Mówi się, że wszystkie jego zdjęcia to obrazy wyrosłe z tęsknoty. Za domem. Za matką. Fotografował w hołdzie jej „świętym cieniom”. Urodził się na Nowogródczyźnie, która była dlań rajem dzieciństwa. Po wojnie szukał jej wędrując z aparatem po kraju. Na próżno. „Nie odtworzę prawdziwego obrazu tej mojej łąki, bo dla mnie była ona tylko jedna taka na całym świecie i istniała tylko wówczas, gdym był ośmioletnim dzieckiem; potem znikła, żeby się już więcej nigdy nie powtórzyć w owej wyśnionej postaci” – pisał w 1940 roku we wspomnieniach „Kraj lat dziecinnych”. Zdjęcia Jana Bułhaka, bo o nim mowa, zobaczymy na wystawie w Sopocie.
Jan Bułhak... Człowiek, który rozsławił polską fotografię. Jest autorem terminu fotografika, podnoszącego fotografię do rangi sztuki. To jeden z najwybitniejszych przedstawicieli piktorializmu w Polsce. Do wybuchu wojny był kierownikiem Zakładu Fotografii Artystycznej na Uniwersytecie im. Stefana Batorego w Wilnie i zaangażowanym organizatorem życia fotograficznego w Polsce, prezesem Fotoklubu Polskiego, a po II wojnie światowej – Związku Polskich Artystów Fotografików. Jego miłość do fotografii zaczęła się od współpracy z malarzem Ferdynandem Ruszczycem, w czasie, gdy Polska była jeszcze pod zaborami. Ruszczyc dostrzegł w Bułhaku artystę, namówił go, by sfotografował i skatalogował polskie dziedzictwo, zabytki, architekturę, ale i krajobrazy. Bułhak czuł temat jak mało kto.
Jan Bułhak to przede wszystkim fotografia Kresów.
Na wystawie 10. edycji Festiwalu Fotografii „W Ramach Sopotu” zdjęć kresowych jednak nie zobaczymy. To będzie typowo sopocka ekspozycja. Fotografie, które zaprezentujemy zostały wykonane podczas wizyty Jana Bułhaka i jego syna Janusza w Sopocie w 1948 i 1949 roku. Janusz Bułhak, z wykształcenia kompozytor, absolwent konserwatorium muzycznego im. Mieczysława Karłowicza w Wilnie, jeszcze przed wojną pomagał ojcu w fotograficznym atelier. Wspólnie chodzili fotografować w plener. Janusz asystował ojcu także w ciemni, dopracowywał odbitki, powiększał zdjęcia. Były tego tysiące. Jan Bułhak w swoim dorobku miał 158 ręcznie wykonanych albumów. Każdy z nich to osobne dzieło sztuki. Niestety, wileńskie archiwum liczące ok. 10 tys. szklanych negatywów i fotografii spłonęło w 1944 roku. Po wojnie Bułhakowie znów wyruszają w fotograficzną podróż, szukać piękna na terenach zachodniej Polski, tzw. „ziemiach odzyskanych”.
To jakby nowa odsłona projektu „fotografia ojczysta”. Ideę Bułhak wprowadził w latach 30. ubiegłego wieku i wędrując z aparatem po Polsce rozwijał w kolejnych projektach. To przede wszystkim idealizacja polskiego pejzażu. Nawet chmury fotografował w szczególny sposób. Tak można patrzeć tylko na chmury, które się kocha.
Gdy Polska po pierwszej wojnie światowej odzyskała niepodległość, przemierzył kraj z aparatem wzdłuż i wszerz. Po zakończeniu drugiej wojny został zaproszony przez Ministerstwo Kultury, by kontynuować dzieło. Cały swój przedwojenny dorobek, wszystko co z pożogi wojennej ocalało przywiózł do Warszawy w kilku skrzyniach i zaczął pracę w zasadzie od zera. Zachowało się zdjęcie z czasu, gdy Jan Bułhak dowiaduje się o doszczętnie spalonym archiwum. Widzimy go, 68-letniego mężczyznę, przy rąbaniu drewna, wyniszczony, wychudzony, pełen bólu człowiek. Umiera nagle, w 1950 roku. Jednak przez te kilka pierwszych powojennych lat udaje mu się jeszcze udokumentować zniszczenia wojenne, jak i odradzanie się życia, także na ziemiach zachodnich. Stąd w tytule wystawy, nieco przewrotne sformułowanie „Sopot odzyskany 1948-1949”.
CZYTAJ TEŻ: Szlakiem dawnych kawiarni, nocna odsłona miasta, czyli odkrywamy Sopot
Jaka jest geneza ekspozycji?
Sopot staje się po wojnie mekką artystów, którzy przyjeżdżają tu ze wszystkich stron kraju. Niebawem podwoje otworzy tu gdańska Państwowa Wyższa Szkoła Sztuk Plastycznych. Gdańsk był wówczas morzem ruin, poszukiwano miejsca, gdzie można byłoby eksponować dzieła sztuki, więc życie artystyczne pomału odradza się właśnie w Sopocie, miejscu prawie nietkniętym wojną. W tym czasie jeden z artystów związanych z PWSSP, malarz Juliusz Studnicki, zwrócił się do dyrektora Międzynarodowych Targów Gdańskich z pomysłem, by zainicjować w Sopocie Festiwal Sztuk Plastycznych. Gigantyczną wystawę otwarto w 1948 roku na terenie zburzonego przez armię radziecką sopockiego kasyna, w pawilonach przylegających do ocalałej Rotundy Domu Zdrojowego. Zachował się katalog tamtej ekspozycji. To pierwszy festiwal sztuki powojennej na Wybrzeżu. Łączył dziedziny, od malarstwa, poprzez rzeźbę do fotografii. Samych zdjęć pokazano blisko siedemset! Znakomite nazwiska liczących się polskich twórców: Hartwig, Beksiński, Dederko, czy Obrąpalska, są też Jan i Janusz Bułhakowie. Te zdjęcia z tamtej wystawy znów pokażemy w kurorcie. Hasłem ekspozycji z 1948 roku było: „Twarzą do morza”. Sopot stał się dla artystów miastem symbolicznym, miejscem nowego życia, odrodzenia sztuki.
Jak udało się odnaleźć zdjęcia Jana Bułhaka z wystawy sprzed 70 lat?
Oglądając zbiory w Muzeum Fotografii w Krakowie natknęłyśmy się z koleżankami pracującymi przy festiwalu na fotografię powojennego Sopotu autorstwa Jana Bułhaka. Wtedy narodził się pomysł, by bohaterem kolejnego sopockiego fotopomnika został właśnie Ojciec polskiej fotografii. Zwróciłam się do krakowskiego MuFo o udostępnienie innych fotografii Sopotu z tamtego okresu autorstwa Bułhaka. To, co odnalazłam w krakowskim muzeum było niewystarczające, by przygotować ciekawą wystawę, jakieś widoczki, ujęcia pocztówkowe... Choć były tam również fotografie interesujące, na przykład ta, która znalazła się na plakacie naszej wystawy, przedstawia sopocki dworzec z lat 40. Zaskakujący obrazek... To częściowo odbudowany dworzec przedwojenny, z kontrastowo oświetloną fasadą. W głębi portalu – dwie intrygujące postaci wyłaniające się z cienia, kobieta i mężczyzna. Resztę prac znalazłam w archiwum rodziny Bułhaków. Nie obyło się bez niespodzianek. Podczas wizyty u Bohdana Bułhaka, otworzyliśmy skrzynię z negatywami jego dziadka. W jednym z pudełek znajdowała się koperta podpisana: „Rok 1948, Sopot”. Okazało się, że odziedziczone przez pana Bogdana archiwum to gigantyczne zbiory powojenne, dla mnie, ale i dla niego prawdziwe odkrycie!
Co jest na tych odnalezionych zdjęciach?
Sopockie pejzaże, dworzec, molo, Grand Hotel, Dom Zdrojowy, plaża, morze i ludzie kąpiący się w morzu. Fotografie te pokażemy we wrześniu w Dworku Sierakowskich. Dzięki uprzejmości Bohdana Bułhaka na wystawie będziemy mogli obejrzeć również unikatowe zdjęcia Jana i Janusza Bułhaków eksponowane na obu sopockich wystawach, które odnalezione w rodzinnych zbiorach doskonale uzupełniają zbiór fotografii udostępnionych przez MuFo w Krakowie. Choć są niewielkim fragmentem tego, co wtedy zaprezentowano na obu wystawach, to z pewnością oddają atmosferę tamtych czasów.
Jan Bułhak czuł Sopot?
Jego zdjęcia z plaży, obrazki kąpiących się ludzi, to ujęcia niemal poetyckie. Przed wojną odwoływał się w fotografii do narodowych ideałów, po wojnie stał się artystą, którego misją było wprowadzić ludzi w nową rzeczywistość. Zawsze jednak to, co było dlań najważniejsze, to ukazywać piękno. Był malarzem fotografii. Kochał krajobraz, to niezwykłe światło, które przebija się przez chmury i podkreśla ich kontur... Znalazł je także w Sopocie.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Lato w Sopocie, gdy nie było jeszcze strojów kąpielowych. Jak się ubierano?
Prócz fotografii zachowały się jego inne sopockie ślady?
Wystawa Sztuk Plastycznych w roku 1948, de facto I Festiwal Sztuk Plastycznych – był ogromnym wydarzeniem na skalę kraju, szeroko komentowanym w prasie. Wernisaż otwierał prezydent RP Bolesław Bierut. Nic dziwnego, propagandowy wymiar imprezy był nie do przecenienia. Na marginesie, w organizację tej wystawy mocno był zaangażowany rektor PWSSP, rzeźbiarz Marian Wnuk, który specjalnie na to wydarzenie wykonał, wraz ze studentami, rzeźbę przedstawiającą siedzącą kobietę. Dzieło to stało się bohaterem wielu pamiątkowych fotografii z Sopotu. Z tamtego okresu zachowały się również plakaty reklamujące festiwal. Jeden z nich głosił na przykład, że wszyscy, którzy chcą zobaczyć ekspozycje, dojadą do Sopotu ze zniżką na kolej! Wystawę odwiedziło ponad 20 tys. osób! Przewodniczącym jury drugiej edycji festiwalu był właśnie Jan Bułhak, co ciekawe jako przewodniczący także prezentował tu swoje prace, poza konkursem, oczywiście. Temat Sopotu w fotografii kontynuowali po latach uczniowie Bułhaka, związane z Gdynią małżeństwo fotografów Bolesława i Edmund Zdanowscy. Z okazji 15-lecia zakończenia wojny zorganizowali wystawę pt. „Sopot”. Zachował się katalog. Może uda nam się kiedyś te prace ponownie zaprezentować w Sopocie?
Jaki Sopot odkryjemy na zdjęciach ojca polskiej fotografii?
Sielski, poetycki, widać tu silny kontrast do obrazów niedawno zakończonej wojny. Kraj podnosi się z ruin, ale ludzie starają się żyć normalnie, spacerują po molo… Jedyne zdjęcie, na którym widać wojenne zniszczenia to ujęcie Domu Zdrojowego, po którym została tylko rotunda. Ono przypomina nam, kiedy to wszystko się zdarzyło.
***
10. edycja Festiwalu Fotografii „W ramach Sopotu” odbędzie się w dniach 6-22 września 2024 roku. Festiwalowi towarzyszyć będzie wystawa prac Jana Bułhaka i jego syna Janusza, eksponowana w Dworku Sierakowskich – siedzibie Towarzystwa Przyjaciół Sopotu. Wernisaż – 6 września.
Napisz komentarz
Komentarze