Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Operacja: Stulatek. Nadszedł czas, gdy sam wiek pacjenta nie jest już limitem

99-letnia pani Elżbieta, uczestniczka Powstania Warszawskiego dwa miesiące po wszczepieniu endoprotezy stawu biodrowego ćwiczy chodzenie po schodach. Pacjent, u którego gdańscy neurochirurdzy usunęli krwiaka mózgu, miał 100 lat, a najstarszy chory, u którego w UCK przeszczepiono nerkę – 81 lat. Tak medycyna przesuwa granice wieku.
Elżbieta Tatarkiewicz-Skrzyńska
Elżbieta Tatarkiewicz-Skrzyńska

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Medycyna przesuwa granice. Wiek pacjenta nie jest już limitem do przeprowadzenia operacji

– Czuję się zupełnie nieźle – mówi 99-letnia sopocianka Elżbieta Tatarkiewicz-Skrzyńska. – Ze względu na pogodę i katar, jeszcze pozostaję w domu, ale planuję i wyjście na spacer, i wyjazd z rodziną na wieś.

Przed dwoma miesiącami pani Elżbieta, żołnierz Armii Krajowej, uczestniczka Powstania Warszawskiego, znana z licznych spotkań z młodzieżą oraz społecznej aktywności, upadła i złamała szyjkę kości udowej. 

– Chociaż, zdaniem kardiologa, nie powinnam była być operowana, w Klinice Ortopedii UCK zdecydowano się przeprowadzić zabieg wszczepienia endoprotezy – wspomina Elżbieta Tatarkiewicz -Skrzyńska.

PRZECZYTAJ TEŻ: W Gdyni otwarto Dzienny Dom Senior +

Operacja uratowała jej życie. Na facebookowym profilu Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego szef kliniki dr n. med. Lucjan Samson podkreślał, że w przypadku operowanej 99-latki, z powodu złamania szyjki kości udowej lewej, leczonej protezoplastyką stawu biodrowego, kryterium wieku nie miało wpływu na metodę oraz przebieg leczenia.

– Wiązało się ono jednak z podwyższonym ryzykiem zabiegu oraz okresu okołooperacyjnego – tłumaczył dr Samson. – Obecnie przy wykorzystaniu stosowanego przez ortopedów mało inwazyjnego dostępu przedniego (DAA) do stawu biodrowego oraz najnowocześniejszych implantów, mamy możliwości przeprowadzić tego rodzaju operację w bardzo krótkim czasie oraz przy minimalnej utracie krwi w trakcie zabiegu, co ma istotne znacznie podczas operowania pacjentów w tak zaawansowanym wieku.

Następnego dnia po zabiegu pacjentka wstała z łóżka. Szybka pionizacja znacznie poprawiła komfort życia oraz pozwoliła na pomyślne rokowanie co do wyzdrowienia i przeżycia.

– Dziś już sama chodzę przy chodziku – opowiada pani Elżbieta. – Z rehabilitantem ćwiczę chodzenie po schodach. By dojść do windy, muszę przecież pokonać sześć schodków w górę i sześć w dół. Prawdopodobnie nie dojdę do pełnej sprawności, ale ćwiczę uparcie. I choć są różne opinie o lekarzach, moja jest bardzo pozytywna. Muszę przyznać, że nie znam złych lekarzy. Począwszy od lekarki pierwszego kontaktu po ortopedów, którzy ostatnio się mną zajęli i byli tak odważni, że zdecydowali się mnie operować. Są to ludzie pozytywni, merytoryczni i troskliwi.

W Klinice Ortopedii UCK coraz częściej pacjenci w wieku 90 i więcej lat przechodzą podobne operacje.

Kryterium wiekowe a operacja

Nie zawsze tak było.

– Pamiętam czasy, gdy rezygnowano z leczenia starszych ludzi – mówi gdyński chirurg, 89-letni dr Andrzej Kolejewski. – Dziś złamanie z przemieszczeniem operuje się niezależnie od wieku. Nie wolno pacjenta zostawić bez zaopatrzenia.

Kryterium wiekowe obowiązywało także w innych dziedzinach medycyny.

– Dawniej w badaniach klinicznych i pewnych terapiach obowiązywała górna granica wieku, np. 60 czy 70 lat – twierdzi prof. dr n. med. Jacek Jassem, znany onkolog z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. – Płatnik refundował procedury tylko do określonej granicy wieku. To pozbawiało wielu chorych możliwości potencjalnie skutecznego leczenia. Kiedy zniknął ten limit? Jest to proces postępujący od kilku dekad. Kolejno znikały kryteria wiekowe w dializach, przeszczepianiu narządów. W tej chwili wszystko idzie w kierunku racjonalizacji.

PRZECZYTAJ TEŻ: Seniorzy z Pomorza nagrodzeni przez marszałka

Profesor nie zgadza się z opinią, że była to swoista selekcja. Tłumaczy, że ograniczenia wiekowe stosowano raczej ze względów bezpieczeństwa, z obawy, czy pacjent poddany danej terapii nie zginie po leczeniu.

– Dziś także bierze się to pod uwagę – mówi prof. Jassem. – Jeżeli np. ryzyko zabiegu operacyjnego jest bardzo wysokie, przekraczające granice bezpieczeństwa, odstępuje się od niego. Obecnie standardem postępowania w onkologii są konsylia, które pozwalają wyznaczyć najlepsze rozwiązanie. Czasem wybiera się metodę bezpieczniejszą, mimo że jest nieco mniej skuteczna. W medycynie nic nie jest czarno-białe.

To postęp w naukach medycznych sprawił, że przesuwają się granice. Zdaniem dr. Marka Szołkiewicza, ordynatora Oddziału Kardiologii i Angiologii Interwencyjnej w Kaszubskim Centrum Chorób Serca w Wejherowie dzisiaj wiele procedur naprawczych w obrębie serca i naczyń można zrealizować metodami przezskórnymi, małoinwazyjnymi. Jest to domena kardiologów, ale jest tu także pole do działania dla kardiochirurgów. Klasyczne zabiegi kardiochirurgiczne, z otwarciem klatki piersiowej, to zabiegi wysoce skuteczne, ale obciążone nieporównanie większym ryzykiem w kontekście osób w wieku podeszłym.

Człowiek w wieku sędziwym jest jednostką kruchą, najczęściej z niewielkimi rezerwami narządowymi lub nawet ich pozbawiony. W takich przypadkach obowiązuje zasada „lepsze wrogiem dobrego”, ponieważ nawet dobrze przeprowadzony zabieg może pacjentowi zrobić krzywdę. Za wszelką cenę szukamy metod naprawczych przezskórnych, w minimalnym stopniu obciążających organizm. Dla takich pacjentów każdy inny zabieg jest potężnym ryzykiem.

dr Marek Szołkiewicz / ordynator Oddziału Kardiologii i Angiologii Interwencyjnej w Kaszubskim Centrum Chorób Serca w Wejherowie

O ogromnych zmianach w podejściu do leczenia sędziwych pacjentów mówi także prof. Wojciech Kloc, kierujący oddziałem neurochirurgii w Szpitalu im. Mikołaja Kopernika w Gdańsku.

– Kiedy zaczynałem pracę, obowiązywała bariera 65. roku życia, powyżej której pacjentów się dyskwalifikowało do zabiegu. Doszło jednak do ogromnego postępu anestezjologii i wdrożenia małoinwazyjnych technik operacyjnych, co sprawiło, że chorych możemy szybciej uruchamiać. Pobyty mogą być jednodniowe.

Postępy metod samego znieczulenia do zabiegu ludzi w wieku sędziwym (powyżej 90 lat) są coraz lepsze i zapewniają coraz większe bezpieczeństwo. Znieczulenie jest bezpieczne, skuteczne, pozwala na przeprowadzenie zabiegu.

dr Marek Suchorzewski / anestezjolog

Jednym z pacjentów gdańskich neurochirurgów był stulatek z krwiakiem przymózgowym. Operowano także 96-letnią panią ze złamanym kręgosłupem. Oba zabiegi były udane, zakończone sukcesem.

– O ile pamiętam, leczyliśmy już onkologicznie chorych powyżej 100 lat – potwierdza prof. Jassem. – Trzeba przy tym pamiętać, że społeczeństwa się starzeją. Dziś nikt nie powie o siedemdziesięciolatku, że jest w podeszłym wieku. On jest po prostu... starszy.

W tej sytuacji nie powinien dziwić pacjent z Tomaszowa Mazowieckiego z udarem (107 lat), u którego lekarze skutecznie zastosowali leczenie trombolityczne. Z kolei 105 lat miał w chwili operacji usunięcia zaćmy mężczyzna z Głogowa. Po zoperowaniu jednego oka od razu chciał się zapisać na operację drugiego.

PRZECZYTAJ TEŻ: Chętnie spędzamy razem czas

Biologia i PESEL a operacja

Nawet w przypadku transplantologii, gdzie stosowane są bardzo ostre kryteria kwalifikacji do zabiegu, u seniorów wykonuje się coraz więcej przeszczepów. W Uniwersyteckim Centrum Klinicznym najstarszy biorca serca miał 67 lat. Wykonano też:

  • przeszczep wątroby u 71-letniej kobiety,
  • przeszczep płuc u 72-latka
  • i – co jest naprawdę jeszcze rzadkością – przeszczep nerki u 81-letniego mężczyzny.

Od czego zależy decyzja o podjęciu ryzyka operacji u sędziwego pacjenta? I dlaczego do zabiegu nie jest kwalifikowany każdy chory?

Prof. Jassem tłumaczy, że lekarze pod uwagę biorą wiek biologiczny, a nie kalendarzowy pacjenta. Jedynym ograniczeniem jest przewidywana tolerancja leczenia.

Jeśli w ocenie lekarza chory może otrzymać bezpiecznie daną terapię (chemioterapię, radioterapię czy zabieg operacyjny), to jego wiek nie ma znaczenia.

Wiek metrykalny nigdy nie jest bezwzględnym przeciwwskazaniem do realizacji jakiejkolwiek procedury. Pacjent sprawny fizycznie i intelektualnie to pacjent, o którego zawsze się walczy, nawet jeżeli ma sto lat. Nie znam lekarzy, którzy myślą inaczej.

dr Marek Szołkiewicz / ordynator Oddziału Kardiologii i Angiologii Interwencyjnej w Kaszubskim Centrum Chorób Serca w Wejherowie

– Niemniej jednak, istnieje różnica pomiędzy wiekiem biologicznym a wiekiem metrykalnym. Wiek metrykalny ma drugorzędne znaczenie. Przed podjęciem decyzji terapeutycznych, zawsze bierzemy pod uwagę, w jakim wieku biologicznym jest pacjent. Zdarzają się pacjenci metrykalnie względnie młodzi, ale ich zaawansowany wiek biologiczny znacznie podnosi ryzyko planowanego zabiegu, a czasem nawet go uniemożliwia. I odwrotnie – wiek metrykalny może być zaawansowany, ale jeżeli pacjent jest sprawny intelektualnie i fizycznie, to zawsze warto wykonać procedurę, która daje nadzieję na zachowanie komfortu życia. Zawsze szukamy rozwiązania najbardziej optymalnego – dodaje dr hab. n. med. Marek Szołkiewicz z  Kaszubskiego Centrum Chorób Serca  w Wejherowie.

PRZECZYTAJ TEŻ: Pani Jolanta z urzędu pocztowego w Gdyni uratowała pieniądze seniora

Kardiolog wyjaśnia, że ostatecznie o wyborach lekarzy decydują stan kliniczny, w jakim pacjent trafił do szpitala, jego stan intelektualny i fizyczny, a przede wszystkim ryzyko i potencjalne korzyści, jakie niesie za sobą określona procedura medyczna. Długość życia jest bardzo ważna, ale medycyna nauczyła się, że należy walczyć przede wszystkim o jego komfort i jakość. I na tym skupiają się lekarze.

– W sytuacji zagrożenia życia, można podjąć każdą decyzję i zrealizować każdą dostępną procedurę, bo to jest właśnie ratowanie życia. Nigdy nie wiemy, jaki będzie efekt końcowy naszego postępowania, ale w medycynie opieramy się na prawdopodobieństwie zdarzeń. Jeżeli pacjent jest w ciężkim stanie z powodu, np., zawału mięśnia sercowego czy udaru niedokrwiennego mózgu, i w każdej chwili może umrzeć, to zawsze interweniujemy, bez względu na wiek i okoliczności – podkreśla dr Szołkiewicz.

Mozolna walka o komfort życia seniora

Nawet najlepiej wykonany zabieg nie przyniesie efektów, jeśli senior zostanie pozbawiony możliwości rehabilitacji. Tomasz Augustyniak, prezes Pomorskiego Centrum Reumatologicznego w Sopocie widzi bardzo wyraźnie, jak zmiany demograficzne oraz rozwój medycyny wpływają na przesunięcie górnej granicy wieku pacjentów.

– Już czwarty rok w ramach struktury naszej spółki działa Centrum Opieki Geriatrycznej – mówi prezes. – Mamy obecnie pod opieką 4 pacjentów w wieku powyżej 100 lat, a  najstarszy pacjent korzystający obecnie z poradni geriatrycznej jest w wieku 105 lat. Pacjenci korzystający z rehabilitacji ogólnoustrojowej czy pooperacyjnej, dedykowanej seniorom, to nierzadko osoby w przedziale 75-90 lat, zaś pacjenci korzystający z oddziału dziennego psychogeriatrii to także osoby w przedziale wiekowym 70-92 lata.

Co istotne, dzisiejszy stan medycyny oraz dostępnej diagnostyki nie tylko pozwala na istotne podniesienie jakości życia osobom w wieku senioralnym, częstokroć po niezwykle poważnych incydentach zdrowotnych, ale także często pozwala na znaczące ich usprawnienie, wielokrotnie także poprawiając ich stan zdrowotny w stopniu pozwalającym na samodzielność w życiu codziennym.

Tomasz Augustyniak / prezes Pomorskiego Centrum Reumatologicznego w Sopocie

Także Elżbieta Tatarkiewicz-Skrzyńska codziennie mozolnie walczy o jak największą samodzielność. Sama każdego dnia ćwiczy niesprawną rękę, z rehabilitantem trenuje wchodzenie po schodach.

Niezależnie od medykamentów i wskazań czysto lekarskich, człowiek chce sam się uleczyć.

Elżbieta Tatarkiewicz-Skrzyńska / 99-letnia sanitariuszka Powstania Warszawskiego

Elżbieta Tatarkiewicz-Skrzyńska


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama