Naukowcy zapowiadali spektakularne widoki porównywalne do tych, które zapewniła nam „starsza siostra” C/2024 S1, czyli Tsuchinshan-ATLAS. Mogliśmy ją oglądać godzinę po zachodzie Słońca na niebie pomiędzy zachodem a południowym zachodem przez większość października.
Oba obiekty należą do komet przelatujących bardzo blisko Słońca. Istniało więc ryzyko, że nie zobaczymy żadnej z nich. Tsuchinshan-ATLAS przetrwała spotkanie z gwiazdą, a C/2024 S1 wyparowała w jego wyniku. Jak do tego doszło? W poniedziałek, 28 października, zbliżyła się do Słońca na odległość 1,2 milionów kilometrów. To ponad 100 razy bliżej niż dystans między nami a gwiazdą.
Komety w większości składają się z lodu. Tak bliskie spotkanie z ciepłem bijącym od Słońca może rozpocząć proces topnienia. Trzeba zaznaczyć, że nie było to pierwsze bliskie spotkanie C/2024 S1 z promieniowaniem gwiazdy. Można przypuszczać, że struktura komety już była naruszona. Obserwacje obiektu podczas rozpadu wykazały, że na jego powierzchni doszło nawet do wybuchu. W jego wyniku kometa nagle się rozjaśniła. Potem znacznie pociemniała, prawdopodobnie dlatego, że zniknęło jej jądro. Pozostały po niej tylko odłamki, gaz i pył.
Rozpad komety nie jest niespotykanym zjawiskiem. Cztery lata temu przez Teleskop Hubble’a można było obserwować koniec historii obiektu C/2019 Y4. On także za bardzo zbliżył się do Słońca. Sama C/2024 S1 ATLAS prawdopodobnie była częścią Wielkiej Komety z 1106 roku, która uległa rozpadowi, tworząc wiele obiektów tego typu.
Halloweenowa kometa miała być bardzo jasna. Zapowiadano, że będzie widoczna nawet w świetle dziennym. Ale nic straconego! Warto spojrzeć w niebo 1 listopada. Jeśli przetrwał choć kawałek jądra obiektu, tego dnia można będzie zaobserwować ciągnący się za nim warkocz.
Napisz komentarz
Komentarze