Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Wojna o kościół w Płocicznie. Prokurator, konflikt interesów i zanikające Boże Dziecię

Niewielki, filialny kościół w Płocicznie przetrwał już dwie wojny, doniesienie do prokuratury i kilka kontroli konserwatorskich. Mieszkańców kociewskiej wsi najbardziej jednak zabolało podważenie sensu wspólnych działań na rzecz ratowania 112-letniej świątyni.
Wojna o kościół w Płocicznie. Prokurator, konflikt interesów i zanikające Boże Dziecię

Autor: Bernadetta Osiak

Płociczno - cud, że się na dach uzbierało

W ostatnią niedzielę listopada podczas mszy św. w Płocicznie - niewielkiej wiosce w powiecie starogardzkim, na skraju Borów Tucholskich - parafianie usłyszeli o groźbie zablokowania prawie 200 tys. zł dotacji na renowację malowidła na stropie miejscowego kościoła.

- Ludzie byli w szoku - mówi pan Krzysztof, który kilka lat temu wybudował dom w Płocicznie. - To społeczeństwo, czyli mieszkańców kilku okolicznych wsi i przyjezdnych, od lat zintegrowała walka o ocalenie poewangelickiego kościoła.

Jeszcze pod koniec lat 90. XX wieku świątynia popadała w ruinę. Zniszczony dach i posadzki, stare ławki, "rozstrzelane" przez sowieckich żołnierzy okienne witraże. Najpierw zebrano pieniądze na jeden witraż, potem na następny. W przykościelnej plebanii zamieszkał były zakonnik, rezydent w pobliskich Kaliskach, ks. Romuald Prosator. Wspólnie z mieszkańcami i właścicielami domków letniskowych, przy wsparciu proboszcza z Kalisk, ks. Józefa Słupskiego, podjął decyzje o renowacji wybudowanego w 1911 roku kościoła.

- Wspólne działanie przez dwie dekady zbliżyło ludzi - wspomina pani Monika z pobliskich Okoninek. - Co roku w lipcu organizowano festyn "Na dach" .Włączyli się aktywnie mieszkańcy Dunajek, Andrzej Pozorski i prowadzący licytacje Jan Neugebauer. Gospodynie piekły ciasta, ktoś przyniósł bigos, ktoś podarował drewniane huśtawki, ktoś przyniósł książki, zabawki, stare radio, obraz.

Pieniądze zbierano także na mszy w każdą ostatnią niedzielę miesiąca. Wydatków pilnował wybrany demokratycznie komitet, sprawozdania były powszechnie dostępne. Kościół zaczął się zmieniać. - Ksiądz mówił: to cud, że w tak krótkim czasie na dach się uzbierało - opowiada Bernadetta z Płociczna. - Położono nowe tynki, zmieniono podłogi, ławki, otoczenie kościoła.

Kościół Płociczno

Prokurator umarza sprawę, a malowidło niszczeje

Co istotne, budynek kościoła nie był w tym czasie wpisany do rejestru zabytków. Znajdował się wyłącznie w gminnej ewidencji zabytków, co nie wiązało się z obowiązkiem uzyskania pozwolenia na budowę ani pozwolenia konserwatorskiego.

W 2019 r. na koncie komitetu było ponad 100 tys. złotych.

- Pamiętajmy, że jest to przykościelna, skromna parafia - podkreśla pani Katarzyna z Gdyni, właścicielka domu w pobliżu Płociczna, tutejsza sezonowa parafianka. - To biedne tereny, ludzie dzielą się czym mają, wspierając od dekad ten kościółek. Dla nich ta suma, którą zebrali, to fortuna, a każdy datek przy skromnych dochodach stanowił wyrzeczenie. 

Zadecydowano, że za 100 tys. zł odnowione będzie - prawie już niewidoczne - malowidło stropowe, przedstawiające Pokłon Pasterzy. Najpierw w kościele pojawił się wskazany przez pelplińską diecezję wykonawca, a potem zostało złożone zawiadomienie do prokuratury w Starogardzie Gdańskim. Zawiadamiającym był Tomasz Korzeniowski, prezes Towarzystwa Opieki nad Zabytkami, zarazem właściciel firmy Aurea Porta Konserwacja Zabytków, mieszczącej się pod tym samym adresem, co TOnZ.

- Pan Korzeniowski wiele lat temu składał ustnie księdzu Romualdowi  propozycje przeprowadzenia remontu. Była to jednak wygórowana cena, więc znalazłem tańszego wykonawcę - potwierdza ks. Wincenty Pytlik, konserwator zabytków diecezji pelplińskiej.

Sam Tomasz Korzeniowski nie zgodził się na zacytowanie nagranych za jego wiedzą wypowiedzi, odsyłając do dokumentacji. W rozmowie z dziennikarzem wyjaśnił jednak, że nie ma tu żadnego konfliktu interesów, gdyż TOnZ, którego jest prezesem, ma prawo występować we wszystkich postępowaniach, nawet takich, w których jego firma prowadzi prace konserwatorskie.

Kościół Płociczno

Doniesienie dotyczyło przestępstwa zniszczenia mienia o szczególnym znaczeniu dla kultury, a więc czynu określonego w art. 294 par. 2 kk. Chodziło o ornament, otaczający malowidło, który został w jednej trzeciej przemalowany na różniący się od oryginału kolor przez poleconego przez diecezję wykonawcę. Ponadto bordiurę odwrócono "do góry nogami".  

W tym samym czasie prezes TOnZ wystąpił do Igora Strzoka, Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków o wpisanie malowidła stropowego neobarokowego z ok. 1911 r. z przedstawieniem figuralnym "Pokłon pasterzy"  do rejestru zabytków "z uwagi na zagrożenie zniszczeniem zabytku".

Jeszcze w listopadzie 2019 r. Igor Strzok wpisał malowidło do rejestru zabytków. To wyjątkowa decyzja, zważywszy na wiek  poewangelickiego kościoła. Wybudowany przez wspólnotę luterańską również w 1911 r. kościół parafialny w pobliskich Kaliskach nie jest do dziś wpisany do rejestru.

Ksiądz Romuald, mimo pogarszającego się stanu zdrowia, był wzywany na przesłuchania do Starogardu. Nie czuł się winny. - Żalił się, że czuje, jakby ktoś mu nóż w plecy wbił - wspomina Bernadetta.

- Ostatecznie sprawa została zakończona w maju 2020 roku umorzeniem - mówi prokurator Grażyna Wawryniuk. - Nie było zażalenia na decyzję prokuratora.

Prac nie wznowiono.

- Ciężko na to patrzeć - mówi pani Anna, właścicielka domu w Płocicznie. - Malowidło coraz bardziej niszczeje, na stropie widać pęknięcia. Działania, które teoretycznie miały chronić nasz kościółek, przyniosły zupełnie odwrotne skutki.

Sam Tomasz Korzeniowski nie zgodził się na zacytowanie nagranych za jego wiedzą wypowiedzi, odsyłając do dokumentacji. W rozmowie z dziennikarzem wyjaśnił jednak, że nie ma tu żadnego konfliktu interesów, gdyż TOnZ, którego jest prezesem, ma prawo występować we wszystkich postępowaniach, nawet takich, w których jego firma prowadzi prace konserwatorskie.

Opcja atomowa

W 2022 r. poprzedni proboszcz przeszedł na emeryturę, a kierowanie parafią przejął ks. dr Krzysztof Ossowski.

Nowy proboszcz zadeklarował, że dokończy remont. Wieść rozeszła się i w lutym tego roku, po doniesieniu prezesa TOnZ Tomasza Korzeniowskiego przeprowadzono w Płocicznie kontrolę konserwatorską. Kontrolujący potwierdzili, że nikt nie dotykał "Pokłonu Pasterzy", a wcześniejsze prace wykonano przed wpisaniem malowidła do rejestru zabytków.

Parafia wystąpiła do wojewódzkiego konserwatora zabytków o zgodę na renowację, a ksiądz proboszcz złożył wniosek o sfinansowanie prac w ramach Rządowego Programu Ochrony Zabytków. Latem 2023 r. gmina Kaliska otrzymała z programu 199 tys.zł na odnowę plafonu i wnętrza kościoła w Płocicznie. Oznaczało to, że łącznie z zebranymi przez parafian pieniędzmi na końcowe prace w kościele będzie można wydać ponad 300 tys. złotych.

W sierpniu tego roku Tomasz Korzeniowski złożył wniosek do WUKZ o uznanie Towarzystwa Opieki nad Zabytkami za stronę w postępowaniu dotyczącym kościoła w Płocicznie. Igor Strzok  23 września 2023 r. dopuścił TOnZ do udziału na prawach strony w postępowaniu administracyjnym "w sprawie wydania pozwolenia na prowadzenie prac konserwatorskich i restauratorskich przy malowidle stropowym", uznając, że przemawia za tym interes społeczny.

Już tydzień później na biurko konserwatora zabytków trafiło pismo, podpisane przez Tomasza Korzeniowskiego. Prezes, pomijając umorzenie czynności prokuratorskich, przypomniał, że do uszkodzenia bordiury w kościele doszło "w wyniku świadomych działań sprawcy czynu posiadającego znamiona przestępstwa zniszczenia mienia o szczególnym znaczeniu dla kultury, a więc czynu określonego w art.294 par 2 kk. Sprawca nie został dotychczas ukarany mimo podjęcia czynności wyjaśniających przez prokuraturę. (...) Przemilczenie okoliczności o charakterze kryminalnym, które przyczyniły się do umyślnego zniszczenia zabytku (...) wpisuje się w definicję przestępstwa potwierdzenia nieprawdy  w dokumencie o znaczeniu urzędowym".

Tym razem Wojewódzki Konserwator Zabytków nie zgodził się z opinią prezesa TOnZ i 25 października br. pozwolił, aby konserwator dzieł sztuki Elżbieta Dembek odnowiła plafon zgodnie z planem zaproponowanym przez diecezję pelplińską.

Koniec sprawy? Właśnie, że nie. 14 listopada prezes TOnZ odwołał się do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego od decyzji WUKZ, argumentując, że "ewentualna realizacja prac może doprowadzić do uszkodzenia lub zniszczenia zabytku", a decyzja konserwatora "zawiera wady prawne".

- To opcja atomowa - mówi proszący o anonimowość prawnik, zajmujący się ochroną zabytków. - W sytuacji zmiany rządu i ministra, rozpatrzenie odwołania odsunie się w czasie. Pytanie, czy pieniądze na remont nie przepadną?

Wójt Kalisk, Sławomir Janicki uspokaja: - Pierwszy przetarg musi być ogłoszony do września 2024 r., inaczej stracimy dotację. Ale jest jeszcze czas.

Mniej optymistycznie do sprawy podchodzi Igor Strzok. Pytany o możliwość utraty pieniędzy z rządowego programu, odpowiada krótko:  - Istnieje takie ryzyko.

Prawnik: - Warto zadać pytanie, jak będzie wyglądał udział TOnZ w dalszym postępowaniu. To może być droga przez mękę. Kontrole i żądanie kontroli, nasyłanie policji i prokuratury. Tak, jak to było w Bazylice Mariackiej w Gdańsku.

Kościół Płociczno

Dwa miliony bazyliki

W ostatnich latach prokuratury na Pomorzu analizowały ponad dwadzieścia podobnych do sprawy Płociczna doniesień, składanych przez Tomasza Korzeniowskiego, prezesa TOnZ.

- Oprócz jednej sprawy, dotyczącej kradzieży lichtarza, żadna nie zakończyła się wniesieniem aktu oskarżenia - informuje prokurator Grażyna Wawryniuk. - Były to albo odmowy wszczęcia postępowania, albo umorzenia, dotyczące m.in. kościoła w Gnojewie, gdańskiego kina Neptun, nawierzchni ul. św. Ducha czy Bazyliki Mariackiej.

W maju 2020 r. ks. Ireneusz Bradtke, proboszcz Bazyliki Mariackiej udzielił wywiadu, który ukazał się  w internetowym wydaniu "Gościa Niedzielnego". Zaprzeczając zarzutom jednego z portali, jakoby w bazylice  zbezczeszczono zwłoki i pocięto 300-letnie płyty, ks. Bradtke przedstawił zatwierdzony przez specjalistów program prac konserwatorskich. Wspomniał też Tomasza Korzeniowskiego, którego firma wcześniej zaproponowała inny sposób konserwacji posadzki.

- Myślę, że to pan Korzeniowski jest życzliwym informatorem, ponieważ nagle organizacja, którą reprezentuje pan Korzeniowski wespół z autorką publikacji, stała się stroną w sprawie - stwierdził w wywiadzie proboszcz. - Cztery lata temu zwolniłem z pracy pana Tomasza Korzeniowskiego, gdyż inaczej postrzegaliśmy pracę na rzecz bazyliki (wg. Tomasza Korzeniowskiego do rozstania doszło za porozumieniem stron - dop. red.). Pan Tomasz pewnie nosi z tego tytułu urazę, nieustannie szuka zaczepki. (...) Kiedy prowadziliśmy prace konserwatorskie przy elewacji, realizował np. wielogodzinne nagrania dokumentujące prace, atakował natrętnymi uwagami pracowników, a także rozsyłał szkalujące donosy.(...) Myślę również, że nie bez znaczenia jest fakt, że pan Tomasz Korzeniowski, podważając kompetencje wykonawców prac, pozostaje w konflikcie interesów, sam bowiem prowadzi firmę, która takie prace realizuje.

Wywiad jest nadal dostępny w internecie. Dziś ksiądz Ireneusz Bradtke mówi jedynie o konsekwencjach tamtej interwencji.

- Bazylika Mariacka musiała oddać ponad 2 mln złotych z odsetkami - przyznaje. - Mimo wcześniejszej zgody konserwatora od ponad trzech lat nie wykonujemy żadnych prac, bo nie dostajemy pozwoleń. I to w sytuacji, gdy bazylika uważana jest za jeden z najważniejszych zabytków.

Cztery lata temu zwolniłem z pracy pana Tomasza Korzeniowskiego, gdyż inaczej postrzegaliśmy pracę na rzecz bazyliki (...) Kiedy prowadziliśmy prace konserwatorskie przy elewacji, realizował np. wielogodzinne nagrania dokumentujące prace, atakował natrętnymi uwagami pracowników, a także rozsyłał szkalujące donosy.(...) Myślę również, że nie bez znaczenia jest fakt, że pan Tomasz Korzeniowski, podważając kompetencje wykonawców prac, pozostaje w konflikcie interesów, sam bowiem prowadzi firmę, która takie prace realizuje.

ks. Ireneusz Bradtke / proboszcz Bazyliki Mariackiej

Problem systemowy?

- Odwołanie od decyzji konserwatora  jest zupełnie nieuzasadnione - mówi ks. Wincenty Pytlik. I dodaje po chwili: - Najbardziej szkoda mi księdza Romualda, który włożył tyle serca w odnowę tego kościoła i jeszcze nie doczekał zakończenia prac.

W piątek, 1 grudnia skontaktowaliśmy się z Generalnym Konserwatorem Zabytków, Jarosławem Sellinem, pytając o losy odwołania w sprawie Płociczna. Minister obiecał, że zajmie się pismem najszybciej, jak to możliwe.

Obietnicy nie dotrzymał - do 11 grudnia, kiedy to odwołano rząd Mateusza Morawieckiego, odpowiedź z MKiDN nie nadeszła. Czy i kiedy nowi urzędnicy znajdą czas, by zająć się maleńkim kościółkiem na Kociewiu?

Prawnik: - W związku z tą sprawą warto zadać  inne ważne pytania. Na ile działalność mająca na sztandarach ochronę zabytków faktycznie chroni te zabytki, a na ile im szkodzi? Jak mocno mogą się splatać ze społecznymi celami ochrony zabytków interesy osób i organizacji, które w konkretnych sprawach stają się stronami postępowania i mają wpływ na inwestycje dotykające tych zabytków? Czy - bez przesądzania, że w przypadku Płociczna mamy do czynienia z tym procederem - nie pojawia się ryzyko, że wnioski o wpis do rejestru zabytków mogą stać się elementem wymuszania?  I czy naprawdę nie dotykamy tu systemowego problemu?

- Płociczno to soczewka, w którym skupiają się sprawy najważniejsze dla lokalnej społeczności -  mówi  Anna. - Zrodziła się przed laty wspólnota ludzi, którzy znaleźli tu swoje miejsce na ziemi. Robiliśmy coś razem, patrząc z podziwem, jak pięknieje zrujnowana świątynia. A dzisiaj, w masie pism, odwołań i skarg nikt nie zapyta: co z zabytkiem? Jest zima, malowidło niszczeje, zamarło życie w kościółku.

Wierni, którzy podczas najbliższej Pasterki podniosą wzrok, by spojrzeć na strop kościoła, z trudem rozróżnią niegdyś kolorowe postacie pasterzy, oddających cześć Jezusowi. Boże Dziecię prawie już znikło.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama