Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Czy wyborcy dadzą się nabrać na ten trick?

Równolegle z wyborami – jak zdecydował Sejm – odbędzie się też referendum ogólnokrajowe. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby wcześniej jego inicjatorzy nie tłumaczyli, że wybory parlamentarne są tak ważne i absorbujące komisje wyborcze, iż nie można ich łączyć z wyborami samorządowymi. I dlatego wydłużyli kadencję samorządów do wiosny przyszłego roku. Tymczasem teraz rządzący nie mieli takich wątpliwości i połączyli referendum z dniem wyborów.

To wydłuży cały proces wyborczy i czas pracy komisji. Ale widać, że dla rządzących nie ma to znaczenia. Dla nich istotne jest to, że referendum może im pomóc wygrać wybory parlamentarne. Zatem interes partii PiS jest ważniejszy niż interes państwa i jego obywateli. To bardzo niedobra taktyka. Referendum budzi wątpliwości także z powodu tego, że ogłoszono go ad hoc - na chwilę przed wyborami, a dotyczyć ma kwestii, które budziły emocje w roku 2015. Dzisiaj na te sprawy podobny pogląd ma większość partii.

Dotyczą one tego, czy popieramy wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw, podwyższenie wieku emerytalnego, przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki oraz likwidację bariery na granicy z Białorusią. Ale te cztery pytania referendalne są zredagowane tak, by ustawić opozycję demokratyczną pod ścianą, a pomóc politycznie Zjednoczonej Prawicy.

Rządzący zdecydowali o połączeniu wyborów parlamentarnych z referendum. To wydłuży cały proces wyborczy i czas pracy komisji. Ale widać, że dla rządzących nie ma to znaczenia. Dla nich istotne jest to, że referendum zniechęci wyborców opozycji i pomoże im wygrać wybory. Zatem interes partii PiS jest ważniejszy niż interes państwa i jego obywateli. To bardzo niedobra taktyka.

Mariusz Szmidka / redaktor naczelny „Zawsze Pomorze”

Normalnie instytucja referendum jest świętem dla obywateli i formą demokracji bezpośredniej, w której mogą się wypowiedzieć i wyrazić swoją opinię. Tylko, czy w przypadku tegorocznego referendum rządzącym o to właśnie chodzi, skoro wcześniej bardzo wielu projektów ustaw w ogóle nie konsultowali nawet z tymi, których one dotyczyły? Wprowadzali je pod obrady Sejmu za pośrednictwem tzw. inicjatywy poselskiej, choć faktycznie były projektami rządowymi.

Jest zatem oczywiste, że i tym razem wcale nie chodzi o opinie Polaków na zadane w referendum pytania, ale o interes polityczny partii rządzącej.

Socjolodzy i politolodzy bardzo krytycznie oceniają pomysł przeprowadzenia referendum wraz z wyborami. Z wieloma z nich trudno się nie zgodzić. Choćby z tym, że referendum to też sposób na zniechęcenie wyborców opozycji, ale też ich identyfikację. Bo jeśli nie wezmą oni udziału w referendum, a tylko w wyborach i nie pobiorą karty referendalnej, do czego mają prawo, to komisja odnotuje ten fakt na liście wyborców. Powstanie wówczas domniemanie, że w referendum udziału nie wzięli wyborcy opozycji. A przecież nie każdy wyborca chce ujawniać, że nie głosuje na PiS.

Pytania referendalne są tylko przykrywką tematów na pozór fundamentalnych dla bezpieczeństwa obywateli. To wszystko wypacza ideę referendum i jest sprytną formą plebiscytu.

Mariusz Szmidka / redaktor naczelny „Zawsze Pomorze”

Z kolei same pytania referendalne są tylko przykrywką tematów na pozór fundamentalnych dla bezpieczeństwa obywateli. To wszystko wypacza ideę referendum i jest sprytną formą plebiscytu, która ma pomóc rządzącym wygrać wybory. Intencje PiS są jasne, wyborca w lokalu wyborczym ma cztery razy powiedzieć „nie”, a potem zagłosować za rządem. 15 października okaże się, czy wyborcy dadzą się nabrać na ten trick.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama