Trzeci dzień gdyńskiego festiwalu filmowego zdominowała przed południem konferencja prasowa filmu „Kulej. Dwie strony medalu”. To był prawdziwy zjazd gwiazd – z reżyserem Xawerym Żuławskim, aktorami: Tomaszem Włosokiem, Andrzejem Chyrą, Tomaszem Kotem czy Bartoszem Gelnerem. Ekipę nagrodzono oklaskami, bo jednak „Kulej...”, wbrew malkontentom, ma wszelkie zadatki, żeby się stać filmowym hitem i przyciągnąć tłumy do kin.. Do Gdyni przyjechał też syn słynnego boksera Waldemar Kulej, który opowiadał o ojcu i o samym filmie.
CZYTAJ TEŻ: Festiwalowy pociąg w Gdyni rozkręca się. Na razie bez filmowych faworytów
Jeśli „towarzysko” środę na festiwalu zdominowała ekipa „Kuleja..” to filmowo ten dzień należał do „Dziewczyny z igłą”. Film jest poruszający, żeby nie powiedzieć, wstrząsający chwilami. Zdarzyło się, że kilka kobiet wyszło podczas seansu, nie dając rady obejrzeć do końca.
Dzieciobójstwo i doświadczenia osób transpłciowych
„Dziewczyna z igłą” to dzieło Magnusa von Horna, reżysera urodzonego w Szwecji, który stał się, jak sam o sobie mówi, Polakiem. Tu studiował i tu kręci filmy, które zbierały nagrody nie tylko na gdyńskim festiwalu. Przypomnijmy, że za „Sweat” przed kilkoma laty von Horn otrzymał w Gdyni Złote Lwy.
„Dziewczyna z igłą” to koprodukcja duńsko-polsko-szwedzka. Duńscy filmowcy zdecydowali, że ten film będzie ich kandydatem do przyszłorocznych Oscarów. Ale udział artystów polskich jest znaczny. Przy tej produkcji pracowało około stu Polaków, choć aktorami są tylko Duńczycy.
CZYTAJ TEŻ: 49. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych rozpoczęty. Film otwarcia „Pod wulkanem” podzielił widownię
O czym jest film? Karoline, młoda pracownica fabryki stara się przetrwać w Kopenhadze tuż po pierwszej wojnie światowej. Gdy zachodzi w ciążę, traci pracę i zostaje pozostawiona sama sobie. Wtedy poznaje Dagmar - charyzmatyczną właścicielkę nielegalnej agencji adopcyjnej, pomagającej matkom znaleźć nowe domy dla ich niechcianych dzieci. Nie mając żadnej alternatywy, Karoline podejmuje u Dagmar pracę jako mamka. Kobiety nawiązują niċ porozumienia, jednak świat Karoline rozpada się na kawałki, gdy odkrywa szokująca prawdę o swojej mocodawczyni.
To historia oparta na faktach. Mroczna, straszna, ale prawdziwa.
- Kiedy przeczytałem historię Dagmar – dzieciobójczyni, poczułem lęk. Sam mam dzieci i nie wiem, co bym zrobił z sobą, gdyby coś się z nimi stało. Nie rozumiem, jak można zrobić krzywdę niemowlęciu. To jest tak straszne i oddalone od normalności, że nie mieści się w mojej głowie. Więc przyjęcie pomysłu nakręcenia tego filmu było dla mnie dość prowokacyjne. Ale mogłem te swoje lęki przekuć w jakąś kreatywność – mówi Magnus von Horn o swoim filmie.
Film mimo, że opowiada o czymś, co wydarzyło się sto lat temu i to w Danii, może nadal być aktualny także u nas. Bo mówi również o tym, jak zachowuje się samotna, biedna kobieta z niemowlęciem, kiedy nie może liczyć na państwo.
Niektórzy mówią, ze film von Horna to jeden z pewniaków do gdyńskich nagród, nawet do Złotych Lwów.
Innym obrazem prezentowanym w środę, była „Kobieta z…” Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta. Ta produkcja swoją premierę miała już w kwietniu tego roku, więc kto chciał, to obejrzał w kinach. To opowieść o Anieli Wesoły, która prowadziła zwyczajne życie – dorastanie w małym miasteczku, praca, miłość, ślub, rodzina. Jednak nigdy nie mogła być w pełni sobą – Aniela urodziła się bowiem w męskim ciele. Czy będzie gotowa poświęcić wszystko, by móc żyć normalnie i bez strachu?
To pierwsza, polska produkcja, w której transpłciowość gra pierwsze skrzypce, a opowieść Anieli oparto na prawdziwych doświadczeniach osób transpłciowych. W rolach głównych Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, Mateusz Więcławek, Joanna Kulig i Jacek Braciak.
Co z tymi gwiazdami?
W tym roku gwiazd jak na lekarstwo. Wspomniana ekipa „Kuleja...” to wyjątek od reguły. Niektóre wcale nie przyjadą – jak Agnieszka Holland, która przecież w konkursie ma swój film „Zieloną granicę”. Sandra Drzymalska, kreowana na najlepszą aktorkę swojego pokolenia do Gdyni jako „Simona Kossak” wpadnie tylko na chwilę, podobnie jak nasz eksportowy aktor Marcin Dorociński, występujący w konkursowym filmie „Minghun”, zajrzy na festiwal krótko i pojedzie dalej, w świat.
Napisz komentarz
Komentarze