Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Dania kociewskie coraz popularniejsze w restauracjach. To nowy trend?

Do kociewskiej gastronomii coraz częściej wkraczają tradycyjne dania tego regionu. Klienci je chwalą. Krytyk kulinarny Artur Michna uważa, że to tendencja rozwojowa.
Dania kociewskie coraz popularniejsze w restauracjach. To nowy trend?
Smaki z dzieciństwa wracają do łask

Autor: Krystyna Paszkowska I Zawsze Pomorze

Smaki z dzieciństwa wracają do łask

Jeszcze nie tak dawno, informacja o tym, że w jakimś lokalu serwuje się dania tradycyjnej kuchni kociewskiej nie była odbierana pozytywnie. To się jednak zmienia. Nawet bardzo. Kociewiacy chętnie wybierają się w tym zabieganym świecie do restauracji, czy baru, gdzie mogą przypomnieć sobie smaki dzieciństwa. Do lokali w poszukiwaniu lokalnych dań coraz częściej zaglądają także młodzi mieszkańcy Kociewia. Cenią je także odwiedzający region mieszkańcy niekiedy bardzo odległych zakątków Polski i zagranicy.

– Kuchnia regionalna ma swoje walory i może być atutem lokali gastronomicznych – uważa Artur Michna, krytyk kulinarny z Kociewia. – Ważne jednak, aby działania podejmowały osoby, które faktycznie znają regionalną kuchnię i mają poczucie smaku. Nie powinno być tak żeby lokal był „kociewski” tylko z nazwy, a w menu posiadał dania, które nijak mają się do tego regionu.

Elżbieta Piórkowska (z lewej) wraz córką Weroniką Sitarek zdecydowały się poprowadzić lokal gastronomiczny, w którym serwuje się dania kociewskie

Krytyk zrobił nawet pewnego rodzaju rekonesans i próbował zdefiniować lokale gastronomiczne serwujące dania tego regionu.

– Okazuje się, że można to zrobić jedynie poprzez określenie kociewski, kociewska, kociewskie – mówi Artur Michna. – Owszem znalazłem w taki sposób nawet dość sporo lokali, ale jest jedno ale. Jeżeli lokal ma w nazwie „Kociewiak” a w menu są krewetki, to co to dania regionalne. To jakieś nieporozumienie. Chyba, że w grę wchodzi jedynie odniesienie do lokalizacji.

Kuchnia regionalna jest autentyczna

Jak zauważa Michna, świadomość wartości, pochodzenia i jakości żywności rośnie. Zmienia się też postrzeganie regionalności kuchni. 

– Większy nacisk kładzie się dziś na surowiec, lokalność, klasyczne metody przetwórstwa niż na przepisy, dokumentację i wszelkiej maści źródła pisane – mówi Artur Michna. – To zresztą idzie w parze z propagowanym przeze mnie trójczłonowym hasłem „Autentyczność-Opowieść-Klimat”, które stanowi esencję rozumnego podejścia do tradycji kulinarnych. Te nigdy nie były oparte o namacalną dokumentację, a o nienamacalny związek z miejscem.

Stąd bardzo ważna jest kwestia rozmowy z klientem będąca jednocześnie okazją do zaznaczenia, że produkty do przygotowania potraw pochodzą od okolicznych rolników, czy hodowców. Młodych mieszkańców interesuje również kwestia troski o środowisko. Jeżeli więc oprócz smacznych potraw, umiejętnie przekazywanych informacji o produktach, przygotowaniu dań, czy skąd jest receptura, nacisk powinno się kłaść także na kwestie wykorzystywania produktów w jak największym stopniu, czyli brak całkowity, bądź jedynie szczątkowe resztki pozostające po zakończeniu przygotowania dań. 

Pamiętacie takie kredensy? (fot. Krystyna Paszkowska I Zawsze Pomorze)

Z pasji do kuchni kociewskiej

Z takim podejściem do tematu zmierzyła się Elżbieta Piórkowska, wieloletnia przewodnicząca Koła Gospodyń Wiejskich w Borzechowie, w gminie Zblewo. W tym czasie bardzo znany i lubiany był Modraczkowy Bazarek. Dania jakie przygotowywały panie z miejscowego koła rozchodziły się, jak przysłowiowe ciepłe bułeczki. Teraz co prawda od dłuższego czasu nie organizuje się tego wydarzenia, jednak to nie znaczy, że tradycyjne dania przestały być poszukiwane. Kuchnia regionalna od zawsze była jej pasją, zamiłowaniem. Kiedy rozstała się z kołem wraz córką Weroniką Sitarek zdecydowały się poprowadzić lokal gastronomiczny, w którym serwuje się dania kociewskie.  WerKitchen, bo tak nazywa lokal Weroniki Sitarek, można znaleźć przy ul. Zblewskiej 79 tuż obok stacji paliw.

– To córka jest prowadzącą działalność, ja jej pomagam. Działamy dopiero od listopada, ale mamy już swoich stałych klientów – mówi Elżbieta Piórkowska. – Cieszę się, że smakują im nasze dania. Często słyszymy, że to ich smaki z rodzinnych domów. 

Do obiadu na deser kruche ciastka (fot. Krystyna Paszkowska I Zawsze Pomorze)

Gulandzie, kluski i żurek

Lokal prowadzony jest rodzinnie. Zaangażowani są bliscy pani Elżbiety. Obsługą klientów zajmuje się Konrad, chłopak córki Weroniki Sitarek. Jak przyznają obie panie największym zainteresowaniem cieszą się gulandzie, kluski szare i tradycyjny żurek.

– Nasi klienci lubią też kluski lane, czy choćby dzisiejsze danie – jajko sadzone z okraszonymi ziemniakami z cebulką i ogórkiem kiszonych a do picia maślanka – mówią panie. –Lubiany jest także tradycyjny grys z jagodami i to nie dla dzieci, a dla dorosłych najczęściej są serwowane. 

Krystyna Gierszewska, regionalistka z Lignów Szlacheckich uważa, że dobrze iż coraz więcej lokali serwuje dania z Kociewia. - Kuchnia kociewska ma potencjał – mówi. 

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama