Sześć lat temu nauczyciel historii Piotr Podlewski spontanicznie wpadł na pomysł publikowania w internecie materiałów dotyczących miejsc na terenie Powiśla i Żuław, związanych z ciekawymi wydarzeniami historycznymi. Jak sam wspomina, często bywał w miejscowościach o interesujących, złożonych dziejach, lecz dziś już nieco zapomnianych, o których nikt nie pisał ani nie wspominał.
- Jako historyka zawsze mnie to fascynowało – nie ukrywa Piotr Podlewski. - Wiadomo że w naszym regionie jest kilka miejsc powszechnie znanych, od zamku w Malborku, Sztumie i Kwidzynie, poprzez pałac Sierakowskich w Waplewie aż do zespołu śluz w Białej Górze. Lecz nasza ziemia kryje w sobie wiele śladów bogatej historii. Powiśle od strony gruntownych badań były dotąd swoistą „ziemią niczyją”. Koncentrowano się wokół dużych, znanych na cały świat obiektów jak Malbork. Środowisko naukowe Trójmiasta skupiało się na Kaszubach, Kociewiu, terenach wzdłuż Wisły. Warmia i Mazury były badane przez środowisko olsztyńskie. Nasze strony pozostawały na uboczu. Dziś mamy też dostęp do archiwaliów, kiedyś niedostępnych. Możliwości badawcze są ogromne, nawet jeśli ktoś nie chce się ruszyć z domu.
Akurat sam Podlewski wyruszał w tzw. teren bardzo chętnie i docierał tam, gdzie nikt nie spodziewałby się znaleźć coś interesującego. Trzeba tylko umieć dostrzec pozostałe po nich ślady. Najbardziej ceni sobie odkrycie średniowiecznego grodziska, może strażnicy w okolicach Tulic (gmina Stary Targ), która nigdy wcześniej nie została zlokalizowana w terenie. Tematem zainteresowały się służby konserwatorskie, które mają otoczyć to miejsce ochroną. W okolicach Zwierzna udało mu się „namierzyć” ślady umocnień szwedzkich z czasu II wojny północnej.
- Takie fortyfikacje ziemne oczywiście zostały w dużej części zatarte, choćby poprzez prace rolne, jednak dzięki geoportalom internetowym możemy dostrzec w terenie ślady potężnych umocnień o szerokości ponad 120 metrów – wyjaśnia Podlewski. - Takich narzędzi do badań kiedyś historycy nie mieli. Zobrazowanie geoportalu pozwala ustalić lokalizację wielu obiektów historycznych.
Historyk nie pracuje po to, by rezultaty swoich dociekań wrzucić do przysłowiowej szuflady. Piotr Podlewski rozpoczął publikowanie materiałów na oddzielnym fanpage’u na Facebooku pod wspólnym tytułem „Penetracje wokół Sztumu”. Kolejnych odcinków przygotował aż osiemdziesiąt. Każdy z nich był pieczołowicie opracowany, z odniesieniem do źródeł historycznych i archiwalnych, z ilustracjami, fotografiami, często zobrazowaniem terenu z geoportalu.
Powie ktoś – co nowego można znaleźć, przecież wszystko już chyba odkryto, poza tym czy kogoś interesują dawne szańce szwedzkie w środku lasu, po których pozostały już ledwo widoczne nasypy, porośnięte drzewami? Tymczasem poszczególne teksty „Penetracji” mogły służyć (z opinii internautów wiemy, że istotnie służyły!) za doskonały przewodnik po zakątkach regionu.
Przykład? Proszę bardzo. Mnóstwo ludzi odwiedza zabytkowy zespół śluz w Białej Górze, gdzie łączą się wody trzech rzek - Wisły, Nogatu i Liwy. To unikalne budowle hydrotechniczne, w dodatku tutaj przed II wojną światową był zbieg granic, upamiętniony stojącym do dziś słupem. W porządku, na śluzę prowadzi wyraźnie określona droga. Lecz w Białej Górze stoi do dziś drewniany budynek, dziś własność prywatna, dawniej siedziba Grenzlandschule (szkoły przygranicznej) utworzonej m.in. dla organizacji Hitlerjugend. Szkoła kształciła przyszłych germanizatorów Powiśla. W 1934 roku patronat nad nią przejął Bund Deutscher Osten (Związek Niemieckiego Wschodu). Celem związku oficjalnie było umocnienie narodu niemieckiego na wschodzie. W rzeczywistości BDO było zakamuflowaną agendą NSDAP działającą na terenach pogranicznych w III Rzeszy, której celem było zwalczanie mniejszości etnicznych oraz opozycji politycznej. Przewodniczącemu związku podlegała sieć oddziałów prowincjonalnych tzw. „grup krajowych” (niem. Landesgruppe), w tym Untergruppe Westpreusen z siedzibą w Sztumie. W lesie nieopodal Białej Góry zachowała się jeszcze strzelnica Hitlerjugend. Co ciekawe, o tak złożonej historii drewnianego domu nie wiedzieli wcale jego dzisiejsi mieszkańcy.
Wiadomo że w naszym regionie jest kilka miejsc powszechnie znanych, od zamku w Malborku, Sztumie i Kwidzynie, poprzez pałac Sierakowskich w Waplewie aż do zespołu śluz w Białej Górze. Lecz nasza ziemia kryje w sobie wiele śladów bogatej historii. Powiśle od strony gruntownych badań były dotąd swoistą „ziemią niczyją”. Koncentrowano się wokół dużych, znanych na cały świat obiektów jak Malbork. Środowisko naukowe Trójmiasta skupiało się na Kaszubach, Kociewiu, terenach wzdłuż Wisły. Warmia i Mazury były badane przez środowisko olsztyńskie. Nasze strony pozostawały na uboczu. Dziś mamy też dostęp do archiwaliów, kiedyś niedostępnych. Możliwości badawcze są ogromne, nawet jeśli ktoś nie chce się ruszyć z domu.
Piotr Podlewski / historyk i współwórca cyklu "Penetracje po Powiślu"
Choć wspólny tytuł cyklu artykułów to „Penetracje wokół Sztumu”, ich autor nierzadko wybierał się całkiem daleko od swojego macierzystego miasta. Choćby do Bystrza na Żuławach – jak obliczył, 27 kilometrów od Sztumu – która to wieś posiada unikalny w skali kraju zabytek. Ossuarium, czyli kaplicę służącą do przechowywania kości ludzkich. Zbudowana została pod koniec XIV wieku i złożono w niej m. in. kości poległych podczas wojny trzynastoletniej z lat 1454 - 1466. Wewnątrz ossuarium można jeszcze zauważyć resztki polichromii średniowiecznych. Z historii ossuarium wiadomo tyle, że w 1590 roku uległo uszkodzeniu od uderzenia pioruna, a ostatnią renowację wykonano w 1970 roku. Od tego czasu stopniowo niszczeje i wymaga zdecydowanej interwencji konserwatora zabytków.
Niektóre tropy historyczne prowadziły Podlewskiego śladami wydarzeń przypominających nieco legendy. Ot, choćby ta o przeklętej karczmie stojącej przy drodze z Nowego Targu do Krasnej Łąki. Karczma ta rzeczywiście istniała, nazywano ją Zawalidroga. Miejsce otaczała zła aura, przejeżdżający tamtędy podróżni popędzali konie czyniąc znak krzyża. Podlewski ustalił z pomocą geoportalu, że w przydrożnym lesie istnieją zarysy budynków leżących idealnie w miejscu oznaczanym na mapach jako Zawalidroga. Wśród starych drzew odnalazł porośnięte fundamenty karczmy i możliwej wozowni, sporą ilość cegieł i głazów. Sama karczma była niewielkim budynkiem postawionym na planie prostokąta. Z wozowni pozostały resztki kamieni z fundamentów. Historyk odszukał opowieść niemieckiego badacza Arthura Semrau, który opisuje Zawalidrogę jako miejsce gdzie dawniej była karczma, teraz karczma pełni funkcję stodoły, co zgodne jest z mapami topograficznymi z tego czasu. Dodaje, że lokalna legenda mówi o Żydzie który utonął w pobliskim bagnie. I faktycznie, kilkadziesiąt metrów dalej znajduje się bagienne „uroczysko”. Tak o tym miejscu mówią miejscowi.
Rezultaty penetracji Piotra Podlewskiego wokół Sztumu nadal można znaleźć na Facebooku, także przeczytać zebrane w książce wydanej staraniem redakcji kwartalnika społeczno – kulturalnego Dolnego Powiśla i Żuław „Prowincja”. Książka cieszy się wielkim zainteresowaniem, już dwukrotnie trzeba było zlecać dodruk nakładu. Lecz sam historyk w pewnej chwili stwierdził, że pora zmienić formułę prezentowanych materiałów. Zamiast „Penetracji wokół Sztumu” rozpoczął „Penetracje po Powiślu”.
- Uczę w szkole i w czasie pierwszego tak zwanego lockdownu musieliśmy z dnia na dzień szukać sposobów ciekawego prowadzenia zajęć z uczniami. Zacząłem nagrywać lekcje i umieszczać je na kanale YouTube, gdzie mogli je odtwarzać, przewijać. To działało trzy miesiące, do wakacji. Robiłem to w domu, nagrania przeciętnej jakości, tymczasem kanał miał ponad 28 tysięcy wejść – opowiada Podlewski. - Zaglądali do niego uczniowie z całej Polski. Potem zostałem zaproszony do przedstawienia wykładu online i wspólnie z kolegą – Piotrem Ciecierskim zajmującym się multimediami postanowiliśmy przygotować materiały filmowe prezentujące ciekawe miejsca i wydarzenia historyczne z naszych stron.
Tak powstały "Penetracje po Powiślu", które mają już dziewięć odcinków. Zaczęło się od poszukiwania miejsc kultu dawnych Prusów. Któż z nas wie, że według ich wierzeń kobieta po śmierci wcielała się w drzewo – lipę, mężczyzna zaś w dąb? Kolejne filmy opowiadały o bitwie pod Trzcianą z 1629 roku, o tajemnicach dworu w Stążkach na Powiślu, o pozostałościach twierdzy „Festung Marienburg”, o historii kolei z Malborka do Kwidzyna. Historyk zajrzał do Białego Dworu w okolicy Tychnów, pokazywał ślady napoleońskich umocnień pod Korzeniewem, zaglądał do zabytkowego kościoła w Trumiejach. W czasie najbliższego weekendu internauci mogą zobaczyć dziesiątą część cyklu – o historii dawnego klasztoru w Dzierzgoniu.
Nad każdym filmem pracują tylko dwie osoby – Piotr Podlewski opowiadający o wydarzeniach, pokazujący np. skąd pod Trzcianem szarżowali polscy husarze; oraz Piotr Ciecierski, filmujący i montujący materiał. Każdy odcinek trwa około kwadransa, nowe pojawiają się co miesiąc.
- Cykl "pociągniemy" na razie do wakacji, potem zrobimy przerwę letnią. Na następny rok planujemy coś nowego – odkrywa Piotr Podlewski. - Skupimy się na legendach Dolnego Powiśla, jednak nie w stylu fantasy, natomiast w odniesieniu do konkretnych miejsc i wydarzeń. Legendy prawie zawsze wynikają z historii. Będą to ilustrować scenki nakręcone z udziałem aktorów teatru 3.5 z Dzierzgonia. To wymaga już więcej pracy i nakładów, złożyliśmy więc wniosek o grant marszałka województwa.
Piotr Podlewski to ciekawa postać. Historyk z racji zainteresowań osobistych i zawodowych. Szczególnie zajmuje go tematyka sepulkralna, czyli płyty nagrobne jakich na Powiślu pozostało niestety niewiele. Nauczyciel z ciekawymi pomysłami. Członek Bractwa Rycerzy Ziemi Sztumskiej. No i znakomity muzyk, gitarzysta, członek formacji Abodus oraz lider X Projekt. To już jednak temat na inną opowieść.
Napisz komentarz
Komentarze