Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Krytycznie o byłym konserwatorze zabytków. Połowa spraw opóźniona

Były pomorski wojewódzki konserwator zabytków nie nazywa się Igor Strzok, a Igor Strzok-Lewicki – ustalił Pomorski Urząd Wojewódzki w Gdańsku. Mimo to, były szef Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Gdańsku przez lata urzędowania w WUOZ-ie posługiwał się skróconą wersją nazwiska. Zrodziło to podejrzenie nieważności podpisywanych decyzji administracyjnych. - Bardzo skrzętnie i skrupulatnie to sprawdziliśmy. Nasza opinia jest taka, że wszystkie dotychczasowe decyzje pozostają w mocy – mówi wojewoda Beata Rutkiewicz.
Krytycznie o byłym konserwatorze zabytków. Połowa spraw opóźniona

Autor: Karol Uliczny | Zawsze Pomorze

Zamieszanie z nazwiskiem byłego konserwatora zabytków

Minęły dwa miesiące od objęcia stanowiska pomorskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków przez Dariusza Chmielewskiego. Zgodnie z zapowiedzią, nowy konserwator podzielił się ustaleniami i wnioskami z tzw. bilansu otwarcia. Na konferencji w Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim w Gdańsku, z udziałem wojewody Beaty Rutkiewicz, mówił głównie o zaniechaniach poprzednika a także problemach organizacyjnych i finansowych urzędu. Spotkanie rozpoczęto zaskakującą informacją w sprawie Igora Strzoka. Były konserwator pożegnał się z Wojewódzkim Urzędem Ochrony Zabytków w Gdańsku w grudniu 2023 r. Jak wynika z ustaleń, nazwisko byłego PWKZ, zgodnie z dokumentem potwierdzającym tożsamość, brzmi Igor Strzok-Lewicki. W tej wersji nie występuje w dokumentach, które w ciągu ostatnich lat wyszły z urzędu.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Nowy wojewódzki konserwator zabytków: Sytuacja w urzędzie jest skomplikowana. Potrzebny audyt

- To było duże zadanie, aby dokładnie sprawdzić czy dokumenty związane z powołaniem pana Igora Strzoka-Lewickiego oraz inne umowy, były zawarte w sposób zgodny z prawem. Dzisiaj wiemy, że jest to uchybienie, natomiast podjęte przez byłego konserwatora decyzję pozostają w mocy. Na szczęście, bo mielibyśmy precedens – mówi Beata Rutkiewicz. - Świadczy to nie najlepiej o strukturach i działaniu państwa. Wydawać by się mogło, że powołanie na ważne stanowisko urzędnicze, państwowe powinno być sprawdzone i należycie przygotowane. Niestety, nie dochowano w tym zakresie staranności. Baliśmy się, że inwestorzy niezadowoleni z decyzji byłego konserwatora będą próbować je podważać. Dlatego bardzo skrzętnie i skrupulatnie to sprawdziliśmy. Nasza opinia jest taka, że wszystkie dotychczasowe decyzje pozostają w mocy.

Wojewoda krytycznie o działalności byłego konserwatora

Bilans otwarcia w gdańskim WUOZ-ie wypada niekorzystnie dla Igora Strzoka-Lewickiego. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że w urzędzie brakowało kontroli zarządczej w zakresie terminowości załatwiania spraw. Przed 2019 r. liczba spraw załatwianych nieterminowo stanowiła ok. 3 proc. W okresie sprawowania urzędu przez poprzednika Dariusza Chmielewskiego było to już 47 proc. Zdarzały się przypadki utraty dotacji na zabytki z uwagi na brak odbiorów prac w wymaganych terminach. Dotyczyło to willi przy ul. Orzeszkowej 2 w Gdańsku oraz prac remontowo-konserwatorskich przy budynku gospodarczym w zespole klasztoru Benedyktynek w Żarnowcu. Niepisaną praktyką było przedłużanie, wstrzymywanie lub zmienianie ustaleń w czasie realizacji inwestycji. Działo się tak np. przy zespole sierocińca w Gdańsku, dworcu głównym czy Domu Opatów Pelplińskich. 

- Konserwator zabytków nie dotrzymywał terminów odwołań oraz nakazów drugiej instancji, wtedy kiedy nakazywały konkretne działania. Wskutek tego otrzymał osiem mandatów na łączną kwotę ponad 20 tys. zł – mówiła Beata Rutkiewicz. - Co ciekawe, pan konserwator ok. 20 razy złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Wszystkie okazały się bezpodstawne. Albo postępowania nie były wszczynane albo były umarzane.

- Kolejka spraw, którą zastałem w urzędzie sięga 2019 r. – mówił Dariusz Chmielewski. – W ciągu tych dwóch miesięcy, udało się praktycznie w 100 proc. zakończyć postępowania z lat 2019-2021. Natomiast obecnie bardzo duża liczba spraw pochodzi z 2022 r. oraz 2023 r. Aby nie zablokować pracy urzędu, jeśli chodzi o załatwianie spraw bieżących, przyjęliśmy zasadę, że mniej więcej po połowie rozpatrujemy te bieżące oraz zaległe. Liczba spraw jest tak duża, iż mój początkowy optymizm, że dwa miesiące wystarczą na ich zrealizowanie, został mocno zachwiany.

Karol Uliczny | Zawsze Pomorze

Ustalono również, że w urzędzie prowadzono nierównomierny system wynagradzania pracowników. Funkcjonował systemu nagród bez ustanowienia zasad oraz kryteriów. Efektem miało być nagradzanie jedynie wąskiego grona osób kwotami do kilkunastu tys. zł jednorazowo, przy braku nagród lub nagrodach rzędu 200 zł, dla innych pracowników. Nie działała komisja antymobbingowa, natomiast na bieżąco toczyły się postępowania sądowe z zakresu nieprzestrzegania kodeksu pracy.

- Mamy szereg doniesień, które obecnie sprawdzamy, na temat tego jak wyglądała praca samego pana konserwatora w urzędzie. Sprawdzenia wymaga liczba jego nieobecności w pracy, która prawdopodobnie przekracza wymiar urlopów przysługujących każdemu urzędnikowi – mówiła wojewoda Rutkiewicz.

CZYTAJ TAKŻE: Nowy konserwator stanowczo w sprawie odbudowy Danziger Hofu

- W sytuacji, w której mamy do czynienia nie tylko z uchybieniami, ale część spraw jest sygnalizowana jako potencjalne wykroczenia i grożą urzędowi mandaty, trzeba poszukać odpowiedzialności indywidualnej. Czy to będzie szef danego wydziału czy bezpośrednio kierownik jednostki, tego jeszcze nie wiemy, ponieważ na razie mamy do dyspozycji projekt protokołu pokontrolnego. Napisaliśmy swoje uwagi i czekamy na zamknięcie audytu finansowo-budżetowego. Więcej będziemy wiedzieć po zakończeniu czynności przez Państwową Inspekcję Pracy. Tam również sygnalizowane są uchybienia o charakterze wykroczeń – mówił Dariusz Chmielewski. Obecny konserwator zwracał również uwagę na potrzebę większego dofinansowania urzędu. Obecnie WUOZ dysponuje zaledwie 1 mln zł w skali roku na ratowanie pomorskich zabytków. - Po sąsiedzku mamy woj. warmińsko-mazurskie, w którym konserwator dysponuje budżetem w wysokości 4 mln zł. Na południu Polski budżety sięgają 9-12 mln zł. Dlatego kierujemy prośbę do pani wojewody o reakcję w tym zakresie na poziomie centralnym.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

inspektor 05.04.2024 19:30
Oj będą igrzyska polityczne, a deweloperzy i pan MK wreszcie maja swojego czlowieka

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama