O wystawieniu listu gończego za byłym senatorem, wyrzuconym z Prawa i Sprawiedliwości w 2019 r., między innymi za antysemickie wpisy w internecie, Waldemarem Bonkowskim [wyraził zgodę na publikację pełnego nazwiska oraz wizerunku – dop.red.] poinformował w poniedziałek 1 lipca 2024 r. TVN24.
– Nota poszukiwawcza, o której 25 czerwca zadecydował Sąd Rejonowy w Kościerzynie, obejmuje obszar całego kraju – poinformował sędzia Mariusz Kaźmierczak, rzecznik prasowy do spraw karnych Sądu Okręgowego w Gdańsku. Odnalezienie i doprowadzenie byłego polityka na odbycie kary pozbawienia wolności jest teraz zadaniem policji.
Co ciekawe jednak, zaledwie 11 dni przed wystawieniem listu gończego, udało nam się skontaktować telefonicznie ze skazańcem, który wcześniej – w drugiej połowie kwietnia usłyszał prawomocny wyrok bezwzględnych 3 miesięcy za kratami.
Nie ukrywam się, bo nie jestem pospolitym przestępcą, żebym się ukrywał. Mam wyznaczony termin rozprawy w sprawie dozoru elektronicznego, na którą zostałem wezwany za dwa tygodnie i stawię się na tej rozprawie. Jak zapadnie decyzja sądu, że nie dostanę dozoru elektronicznego, to dostosuję się do tej decyzji albo dostanę te tak zwane bransoletki, albo pójdę te 3 miesiące odsiedzieć.
Waldemar Bonkowski / były senator PiS
Bonkowski tłumaczył też, że przebywa w sanatorium, by podreperować zdrowie i komentował:
– Lawina publikacji w mediach będzie tylko po to, by wywrzeć presję na sąd. Przy okazji od razu uruchamia się fala hejtu, bo o to tu właśnie chodzi. To sprawa czysto polityczna, bo nie jestem z tej opcji. Gdybym był z Platformy, to miałbym święty spokój, a ja jestem od kilku lat bezpartyjny. Nie jestem związany z żadną partią. Moją pierwszą partią zawsze była nasza ojczyzna: Polska. Reszta się dla mnie nie liczy.
PRZECZYTAJ: Skazany na więzienia Waldemar Bonkowski nieuchwytny?
Warto przypomnieć, że prawomocne 3 miesiące pozbawienia wolności to kara za zdarzenie, do którego doszło 30 marca 2021 roku, które prokuratura potraktowała jako znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem [to przestępstwo zagrożone karą od 3 miesięcy do lat 5 – red.]. Chodzi o nagranie zarejestrowane wspomnianego dnia przez nieustalonego kierowcę, na którym Waldemar Bonkowski za samochodem ciągnie przywiązaną do do haka holowniczego suczkę – Zoję. Zwierzę początkowo podążało za autem. Jednak w pewnym momencie przestało dotrzymywać kroku, było ciągnięte po jezdni, wskutek czego poniosło śmierć.
PRZECZYTAJ: Ciągnął psa za autem. Bezwzględne więzienie dla Waldemara Bonkowskiego
Były polityk tłumaczył, że próbował w ten sposób sprowadzić zwierzę, które uciekło, do gospodarstwa oraz – że chorując wówczas na Covid-19 – nie miał siły włożyć psa do auta. Jak przekonywał cała sytuacja była nieszczęśliwym wypadkiem.
PRZECZYTAJ Skazany za śmierć psa Bonkowski zamiast więzienia chce opaskę
– Z punktu oceny sądu sprawy o znęcanie się nad zwierzętami niestety i na szczęście są coraz częstsze; niestety – dlatego, że dochodzi do takich działań, na szczęście – gdyż rzeczywiście organy ścigania zaczęły obejmować poszczególne sytuacje okrutnego traktowania zwierząt ściganiem i w kontekście tej sprawy znaczenie ma nie to, jaką ewentualnie opcję polityczną oskarżony reprezentował, czy też jakie poglądy polityczne reprezentuje, ale znaczenie ma jego działanie wobec konkretnego zwierzęcia w konkretnym miejscu i czasie – tłumaczyła w ustnym omówieniu motywów prawomocnego orzeczenia sędzia Joanna Więckowska z Sądu Okręgowego w Gdańsku, która wobec Waldemara Bonkowskiego zdecydowała się, obok więzienia, zastosować dodatkowo 1 rok ograniczenia wolności w postaci prac społecznych w wymiarze 30 godzin miesięcznie oraz utrzymać zakaz posiadania psów na 5 lat, a także obciążyć go kosztem zapłaty za postępowanie w obu instancjach.
Napisz komentarz
Komentarze