Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

W sierpniu każdy kwiat woła – zanieś mnie do kościoła!

Choć niewiele osób pamięta to stare przysłowie ludowe, to jednak zwyczaj święcenia bukietów pełnych ziół w dniu uroczystość Matki Boskiej Zielnej jest tradycją zakorzenioną w głowach mieszkańców obszarów wiejskich. Niezależnie od tego, czy zakończono prace polowe, tego dnia wszyscy stawiają się w kościele, by poświęcić wiązankę przygotowaną ku czci Maryi. Wiązankę, która z chwilą poświęcenia nabiera zgodnie z tradycją mocy magicznej, czarodziejskiej i przy okazji leczniczej.

Autor: Pixabay

Magia to gusła i nieprawdy powiedzą racjonaliści. Wszystko zależy od tego, w jaki sposób potraktujemy słowo magia. Oczywiście, możemy przyjąć wykładnię leksykalną, która nakaże rozumieć ją jako zbiór czynności wykonywanych przez faceta w czarnym smokingu z cylindrem w ręku, z którego to cylindra wyciąga zająca, który trafia w ręce skąpo odzianej w brokatowy kostium asystentki.

Słowo magia możemy potraktować też nieco egzystencjonalnie i myślę, że tak traktowano je przed laty. Mimo uciążliwości okresu zimowego, rolnik doczekał końca przednówka, zebrał plony, co stanowi ukoronowanie jego ciężkiej pracy, walki o przetrwanie, która zaczyna się prawie zaraz po uroczystościach dożynkowych w poprzednim roku.

Co ważne dla tych, którzy nie zebrali jeszcze całego zboża, czy dla tych, którzy czekają na jesienny zbiór kartofli, uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny obchodzona zwykle jako święto Matki Boskiej Zielnej to także czas modlitwy o dalszy urodzaj, o lekką jesień, która pozwoli przygotować się do zimy i oczekiwania kolejnego sezonu wegetacyjnego w wierze, że za sprawą Marki Boskiej wszystko pójdzie ponownie po myśli gospodarza. To także czas modlitwy o zdrowie dla ludzi i zwierząt, o ochronę upraw przed żywiołami.

Kompozycja bukietu

Z dzieciństwa pamiętam kawałek wierszyka wypowiadanego w okolicy 15 sierpnia. Nie potrafię go zlokalizować, ale za chwilę dowiodę, że miał on sens – „Idę przez pole, zbieram zboże, rumianki, maki i bławatki, by je oddać dla Zielnej Matki…”.

Wiedzę o tym, jak było kiedyś czerpiemy z książek, prasy, internetowych zasobów, bibliotek, filmów. Ja czerpię ją również ze sztuki. Czy mam się sprzeciwiać swojej głowie, która lubi postrzegać zarówno to, co naturalne, ale również to, co dostrzegli inni, przemyśleli, zinterpretowali i zapisali narzędziem zależnym od dziedziny sztuki, którą uprawiają.

Choć sztuka ludowa jest może obecnie nie na topie trendów, lubię dzieła niektórych jej przedstawicieli. Lubię je nie tylko dlatego, że wpisują się w słownikową definicję sztuki ludowej, która, tak jak w tym przypadku, zamknięta jest w kawałku lipowego drewna, ale również, a może przede wszystkim dlatego, że w wielu przypadkach przy stosunkowo prostej formie wyrazu mamy bardzo głęboki przekaz myślowy, który doskonale radzi sobie w konkurencji z mistrzami konkursów takich jak World Press Photo bądź jeden z czołowych festiwalów filmów dokumentalnych.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Truskawka kaszubska to jeden z najczęściej fałszowanych produktów rolnych w Polsce

 

Moim bohaterem jest mieszkająca w Kożyczkowie mistrzyni dłuta i performerka, Irena Brzeska. Uwielbiam jej prace ze względu na coś, czego wielu może w nich nie zrozumie, gdy wyłącznie je zobaczy, a nie zobaczy i wysłucha historii. Każda z dużych prac Ireny ma swoje źródło w jej głębokim zmyśle postrzegania tego, co się wokół niej dzieje.

Co ciekawe, kiedy w dniu pisania tych słów odwiedziłem Irenę i poprosiłem o pokazanie mi rzeźby z Matką Boską Zielną, wyciągnęła z czeluści swoich warsztatów i składów dzieł kilka. Już pierwsza z nich zdawała się odpowiadać mojemu wierszykowi.

Matki Boskiej Zielnej

Cud! Prawdziwy cud albo dane nam było słuchać podobnego wierszyka. Przecież ta rzeźba zawiera każdy z kwiatów z mojego wierszyka. Cud, a może przemyślane działanie prostego ludu wiejskiego, który wszak niosąc bukiety zielne prosił nie tylko o powodzenie w czynnościach polowych, ale również o zdrowie dla siebie i dla rodziny.

O zaletach rumianku nie trzeba przekonywać nikogo. Najczęściej stosowany jest wewnętrznie jako środek będący panaceum na dolegliwości układu pokarmowego od wzdęć, skurczy, stanów zapalnych, aż po zapalenia jelit. Wiele osób zmęczonych upałem i związanym z nim zmęczeniem z przyjemnością zażywa kąpieli w naparze z kwiatów rumianku.

ZOBACZ TEŻ: Nie znasz sekretów kuchni kaszubskiej, nie nadużywaj słowa „kaszubski” do każdego dania

Mówiąc o maku wielu będzie widziało w nim surowiec do wyrobu substancji psychoaktywnych, choć pomijając to, że mak jest używany nieomal na całym świecie w tradycyjnych wypiekach i często potrawach, jego nasiona, jak i pozyskiwany z nich olej są w stanie wesprzeć nas zdrowotnie, od leczenia bólu głowy i kaszlu, aż po leczenie astmy i uporczywej bezsenności. Trudno powiedzieć, czy nasi przodkowie wiedzieli jakie konkretnie substancje zawiera mak, ale stosowali go w leczeniu bólu od tego związanego z ząbkowaniem, aż do tego związanego z artretyzmem na starość.

Chaber bławatek, którego płatki stanowią wspaniały surowiec do sporządzania orzeźwiających napojów, ale i wina modraczkowego, jest również doskonałym antidotum ludowym na dolegliwości układu moczowego. Ma bowiem właściwości moczopędne, działa antybakteryjnie, przeciwgrzybicznie i przeciwzapalnie. O jego zastosowaniu nie powinny też zapominać osoby mające problem z żółcią.

O tym, że był to zestaw na swój sposób obowiązkowy, powinno świadczyć również to, że podobny zestaw pojawia się w kolejnej aranżacji.

Przychodząc w gości

Zadajmy pytanie o to, co powinno znaleźć się w tradycyjnym bukiecie poświęconym Matce Boskiej Zielnej? Jak ją wykonać wiązankę, by nie uchybić jej czci Maryi?

Święto Matki Boskiej Zielnej to jedno z najpiękniejszych Maryjnych świąt. Święto pełne radości i spontaniczności, a nie nabożnej czci i padania na kolana.  Jesteśmy przyzwyczajeni, że przychodząc w gości przynosimy kwiaty, bukiet. Czy Matka Boska Zielna nie ma do niego prawa? Ma, a jakże. Szczególnie na Kaszubach, które od wieków były ostoją wiary.

Współcześnie, wiele osób poszłoby do eleganckiej kwiaciarni po bogaty, elegancki i przystrojony zgodnie z najnowszymi trendami bukiet. Czy Matka Boska Zielna ucieszyłaby się z takiego bukietu? Pewnie tak, bo przecież hagiografia przedstawia ją z jednej strony jako osobę zatroskaną losami syna, ale z drugiej strony jako osobę niezwykle pogodną i przyjazną ludziom. Pewnie pomyślałaby, że ten, kto przyniósł ten bukiet nie jest rolnikiem, więc nie ma dostępu do płodów rolnych, ziół, dzikich roślin, ale i tak kwiaty są piękne.

POLECAMY TEŻ: „Zjadając Trójmiasto” Roberta Makłowicza. Nowy odcinek ze stolicy Pomorza i okolic!

Są jednak i tacy, i Bogu dzięki, którzy kultywują tradycję wychodzenia na pola i łąki i zbierania kwiatów, ziół, roślin uprawnych dla Matki Boskiej. To dzięki nim 15 sierpnia jesteśmy świadkami misterium natury, bo do sanktuariów, do kościołów, a nawet przed zwykłe wiejskie kapliczki, z dala od kościoła (gdzie kilka osób z pobliskich gospodarstw spotyka się celem modlitwy), trafia to, co opisywali etnografowie pierwszej połowy XX wieku, a między innymi niezrównana w śledzeniu obrzędów pomorskich Bożena Stelmachowska. Misterium natury sprowadzającego się do zaprezentowania swego rodzaju przeglądu tego, co jest bogactwem sąsiedztwa miejsca zamieszkania osoby przygotowującej bukiet. Misterium będące wskazaniem płodów rolnych, o których powodzenie nadal się modlimy (np. kartofle zatknięte na patyczkach jako elementy bukietu, albo jarzyny z kolorową marchwią na czele, czy też orzechom zawieszonym na charakterystycznie pachnącej gałązce).

Pewnym dowodem na taką różnorodność niech będzie kolejna praca Ireny Brzeskiej. Matka Boska Zielna otoczona kręgiem ludzi. Każdy z nich ma szatę w innym wzorze, innym układzie kolorystycznym. Swego rodzaju pluralizm komponowania bukietów. Każdy po swojemu, każdy ze swoją intencją. Matka Boska Zielna i tak przyjmie każdego.

Moim zdaniem możemy rozszerzyć myśl artystki i stwierdzić, że jest to jednocześnie prosty dowód na to, że do Matki Boskiej Zielnej przychodzisz nie z formalnym bukietem zgodnym z dyrektywami UE, ale nawet z bukietem zawierającym choćby nawet sam wrotycz, który zdaniem urzędników z Brukseli zawierając szkodliwy tujon nie może być stosowany wewnętrznie mimo setkom lat doświadczeń ludowych, a wyłącznie zewnętrznie (w kąpielach) w przypadku leczenia chorób skórnych o podłożu grzybiczym, troficznym, a nawet wirusowym, a u zwierząt - celem zwalczenia wyjątkowo ciężkiej choroby sierści zwanej nużycą – co zalecają weterynarze.

Zwyczajowo, na 15 sierpnia przypadał i w większości przypada koniec żniw na Pomorzu (chyba, że pogoda na to nie pozwala. W związku z tym zwyczajem ludność lokalna mówiła: Do Marji Wniebowstąpienia miej w stodole połowę mienia”.

Warto wiedzieć, że kiedyś, po poświęceniu bukiet pozostawiano do wyschnięcia, a następnie palono, a dymem ze zwęglonych roślin okadzano dla uchronienia przed chorobą mieszkańców izby, stajnie i obory. Z ziół i roślin zawartych w bukiecie wykonywano napary mające walor święconego wywaru. Podawano go każdej osobie, która zachorowała.

Rolnicy nie obawiali się rozłożyć bukietu na części i gałązki ułożyć na narożnikach swojego pola, by „odczarować” ewentualne uroki i zarazy rzucone przez nieżyczliwego sąsiada, a także by odstraszyć stonkę i inne szkodniki z pola.

Zwyczajowo, na 15 sierpnia przypadał i w większości przypada koniec żniw na Pomorzu (chyba, że pogoda na to nie pozwala. W związku z tym zwyczajem ludność lokalna mówiła: Do Marji Wniebowstąpienia miej w stodole połowę mienia”. Warto wiedzieć, że kiedyś, po poświęceniu bukiet pozostawiano do wyschnięcia, a następnie palono, a dymem ze zwęglonych roślin okadzano dla uchronienia przed chorobą mieszkańców izby, stajnie i obory. Z ziół i roślin zawartych w bukiecie wykonywano napary mające walor święconego wywaru. Podawano go każdej osobie, która zachorowała.

Mówiąc o wykorzystaniu bukietu celem różnych zabezpieczeń gospodarstwa nie można zapominać, że był on najważniejszym elementem wróżącym powodzenie, więc był wkładany (choć czasem po wspomnianych wyżej ingerencjach) za święty obraz wiszący w najważniejszej izbie. W tym miejscu miał doczekać kolejnego święta zapewniając domownikom powodzenie. Bukietu obrzędowego nie należało wyrzucać. Co najwyżej można go było spalić, a święcony popiół rozsypać pod rośliny w ogrodzie i na polu. Święconymi ziołami obsypywano małe gąsiątka, które pierwszy raz wyprowadzano na trawę, co miało je uchronić od uroku. Krowy po ocieleniu broniono przed urokiem podając święcone zioła do pożywienia. Co ciekawe, w niektórych miejscach mówiło się, że w bukiecie powinno być 9 ziół, co miało odpowiadać 9 chórom anielskim.

Kłoski zboża dodawane do bukietów lub wieńców przechowywane są do siewu oziminy, bądź są rzucane pod pierwszą warstwę wymłóconego zboża. Te działania mają ochronić stodołę i całe gospodarstwo przed burzą nawalną i piorunami.

Żadna szanująca się gospodyni nie pozwoliłaby sobie na to, by bukiet dla Matki Boskiej Zielnej nie zawierał kwiatów z przedogródka, w którym zawsze były najpiękniejsze okazy mające wzbudzić zazdrość sąsiadek. Choć przez resztę roku kwiaty te były nietykalne, tego jednego dnia, do bukietu można było dobrać najpiękniejsze egzemplarze. Szczególną rolę odgrywały w tym przypadku hortensje, które odpowiednio prowadzone dawały kwiaty i białe, i niebieskie, co pozwalało na sporządzenie kompozycji kwiatowych z maryjnych barwach.

Tylko ubodzy wyrobnicy nieposiadający własnej zagrody posiłkowali się kwiatami polnymi. My, miastowi nie czujemy dziś tych klimatów. Czasami lekceważymy je uważając je za naiwne. Ja namawiam do uczestnictwach w tego typu nabożeństwach, imprezach. Namawiam do powrotu do tego, co uznawali za ważne często nasi rodzice. Zwolnienie tempa korporacyjnego życia dobrze się każdemu przysłuży. A rozsypanie ziela z bukietu poświęconego 15 sierpnia w narożnikach biura niczemu nie zaszkodzi, a może pomóc.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama