Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza

Prawomocny wyrok w sprawie homofobicznej furgonetki dla prezesa fundacji

Co miesiąc 20 godzin bezpłatnych, przymusowych prac społecznych przez rok i do zapłacenia 15 tysięcy złotych nawiązki na rzecz Polskiej Akcji Humanitarnej – na taką prawomocną karę gdański sąd skazał w środę 17 stycznia 2024 roku prezesa Fundacji Pro Prawo do Życia. Orzeczenie zapadło za tzw. sprawstwo kierownicze i zniesławienie, a w sprawie chodziło o kampanię społeczną prowadzoną przez fundację za pomocą głośnej furgonetki prezentującej na ulicach Trójmiasta homofobiczne treści.
Furgonetka Fundacji PRO na ulicach Gdańska – luty 2019 roku | źródło zdj. FB Tolerado
Furgonetka Fundacji PRO na ulicach Gdańska – luty 2019 roku 

Autor: Tolerado

Pederaści żyją średnio 20 lat krócej”, „Czyny pedofilskie zdarzają się wśród homoseksualistów 20 razy częściej”, „70 procent zachorowań na AIDS dotyczy pederastów” czy „31 proc. dzieci wychowywanych przez lesbijki i 25proc. wychowywanych przez pederastów jest molestowanych” – przypomnijmy, że takie i podobne hasła prezentował na banerach pokrywających plandekę oraz emitował z głośników, pojawiający się na ulicach Trójmiasta i innych ośrodków miejskich samochód.

Sprawa furgonetki nazywanej „homofobusem” i „pogromobusem” wielokrotnie trafiała do sądu, bowiem przedstawiciele gdańskiego Stowarzyszenie na rzecz Osób LGBT Tolerado wskazywali na nieprawdziwość prezentowanych na nim haseł oraz fakt, że uderzają one w dobre imię osób nieheteroseksualnych. W grudniu 2023 r. w II instancji skazany został mężczyzna, który siedział za kółkiem wspomnianego auta.

CZYTAJ TEŻ: Prawomocny wyrok dla kierowcy furgonetki z homofobicznymi hasłami

Kolejne prawomocne orzeczenie w sprawie „homofobusa” zapadło w środę 17 stycznia 2024 r. Mimo apelacji obrony, Sąd Okręgowy w Gdańsku, zdecydował się utrzymać w mocy wyrok I instancji. Mariusz Dzierżawski, prezes Fundacji PRO – Prawo do Życia, która zorganizowała kampanię z użyciem furgonetki, skazany został na rok ograniczenia wolności w wymiarze 20 godzin prac społecznych miesięcznie, zapłatę nawiązki na rzecz Polskiej Akcji Humanitarnej w wysokości 15 tysięcy złotych oraz pokrycie kosztów sądowych.

O trwającej 1,5 roku sądowej batalii pisaliśmy wcześniej.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Czy hasła na „homofobusie” to zniesławienie? Ruszył proces

Warto przypomnieć, że proces toczył się z prywatnego aktu oskarżenia, złożonego przez czworo działaczy Tolerado: Annę Strzałkowską, Martę Magott, Nikodema Mrożka i Jacka Jasionka. Jako, że nazwa tej organizacji ani tym bardziej nazwiska czworga aktywistów, nie zostały personalnie wymienione w kontekście „homofobusa”, wątpliwości mogło budzić to, czy faktycznie są to osoby pokrzywdzone wskutek zniesławienia. Jednak Sąd Okręgowy w Gdańsku zajął w tej sprawie jednoznaczne stanowisko.

- Jeżeli określona teza dotyczy wszystkich członków tej grupy, to w ocenie sądu, każdy z nich może poczuć się dotknięty i każdy z nich może domagać się ochrony swoich praw – zaznaczył, odnosząc się do pomówień prezentowanych z furgonetki i osób LGBTQ, w ustnym omówieniu uzasadnienia orzeczenia, sędzia Mariusz Kaźmierczak z Sądu Okręgowego w Gdańsku. - Oskarżony nie wykazał w należyty sposób prawdziwości prezentowanych przez siebie tez. Oskarżony odwoływał się do konkretnych artykułów i opracowań, pomijając jednakże fakt, że były one poddane krytyce przez uznane autorytety naukowe, czy wręcz były to opinie, a nie twarde naukowe tezy poparte badaniami – dodał i podkreślił, że w oparciu o raporty tzw. Państwowej Komisji ds. Pedofilii sąd uznał, że twierdzenia Fundacji PRO – Prawo do Życia na temat większej powszechności rzekomych skłonności pedofilskich u osób nieheteroseksualnych są niezgodne z prawdą.

- Sąd uzasadniając wyrok, podkreślił, że prawo do ochrony przysługuje nie tylko konkretnym osobom, ale także grupie osób, posiadających określoną cechę. Ta kwestia miała największe znaczenie, dla określenia legitymacji czynnej oskarżycieli prywatnych, ponieważ w akcji z pogromobusami, pomawiana była grupa osób ze względu na pewną cechę, a nie konkretnie wskazane osoby – podkreśla Jacek Jasionek z Tolerado. - Sąd wskazał, że oskarżony i obrona nie wskazała rzetelnych i uznanych za prawdziwe danych naukowych, które potwierdzałyby hasła głoszone przez oskarżonego w akcji z pogromobusami. Sąd powołał się na dokument urzędowy - Raport Państwowej Komisji do Spraw Pedofilii, który zaprzecza tezom i danym liczbowym używanych w akcji z pogromobusami. Sąd uznał, że akcja z pogromobusami stanowiła naruszenie prawa do wolności wypowiedzi, ponieważ, poprzez sposób i treść przekazu, stanowiła przejaw mowy nienawiści – dodaje.

- Dzisiejszy wyrok przypomina najgorsze czasy totalitarne. Dzisiejszy wyrok to nic innego, jak zaprzeczanie faktom, które są niewygodne dla aktywistów i ideologów LGBTprzekonuje z kolei w komentarzu dla portalu stronazycia.pl, Mariusz Dzierżawski, który - wbrew sądowemu wyrokowi - przekonuje, że „istnieje szereg badań naukowych wskazujących na nieproporcjonalnie duży odsetek pedofilów wśród homoseksualistów”.

SPRAWDŹ TAKŻE: Dariusz Chmielewski nowym Pomorskim Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama