Wystawa „Chcemy całego życia. Feminizmy w sztuce polskiej” to największa dotychczas prezentacja polskiej sztuki feministycznej ostatnich pięciu dekad. Coś takiego mogło się zdarzyć tylko w Sopocie…
Planowałam taką ekspozycję zaraz po objęciu dyrekcji Państwowej Galerii Sztuki. Już dwa lata temu zaczęliśmy prace nad publikacją, która jest kontynuacją wystawy, a którą wydaliśmy wspólnie z gdańską oficyną Słowo/Obraz Terytoria. Przygotowania do wystawy trwały blisko rok, co przy tak dużym przedsięwzięciu, gdzie setka artystek wystawia około 170 prac jest naprawdę wyczynem. Zespół sopockiej PGS i kuratorki stanęli na głowie, by w tak krótkim czasie zorganizować to wydarzenie. Zaprosiłam do Sopotu kuratorski kolektyw Seminarium Feministyczne - tworzy je pięć kobiet - którego misją jest nie tylko prezentacja twórczości artystek feministycznych, ale także głębsze zrozumienie roli, jaką feminizm odgrywa w kształtowaniu współczesnej sztuki polskiej.
Wystawa – jak zapowiedziały – to okazja do refleksji nad wpływem ruchów feministycznych na polską sztukę, kulturę i społeczeństwo.
Ekspozycja prezentuje pewien wybór sztuki feministycznej w Polsce, w zamyśle ma być przekrojowa, czyli dotyczy ostatnich 50 lat. Zaczyna się od klasyki, mamy tu choćby prace Aliny Szapocznikow czy Magdaleny Abakanowicz, która jednak odżegnywała się od nazywania jej feministką. Prezentacja sztuki feministycznej w zamyśle nie jest tu chronologiczna. Podziały tematyczne niejako wyznacza poziom architektoniczny galerii.
CZYTAJ TEŻ: Chcemy całego życia. Feminizmy w sztuce polskiej. Wystawa w PGS
Cztery odsłony na trzech piętrach.
Pierwsza – „SamaSiebie”, czyli jak artystki widzą siebie, w jaki sposób odwołują się do problemu tematów kobiecych w sztuce, do tożsamości kobiety jako artystki, ale też miejsca artystki w patriarchalnym systemie sztuki. Kolejna część wystawy mówi o relacji kobiet w stosunku do systemów, porusza kwestie uwikłania w system władzy, jaką jest państwo, rodzina, religia, wszelkie narzucone kobietom ograniczenia. Swoje prace prezentują tu artystki z różnych generacji. Trzecia część wystawy pokazuje działania wspólnotowe, takie dzieła sztuki, które dowartościowują działania kolektywne tradycyjnie przypisane kobietom, jak tkactwo czy ceramika. Jest tu też „sztuka ekofeministyczna”, w którą kobiety angażują się szczególnie. Ostatnie piętro, antresola galerii to „Trybuna”, zebrane tu zostały materiały z protestów, zarówno tych dotyczących praw reprodukcyjnych, jak i tych o podłożu ekonomicznym.
Przez te 50 lat podejmowane tematy niewiele się zmieniły, zmieniła się forma?
Kiedyś artystki oprócz tkaniny i rzeźby operowały przede wszystkim fotografią i wideo, a także performansem. To były wtedy nowe media, które jeszcze nie do końca zdominowali mężczyźni. Wiele z artystek, choćby Natalia LL, tym językiem opowiadały o potrzebach kobiet, o problemach, które przez lata nie uległy zmianie, choćby kwestiach ekonomicznych. Kolejnym problemem, który poruszają jest władza, która usiłuje podporządkować systemom nawet nasze życie prywatne.
„Chcemy całego życia” – hasło Zofii Nałkowskiej sprzed lat może się nie zrealizowało, ale - parafrazując - „chcemy całej sztuki” już chyba tak?
Kobiety są odważne, nowoczesne, otwarte i to w dużej mierze one dziś dyktują w sztuce trendy. Dokonało się to błyskawicznie, przecież dopiero w drugiej połowie XIX wieku zaczęły być dopuszczane do edukacji artystycznej, a ledwie na początku XX wieku zaczęły wchodzić w systemy galerii czy do kolekcji muzealnych. A jednak dziś stanowią większość studentów w uczelniach artystycznych. Panowie przerzucili się na coś innego, bo sztuka przestała być dziś tak intratnym finansowo zajęciem. Ale myślę, że kobiety to zmienią.
***
„Chcemy całego życia. Feminizmy w sztuce polskiej” – wystawa czynna w PGS w Sopocie do 31 stycznia 2025 roku.
Projekt sfinansowano ze środków Fundacji Artystyczna Podróż Hestii. Partnerzy: Fundacja Artystyczna Podróż Hestii i STU ERGO Hestia S.A.
Napisz komentarz
Komentarze