Każdego roku podczas zimowych sztormów wraca dyskusja o tym, czy i ewentualnie jak chronić orłowski klif przed zniszczeniem. W tym roku problem jeszcze szczególnie palący, bo ostatnie sztormy i wichury praktycznie zniszczyły gdyńską plażę na wysokości Orłowa i gliniastego klifu nie chroni już pas piasku. Trzy lata temu, gdy część klifu osunęła się do morza, intensywnie dyskutowano nad koniecznością jego zabezpieczenia. Ówczesny minister gospodarki morskiej Marek Gróbarczyk przypominał jednak, że z powodu położenia klifu w rezerwacie przyrody „Kępa Redłowska” prace zabezpieczające brzeg na tej wysokości nie będą prowadzone. Szczególnie że – jak zwracał uwagę – piaszczyste dno porośnięte jest między głazami cennymi przyrodniczo gatunkami trawami morskimi. Po tegorocznych zniszczeniach plaży Urząd Morski planuje jej refulację
Teraz wspólne stanowisko w sprawie przyszłości klifu zajęli dyrektorzy instytutów naukowych, badających morze - Mariusz Sapota z Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego w Gdyni, Piotr Margoński z Morskiego Instytutu Rybackiego - Państwowy Instytut Badawczy w Gdyni oraz Jan Marcin Węsławski z Instytutu Oceanologii PAN w Sopocie.
W stanowisku, opublikowanym na stronie Morskiego Instytutu Rybackiego przypominają, że „od lat 30. XX w. jest chroniony jako Rezerwat Przyrody, a od czasu wstąpienia Polski do UE jest częścią obszaru Natura 2000 (siedliskowego i ptasiego). U jego podnóża znajduje się inny chroniony prawem UE obiekt – kamienne rafy porośnięte bogatym zbiorowiskiem roślin i zwierząt morskich”.
- Zdaniem wielu inżynierów, brzeg morski trzeba chronić betonową opaską – taką jaką jest Bulwar w Gdyni. Inni uważają, że potrzebna jest seria podwodnych falochronów, które osłabią napływ fal na brzeg i ustabilizują erozję – piszą naukowcy. - Rekomendacja z 1993 r. wydana przez najważniejszą międzynarodową organizację zajmującą się środowiskiem Bałtyku (Helcom) mówi o ochronie naturalnych procesów brzegowych wszędzie tam, gdzie nie ma konieczności ochrony ważnych dóbr kultury lub infrastruktury.
Przypominają także o wnioskach, płynących z badań, prowadzonych przez wiele instytucji na obszarze orłowskiego klifu. Wynika z nich, że:
- erozja klifu następuje od strony lądu a nie morza, na skutek deszczu, mrozu i wiatru, morze tylko zabiera osuwający się z lądu materiał
- klif jest tak widowiskowy tylko dlatego, że morze wciąż usuwa usypujący się materiał, jeżeli zastopuje się ten proces, klif przeobrazi się w lekko pochylone zbocze
- proces cofania się brzegu morskiego nie jest nieskończony – klif w końcu sam sobie usypie falochron naturalny z grubszego materiału (głazy), którego nie zabiorą fale
- każda ingerencja inżynierska w brzeg powoduje lawinę konsekwencji dla naturalnych procesów przepływu wody, falowania i transportu rumowiska. Progi podwodne chronią obszar tylko bezpośrednio za nimi, za ostatnim progiem pojawia się znów zwiększona erozja. Żeby utrzymać plażę na miejscu trzeba by serię progów budować aż do portu w Gdańsku.
Dwadzieścia lat temu po serii jesiennych sztormów i wypłukaniu plaży za orłowskim molo naukowcy przeprowadzili ankietę (jej treść poniżej) wśród osób spacerujących po plażach Trójmiasta na temat tego, jaki krajobraz woleliby widzieć w tym miejscu. Ich zdaniem - dzisiaj warto ją powtórzyć.
Napisz komentarz
Komentarze