- Trudno wyobrazić sobie, byśmy w BCC byli przeciwnikami prywatyzacji oraz prywatnej własności. Wielokrotnie mówiliśmy, że państwo powinno skupić się na funkcjach regulacyjnych, że jesteśmy za prywatyzacją i za prywatnym majątkiem. Jednak przekształcenia własnościowe oraz polityka właścicielska muszą wpisywać się w politykę gospodarczą kraju. Nie mogą być celem samym w sobie, nie mogą być sprzeczne z gospodarczym interesem państwa – mówił podczas konferencji Business Centre Club poświęconej przejęciu Lotosu, Janusz Steinhoff, były wicepremier w rządzie Jerzego Buzka, minister gospodarki w Gospodarczym Gabinecie Cieni BCC.
Strategia Orlenu przypomina choinkę
W środę, w siedzibie BCC w Warszawie dyskutowano na temat gospodarczych skutków ogłoszonego i zaplanowanego na najbliższe 1,5 roku podziału Grupy Lotos. Aktywa spółki z większościowym kapitałem skarbu państwa trafią w lwiej części do PKN Orlen, natomiast w pozostałej do partnerów fuzji, czyli Saudi Aramco (30 proc. udziałów w rafinerii), MOL Group (417 stacji paliw), Rossi Biofuel (Lotos Biopaliwa) oraz Unimot Investments (część logistyki paliwowej i asfaltów) z siedzibą w Warszawie. Uczestniczący w konferencji przedsiębiorcy oraz politycy przedstawili prognozę skutków transakcji dla bezpieczeństwa energetycznego kraju, ocenili czy wyprzedaż aktywów Lotosu ma sens z rynkowego punktu widzenia oraz szukali odpowiedzi na pytania czy Lotos poradziłby sobie na wymagającym rynku w dłuższej perspektywie czasu.
Ocena fuzji wypadła jednoznacznie negatywnie.
- Oddajemy 417 stacji paliw, właściwie likwidujemy strategiczną firmę sektora energetycznego, wpuszczamy potężnych konkurentów do Polski. Jaki to ma sens, jaka jest tego logika – pytał Marek Goliszewski, prezes Business Centre Club.
Europoseł Koalicji Obywatelskiej, Janusz Lewandowski podsumował strategię koncernu zarządzanego przez Daniela Obajtka, słowami o „choince na Boże Narodzenie”. Przypomniał przejęcie Energii przez Orlen, ale również Ruchu oraz Polska Press. Stwierdził, że działania państwowej spółki noszą znamiona politycznej zemsty na krnąbrnym wobec władzy regionie, ale również sabotażu gospodarczego, przy szerszym spojrzeniu na transakcję.
Emocje tonował Paweł Olechnowicz, były prezes Grupy Lotos w latach 2002-2016. Pytany przez dziennikarzy czy Grupa Lotos miała szansę przetrwać w czasach, gdy przemysł rafineryjny jeżeli chodzi o produkcję ropy w Europie jest w defensywie.
- Rzeczywiście na świecie mamy większą ilość mocy przerobowych niż zapotrzebowania rynku. Z tego tytułu rafinerie z przestarzałymi technologiami są likwidowane, lub dokonuje się ich połączeń. Zwracam uwagę, że gdańska rafineria, jest na dziś najnowszą technologicznie rafinerią z europejskiej oraz światowej półki. Mamy do czynienia z najgłębszym przerobem ropy naftowej, czyli maksymalnym „wyciśnięciem” baryłki ropy naftowej w produktach, które są najbardziej oczekiwane na rynku, i z których najwięcej się zarabia. Lotos to dziś nie tylko rafineria, ale również sieć stacji paliw, z ponad 10-proc. udziałem w rynku, ma działalność w różnego rodzaju innych biznesach, które zarabiają, jak Lotos Asfalt, Lotos Kolej, infrastrukturę logistyczną, która świetnie funkcjonuje. Do tego należy dodać upstream, gdzie doszliśmy 1 mln ton wydobycia ropy rocznie. To znacząca ilość z punktu widzenia bezpieczeństwa funkcjonowania rafinerii.
Olechnowicz przekonywał, że Lotos miał i ma potencjał rozwojowy. - Ubiegły roku Lotosu? 3 mld zł zysku operacyjnego, 2 mld zł zysku netto – mówił były prezes. – Di tego najlepsza kolej prywatna. Świetnie rozwijająca się sieć stacji paliw, ostatnio oddane dwa MOP-y przy autostradach. Ostatnio kupione cztery koncesje na Morzu Norweskim. Dla kogo my to robimy w przededniu transakcji? Jak to możliwe, że sprzedajemy 30 proc. aktywów generujących zysk 1 mld zł za… 1 mld zł. Oddajemy to do rąk firm zewnętrznych właściwie na zawsze.
"Najważniejszy jest detal, czyli rynek"
W czasie konferencji kilkukrotnie podkreślano, że za 30 proc. rafinerii, w którą po 2005 r. zainwestowano prawie 10 mld zł, Skarb Państwa otrzyma1,15 mld zł. Oceniano, że pełen zwrot z inwestycji, saudyjski koncern osiągnie już w pierwszym roku po podpisaniu umowy, biorąc pod uwagę przejęcie 50 proc. rynku hurtowego w Polsce i dostawy na rynek Polski i Czech własnej ropy naftowej. Przy okazji prognozowano możliwe konsekwencjach oddania 417 z 515 stacji wciąż działających pod marką Lotos.
Powinniśmy zrobić wszystko, by wynegocjowane przez Orlen warunki tej transakcji po prostu wyśmiać.
Konrad Jaskóła / były prezes Petrochemii Płock
- Przez 10 lat byłem dyrektorem produkcji w petrochemii Płock, a później prezesem zarządu w latach 1992-99 i wydaje mi się, że mam wystarczającą wiedzę i doświadczenie, by w tym tak ważnym momencie dla przemysłu paliw płynnych i naftowego zabrać głos – mówił Konrad Jaskóła, były prezes Petrochemii Płock. - W tej części działalności gospodarczej zysku można szukać ze świecą. Zyski, które ten przemysł generuje, to sprawa handlu ropą, dystrybucji hurtowej, dystrybucji detalicznej oraz transportu. Detal czyli rynek, jest w tym wszystkim najcenniejszy. Dotarcie do tego rynku jest dotarciem do rzeczywistych zysków. Pamiętajmy, że na końcu mówimy o bezpieczeństwie kraju i obowiązku zabezpieczenia paliw płynnych dla społeczeństwa, transportu oraz przemysłu. Patrząc na propozycję Orlenu, to jest tak jakby z gmachu, który jest naszą 30-40-letnią strategią w przemyśle, wyjmować w kluczowych miejscach cegły, doprowadzając do jego powolnego zawalenia się.
Apele o kontrolę NIK
Maciej Dobrzyniecki, kanclerz Loży Gdańskiej, wiceprezes zarządu BCC skupił się na możliwych skutkach dla Pomorza. Podkreślił, że przez ostatnie lata region kreował się na tzw. hub inwestycyjny, którego jądrem jest Lotos, skupiający wokół siebie firmy wysoce wyspecjalizowane. Do tego od lat jest partnerem R&D pomorskich ośrodków badawczych oraz akademicznych.
- Wyciekający kolejny podmiot tzw. bilansu Pomorza powoduje trendy antyrozwojowe w naszym regionie, co może być postrzegane jako sygnał do dezinwestycji przez dużych inwestorów – mówił wiceprezes BCC.
W wydanym po konferencji stanowisku, członkowie Business Centre Club zaapelowali do rządu o wycofanie się z fuzji oceniając ją jako jedną z najbardziej brzemiennych w kosztowne skutki w 30-leciu polskiej transformacji. Goszczący na spotkaniu senator Krzysztof Kwiatkowski przekonywał, że dodatkowo powinna stać się przedmiotem natychmiastowej czynności kontrolnej ze strony Najwyższej Izby Kontroli.
Napisz komentarz
Komentarze