Mecz lepiej rozpoczęli biało-zieloni, którzy dłużej grali piłką, próbowali konstruować akcje, ale brakowało celnego strzału, który znalazłby drogę do bramki. W 22. minucie lechiści wykonywali po raz piąty rzut rożny, a Ilkay Durmus tak dośrodkował, że piłkę głową strącił Mario Maloca, a do bramki Śląska wbił ją Jakub Kałuziński. To była jego pierwsza bramka w ekstraklasie.
Lechia przeważała nadal, a Śląsk próbował atakować z kontrataku, ale nie miał zbyt mocnych argumentów, by to się udało. W końcówce przed utratą bramki uratował Lechię skuteczną obroną Dusan Kuciak.
Drugą połowę gdańska drużyna też dobrze zaczęła. Było widać, że to Lechia jest w lepszej formie niż Śląsk. Ekipa trenera Tomasza Kaczmarka wyraźnie przeważała na boisku. W 58. minucie znów Ilkay Durmus tak dośrodkował piłkę z rzutu wolnego, że obrońca Lechii Michał Nalepa wpakował ją przy słupku do bramki Michała Szromnika.
Dobre było w grze Lechii to, że chciała zdobyć kolejne bramki. Taka postawa mogła podobać się kibicom, bo to nie są częste zachowania polskich drużyn w sytuacjach, kiedy prowadzą różnicą dwóch bramek.
Lechia wygrała absolutnie zasłużenie, choć momentami brakowało więcej spokoju i czasu w rozgrywaniu akcji.
Lechia Gdańsk - Śląsk Wrocław 2:0 (1:0)
Bramki: Jakub Kałuziński (23), Michał Nalepa (58).
Lechia: Kuciak – Stec, Nalepa, Maloca, Conrado, Kubicki, Kałuziński (76. Biegański), Gajos (76. Terrazzino, żółta kartka), Ceesay (81. Koperski), Durmus (87. Pietrzak), Paixao (87. Zwoliński).
Śląsk: Szromnik – Bejger, Golla, Verdasca, Janasik (82. Iskra), Lewkot, żk (64. Mączyński, żk), Schwarz, Stiglec (64. Zylla), Pich (64. Quintana), Jastrzembski, Piasecki (82. Łyszczarz).
Napisz komentarz
Komentarze