Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza

Hegemoni w smoczych łodziach. Puerto Princessa na Filipnach należało do nich

32 godziny wracali z Puerto Princessa na Filipinach młodzi kajakarze z Człuchowa, Malborka oraz Gdańska, którzy zdominowali odbywające się tam mistrzostwa świata w smoczych łodziach. Dziś, nieco zszokowani tym, jak wielu mieszkańców przyszło ich przywitać na człuchowski rynek, z dumą zaprezentowali pięć zdobytych medali, w tym aż trzy z najcenniejszego kruszcu.
Hegemoni w smoczych łodziach. Puerto Princessa na Filipnach należało do nich
Aż pięć medali, w tym trzy złote, jeden srebrny i jeden brązowy przywieźli z zakończonych w weekend Mistrzostw Świata w smoczych łodziach na Filipinach człuchowscy reprezentanci Polski juniorów w smoczych łodziach.

Autor: Foto: UKS Polstyr Człuchów

Aż pięć medali, w tym trzy złote, jeden srebrny i jeden brązowy przywieźli z zakończonych w weekend Mistrzostw Świata w smoczych łodziach na Filipinach reprezentanci Polski juniorów w smoczych łodziach. To od lat rozwijająca się i z każdym rokiem coraz popularniejsza dyscyplina na całym świecie, która polega na długodystansowych wyścigach w łodziach, które mają zamontowane smocze głowy i ogony. Być może za kilka lat wyścigi w smoczych łodziach zostaną nawet dyscypliną olimpijską... 

Polska kadra juniorów, która wyruszyła na Filipiny, oparta była głównie na kajakarzach z człuchowskich klubów (Polstyru Człuchów i UKS-u Zespołu Szkół Sportowych) i uczniach człuchowskich szkół (głównie Zespołu Szkół Sportowych oraz LO im. Czarnieckiego). Oprócz nich w kadrze byli też przedstawiciele z Malborka i Gdańska. Człuchowianie walczyli w sześciu kategoriach i w aż pięciu stanęli na podium (raz zajęli czwarte miejsce). Dodać należy, że w Puerto Princessa walczyło aż ponad 1500 zawodników z 26 krajów. Dlatego medale są bardzo cenne.

Powitanie godne mistrzów świata

Po wywalczeniu medali we wtorek po południu kajakarze wrócili do Człuchowa. Podróż z Filipin zajęła 32 godziny. - Już zaraz będą, utknęli w korku w Rychnowach (pięć kilometrów od Człuchowa) – informowano przybyłych na powitanie mistrzów świata. 

I przyznać trzeba, że zawodników przyjęto bardzo gorąco. Były flagi, banery, biało-czerwone stroje, konfetti, a z głośników leciała nie tylko motywacyjna muzyka z serii filmów o Rockym, ale też Mazurek Dąbrowskiego i nieśmiertelny przebój „We are the champions” zespołu Queen. Po oficjalnych gratulacjach od samorządowców, zawodnicy wpadli w ramiona rodzin, przyjaciół, bliskich i uczniów ze swoich klas i szkół.

Jak podkreślano podczas celebracji sukcesu, radość i duma jest tym większa, iż zawodnicy z Człuchowa zdobyli w tym roku w smoczych łodziach hat-trick, bo po wywalczeniu tytułów mistrzów Polski i Europy teraz przywieźli tytuły mistrzów świata. 

- Zdziwiłem się, gdy dotarły do nas informacje, że przywitanie nie ma być w szkole, a tutaj na rynku. Teraz, widząc ile osób przyszło już wiem, czemu. Muszę przyznać, że przerosło to moje najśmielsze oczekiwania – śmieje się trener medalistów Łukasz Imianowski

Trener, który prowadził do sukcesów kadrę razem z żoną Darią, przyznaje, że liczba medali zdobytych na Filipinach również przerosła marzenia, bo liczył na jeden krążek.

- Przyznam, że po cichu liczyłem na medal na najdłuższym dystansie, bo byliśmy do tego startu świetnie przygotowani. To się sprawdziło w pierwszym wyścigu, gdy wygraliśmy na 2000 metrów junior mixt. To dało całej drużynie jeszcze większego powera, bo wtedy wszyscy chcieli mieć medale – śmieje się Imianowski.

Radości i wzruszenia nie kryli też sami zawodnicy, którzy na rynku w Człuchowie wyróżniali się nie tylko medalami na szyjach, ale i … opalenizną, którą z Filipin przywieźli „w gratisie”. I trudno było ich „wyrwać” z uścisków bliskich i od małych... łowców autografów.

Marzyli o medalu

- To chyba moje pierwsze autografy, a już na pewno pierwszy raz rozdałam ich aż tyle. To bardzo miłe, niesamowite uczucie być tu dziś i odbierać te wszystkie gratulacje od rodziny, znajomych, nauczycieli oraz koleżanek i kolegów – mówiła nam Julia Kowalczyk, zdobywczyni dwóch złotych, srebrnego i brązowego medalu. 

Człuchowianie podczas wyścigu smoczych łodzi na Filipinach. Foto: UKS Polstyr Człuchów

- Marzyłam o medalu mistrzostw świata. Śnił mi się od czasu mistrzostw Europy. I się spełniło. I to potrójnie – powiedziała Judyta Wiatr, zdobywczyni trzech złotych medali.

Duma rozpierała nie tylko sportowców, ale i wzruszonych rodziców oraz dziadków.

- Jestem bardzo dumna nie tylko z mojej córki, ale i z całej drużyny oraz trenerów. Od pierwszego dnia mistrzostw w całej rodzinie była radość i łzy szczęścia – przyznała Magdalena Maraszkiewicz, mama Liliany Kalembki.

Teraz cała drużyna będzie odpoczywać, bo sezon przedłużył się im o ponad miesiąc. Ale przerwa nie będzie długa, bo w przyszłym roku człuchowianie chcą obronić tytuły. Na szczęście mistrzostwa zaplanowano w Europie, a w dodatku w sąsiednich Niemczech.

- Dziękujemy, bo to wy pokazaliście nam, że chcieć, to móc. Mały Człuchów może też być wielki, nawet na skalę światową – powiedział do medalistów Bartosz Rosa z Samorządu Uczniowskiego z Zespołu Szkół Sportowych im. Polskich Olimpijczyków w Człuchowie.

Medale w mistrzostwach świata w smoczych łodziach

Złote medale

  • 2000 metrów w kategorii junior mixt
  • 2000 metrów junior open
  • 500 metrów junior mixt

Srebrny medal

  • 200 metrów – junior mixt

Brązowy medal

  • 500 metrów junior open


Reprezentacja Polski na MŚ w smoczych łodziach: Krzysztof Kaczor, Krzysztof Chmurzyński, Łukasz Berndt, Antoni Mackiewicz, Kamil Kowalczyk, Tomasz Jachowicz, Konrad Klimek, Martyna Cukierska, Julia Kowalczyk, Liliana Kalembka, Judyta Wiatr, Dominik Jaroński, Karol Wyrwicz, Adam Maj, Fabian Tkaczyk, sternicy Marcin Matczak i Karol Chlebowski. Trenerzy: Daria i Łukasz Imianowscy.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama