 procent ojców nie akceptuje swoich transpłciowych dzieci) i kłopotów systemowych.

PRZECZYTAJ TEŻ: Trójmiejski Marsz Równości odbędzie się 28 maja. Organizatorzy proszą o wsparcie marszu

Obecna na sali sędzia Ewa Ważny z Sądu Okręgowego w Gdańsku podziękowała za zorganizowanie spotkania. Zwróciła jednak uwagę na konieczność zmiany przepisów, do której wciąż nie doszło. Piotr Jacoń tłumaczył z kolei, że sposób potraktowania w sądzie zależy od indywidualnej decyzji konkretnego sędziego.

– Godzina w sądzie to były tortury pod biało-czerwoną flagą – relacjonował swoje doświadczenia z wokandy.

Debata i pokaz filmu były elementem Trójmiejskich Dni Równości.



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama