Barbara Borowiecka pozwała diecezję w marcu 2020 r., żądając przeprosin i finansowego zadośćuczynienia za krzywdy wyrządzone jej przed laty przez gdańskiego prałata oraz za brak należytej reakcji gdańskiej kurii na złożone przez nią doniesienie. W ubiegłym tygodniu wycofała jednak swój pozew.
„Podtrzymuję, że wszystko to, co dotąd mówiłam na ten temat, jest prawdą. Nie jestem jednak w stanie wziąć udziału w długim i trudnym procesie sądowym ze względu na swój wiek i stan zdrowia” – pisze mieszkająca od wielu lat w Australii Barbara Borowiecka. Pełny tekst oświadczenia publikujemy poniżej.
O tym, że jako młoda dziewczyna była molestowana przez ks. Jankowskiego, wówczas wikarego w parafii św. Barbary w Gdańsku, Barbara Borowiecka powiedziała publicznie po raz pierwszy w artykule Bożeny Aksamit pt. „Sekret Świętej Brygidy. Dlaczego Kościół przez lata pozwalał księdzu Jankowskiemu wykorzystywać dzieci?”, opublikowanym 3 grudnia 2018 r. w „Gazecie Wyborczej”.
W marcu 2019 roku, ówczesny metropolita gdański Sławoj Leszek Głódź powołał komisję do zbadania sprawy ks. Jankowskiego. Nigdy nie został ujawniony skład, ani zakres kompetencji tej komisji, nie wspominając o jakichkolwiek jej ustaleniach. Wiadomo jedynie, że i tak miałyby one jedynie charakter historyczny, bowiem ks. Jankowski zmarł w 2010.
Barbara Borowiecka nie jest już nikomu nic winna, więc nie zachęcałam jej do tego, żeby brnęła w proces, który będzie dla niej bardzo dużym obciążeniem emocjonalnym, i w którym w dodatku nie może uczestniczyć tak, jakby chciała.
Katarzyna Warecka / pełnomocniczka Barbary Borowieckiej
– W moim przekonaniu ewentualny osobisty bilans zysków i strat takiego postępowania, byłby negatywny dla mojej klientki, dlatego doradzałam jej wycofanie pozwu – komentuje Katarzyna Warecka z Kancelarii Adwokackiej Warecka Kochanowski s.c., pełnomocniczka Barbary Borowieckiej. – Barbara Borowiecka nie ma już 20 lat, ani nawet 50 lat. Nie jest w stanie przyjechać do Polski i nie wiadomo, kiedy będzie mogła to zrobić. Wiem też, że sytuacja około covidowa bardzo ją dotknęła. Z drugiej strony w Polsce stoimy przed perspektywą trudnego, długotrwałego procesu, którego wynik byłby niepewny. Barbara Borowiecka nie jest już nikomu nic winna, więc nie zachęcałam jej do tego, żeby brnęła w proces, który będzie dla niej bardzo dużym obciążeniem emocjonalnym, i w którym w dodatku nie może uczestniczyć tak, jakby chciała.
Mecenas Warecka przypomina też, że z inicjatywy Barbary Borowieckiej sprawa trafiła również do mediacji sądowej. Mediacja trwała od października 2021, odbyła się przed profesjonalnym mediatorem sądowym, i zakończyła się niepowodzeniem.
Pismo o wycofanie pozwu zostało złożone do sądu w ubiegły poniedziałek, 24 stycznia, i taka informacja została także przesłana do przedstawiciela kurii.
– W miniony piątek, po raz pierwszy od trzech i pół roku, pełnomocnik kurii skontaktował się ze mną z własnej inicjatywy, żeby przypomnieć, że w takiej sytuacji pozwanemu przysługuje zwrot kosztów zastępstwa procesowego – mówi Katarzyna Warecka.
Pytana czy nie obawia się, że wycofanie pozwu może być interpretowane przez niektórych, jako przyznanie, że same zarzuty były nieprawdziwe, Katarzyna Warecka przyznaje, że jest takie niebezpieczeństwo, ale z tego powodu Barbara Borowiecka wydała oświadczenie, w którym wskazuje na obiektywne okoliczności skłaniające ją do podjęcia tego kroku.
Już po wycofaniu pozwu Barbara Borowiecka udzieliła wywiadu redaktorowi naczelnemu tygodnika „Więź” Zbigniewowi Nosowskiemu, który wielokrotnie osobiście angażował się w wyjaśnienie tej sprawy.
„Najbardziej mi przykro, że w gdańskim Kościele nic się nie zmienia. Nie ma już abp. Głódzia, ale przedstawiciele kurii wciąż podchodzą do tej sprawy z niezmienną bufonadą i arogancją. Oficjalne kościelne wytyczne, jak postępować wobec osób skrzywdzonych przemocą seksualną, nie przekładają się na praktykę. (…) Jako osoba pokrzywdzona nie spotkałam się z życzliwością czy choćby szacunkiem ze strony przedstawicieli archidiecezji gdańskiej. Wręcz przeciwnie – z podejrzeniami i upokorzeniami. A ja liczyłam na to, że moje wystąpienie może pomóc władzom kościelnym wyjść z twarzą z tej sytuacji – i wobec mnie, i wobec prawdy historycznej. Z tej okazji nie skorzystano” – skarży się Borowiecka w rozmowie z „Więzią”.
O komentarz w tej sprawie zwróciliśmy się do rzecznika archidiecezji gdańskiej ks. kanonika Macieja Kwietnia.
„Archidiecezja gdańska przyjmuje do wiadomości decyzję pani Barbary Borowieckiej. Każdy pozew o zadośćuczynienie powinien znaleźć swoje uzasadnienie w rzetelnie udokumentowanych faktach. Wbrew niektórym doniesieniom medialnym kwestionującym szczerość intencji strony kościelnej i oskarżeniom o bierność archidiecezja podejmuje konkretne działania w celu wyjaśnienia prawdziwości oskarżeń formułowanych pod adresem nieżyjącego ks. Henryka Jankowskiego. Pani Barbara Borowiecka otrzymała propozycję osobistego spotkania w określonym terminie w celu przedstawienia swojego stanowiska. Spotkanie nie doszło do skutku, mimo że strona kościelna zawsze wyrażała i nadal wyraża gotowość do rozmowy. Mając na uwadze złożony charakter sprawy archidiecezja gdańska kieruje się w swoich działaniach należytą starannością, co wymaga odpowiedniego czasu. Celem jest ukazanie prawdy z poszanowaniem dobrego imienia wszystkich osób, których te wyjaśnienia dotyczą” – napisał w przesłanym do redakcji zawszepomorze.pl mailu.
Oświadczenie Barbary Borowieckiej
Ja, Barbara Borowiecka, oświadczam, że podjęłam decyzję o cofnięciu mojego pozwu przeciwko archidiecezji gdańskiej o zadośćuczynienie za molestowanie przez Henryka Jankowskiego.
Podtrzymuję, że wszystko to, co dotąd mówiłam na ten temat, jest prawdą. Nie jestem jednak w stanie wziąć udziału w długim i trudnym procesie sądowym ze względu na swój wiek i stan zdrowia.
Globalna pandemia Covid-19 zatrzymała mnie i mojego męża na dobre w Australii i nie wiemy, czy i kiedy będziemy w stanie przylecieć do Polski. Pandemia odbiła się również bardzo negatywnie na naszym zdrowiu i samopoczuciu.
Dlatego wycofujemy się z procesu i dziękujemy wszystkim, którzy nas dotąd wspierali. Wierzymy, że ta walka ma sens, ale dotarliśmy do krańca naszych możliwości.
Perth, 28.01.2022 r.
Napisz komentarz
Komentarze