Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Gdańska Szkoła Baletowa obchodzi jubileusz 75-lecia

O historii Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej w Gdańsku, jej wybitnych absolwentach i pedagogach, patronce Janinie Jarzynównej-Sobczak mówi Barbara Kanold, dziennikarka, pedagog, recenzent teatralny i baletowy.
Janina Jarzynówna podczas próby kostiumowej baletu „Harnasie” w Operze Bałtyckiej, 1960 r.
Patronką Gdańskiej Szkoły Baletowej jest wybitna choreografka Janina Jarzynówna-Sobczak

Autor: Tadeusz Link | MNG

Początki

W 1949 roku Zygmunt Latoszewski otworzył Studio Operowe, przekształcone niebawem w Operę Bałtycką, i powierzył Janinie Jarzynównej-Sobczak zorganizowanie zespołu baletowego. Choreografka nie wyobrażała sobie zespołu bez zaplecza szkoły i w 1950 roku zainaugurowała we Wrzeszczu Szkołę Tańca Artystycznego. W 1954 roku pierwsi absolwenci zdawali tam maturę. Wśród nich: Zygmunt Kamiński, Zenon Kaszubski, późniejsi pedagodzy jej szkoły. Jarzynówna była dyrektorem artystycznym szkoły przez 20 lat.

Reklama

W 1952 roku placówka, decyzją Ministerstwa Kultury, została przekształcona w Państwową Średnią Szkołę Baletową z programem szkoły podstawowej i liceum humanistycznego. Pedagodzy dojeżdżali z różnych miast, wśród nich: Olga Sławska-Lipczyńska, Stella Pokrzywińska, Loda Ciesielska, Zbigniew Korycki, później zaczęli uczyć: Barbara Tomaszewska, Krystyna Gruszkówna, Rajmund Sobiesiak, Piotr Schulz, jeszcze później: Ewa Napiórkowska, Bronisław Kropidłowski, wspomniani już Zenon Kaszubski, Zygmunt Kamiński, wieloletni najbliższy współpracownik maestry, i inni. Te lata działalności szkoły opisałyśmy wspólnie z Jarzynówną w książce „Rozmowy o tańcu” (wywiad-rzeka, który zapoczątkował mój cykl „Znani Gdańszczanie”, i na zakończenie cyklu, wspólnie z Anną Iwanowską, w publikacji „Wybrałam magiczne miasto”.

Janina Jarzynówna-Sobczak

Sama jej zawdzięczam wszystko, co wiem o balecie, o teatrze tańca, w którym wykształciła i wychowała takie gwiazdy, jak Alicja Boniuszko. Mówiła o niej: 

„jako tancerka o doskonałej technice zakochana była w tańcu klasycznym… Marząc o wyrażeniu ludzkich losów i uczuć przez choreografię, wiedziałam, że nie da się tego zrobić poprzez czystą klasykę. Zaczęłam tancerkę lepić na nowo, tak aby wyrazić każdą myśl, każde uczucie, czasem bardzo radykalnie”.

„Cudowny Mandaryn”
„Cudowny Mandaryn”, 1960, choreografia Janina Jarzynówna-Sobczak (fot. Tadeusz Link | MNG)

Pierwsze spotkanie

Moje pierwsze spotkanie z tą znakomitą choreografką to był „Cudowny Mandaryn” Beli Bartoka w 1960 roku w Operze Bałtyckiej, dla swojej wizji znalazła nowa formę ruchu. Doszukiwała się głębszych, niż sugerowało to realistyczne libretto, wartości. A ja, która przez lata studiów na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu obejrzałam wszystkie premiery Polskiego Teatru Tańca Conrada Drzewieckiego, i wieloma byłam zachwycona, dopiero w „Mandarynie” Jarzynówny odkryłam prawdziwie nowoczesną formułę teatru tańca. Z niezrównaną Alicją Boniuszko w roli Dziewczyny i jej trzema partnerami: Zenonem Kaszubskim, Mieczysławem Morawskim i Tadeuszem Zlamalem, który znakomicie połączył technikę klasyczną z nowymi rozwiązaniami artystycznymi. 

Jarzynówna pokazała mi, że balet nie może się kończyć na chociażby najlepszych piruetach, obrotach i skokach przynależnych klasyce. Kiedy zaproponowała mi pracę w swojej szkole, przyjęłam ją z radością. 

O oczekiwaniach

Chciała, żebym wpływała na rozwój intelektualny uczniów, na ich zainteresowania rożnymi dziedzinami sztuki, abym zachęcała ich do uczestniczenia w życiu kulturalnym naszego miasta i regionu. I to jej życzenie – przynajmniej w jakimś stopniu – udało mi się chyba spełnić także dzięki temu, że pracę w szkole (uczyłam języków polskiego i francuskiego, przez dziesięć lat pełniłam obowiązki wicedyrektora) łączyłam stale z dziennikarstwem.

Drzwi mojego gabinetu były zawsze szeroko otwarte, uczniowie przychodzili ze sprawami dotyczącymi nauczania (narzekali, na przykład, że za dużo jest zadań z matematyki czy fizyki), ale i osobistymi. Zapraszali mnie na spektakle, uroczystości rodzinne, później na śluby. Z niektórymi widywałam się, gdy przychodzili na premiery moich książek, napisałam ich w latach 2003-2018 trzynaście!

A z panią Janą, bo tak się do niej zwracaliśmy, wszyscy, przez dziesiątki lat omawiałyśmy wszystkie obejrzane premiery. Zdawałam jej relacje z tego, co widziałam na europejskich scenach, w paryskim Palais Garnier, w Londynie, Barcelonie czy w moskiewskim Bolszoj. Udało się nam nawet razem „wtargnąć” na próbą teatru Maurice’a Bejarta, kiedy ze swoim zespołem przyjechał do Warszawy. A tańczyła wtedy u niego Katarzyna Gdaniec, absolwentka naszej szkoły! 

„Tytania i osioł”
„Tytania i osioł”, 1967, choreografia Janina Jarzynówna-Sobczak (fot. Tadeusz Link | MNG)

Dowód przyjaźni

To chyba mój udział w batalii jaką stoczyliśmy – władze, rodzina i dziennikarze – o nadanie szkole Jej imienia. Udało się! I W stulecie urodzin choreografki, 28 stycznia 2015 roku Janina Jarzynówna-Sobczak „wróciła” do szkoły, którą stworzyła. I która dziś nosi nazwę Ogólnokształcąca Szkoła Baletowa im. Janiny Jarzynównej-Sobczak.

O następcy Jarzynównej-Sobczak

Po Jarzynównej dyrekcję objął – w latach 1972-2017 – jej uczeń, Bronisław Prądzyński, którego niezaprzeczalną zasługą było zamienienie rudery przy ulicy Legionów w nowoczesny kompleks z przestronnymi salami, z zapleczem medycznym, pracowniami pomocniczymi i internatem, a właściwe Domem Tancerza. Można powiedzieć, że był budowniczym nowej szkoły!

Janina Jarzynówna, Bronisław Prądzyński
Janina Jarzynówna i Bronisław Prądzyński (fot. Archiwum szkoły)

O absolwentach, o pedagogach

W szkole uczyli lub uczą słynni absolwenci: Irena Tarasiewicz, Andrzej Marek Stasiewicz, brązowy medalista Jackson USA 1982, niezapomniany gdański Spartakus, absolwentki: Aleksandra Goździk i Alicja Krawiec, znakomity kiedyś solista Kazimierz Wrzosek, Elżbieta Ałabuszew, Andrzej Morawiec. Także Rosjanki, wśród nich Tamara Wasilewa czy Luba Bakhareva

Za czasów Jarzynównej uczniowie odbywali, a i teraz, jak słyszę, odbywają praktyki sceniczne w Operze Bałtyckiej, to doskonałe przygotowanie do zawodu.

Uczniowie wyjeżdżali na konkursy, na przykład do Lozanny, Warny czy Moskwy. W 1982 roku czterdziestoosobowa grupa pojechała do Katalonii na zaproszenie szkoły Pilar Martinez z Arenys de Mar. Przez dwa tygodnie goszczeni przez Katalończyków, prezentowali polskie tańce narodowe w nadmorskich kurortach. 

Do najbardziej utytułowanych absolwentów szkoły należy niewątpliwie Krzysztof Pastor, gdańszczanin, który, po wielu sukcesach scenicznych jako solista europejskich zespołów baletowych, od 2009 roku dyrektoruje, z sukcesem, Polskiemu Baletowi Narodowemu w Warszawie.

uczniowie gdańskiej szkoły baletowej w choreografii „Padam, padam”
Uczniowie gdańskiej szkoły baletowej w choreografii „Padam, padam” (fot. Paweł Wyszomirski)

O konkursach tańca

Innym osiągnięciem Bronisława Prądzyńskiego było wznowienie Konkursów Tańca. Trzeci Konkurs (1979) podtrzymał tradycję – pierwszy odbył się w Warszawie, w 1959, drugi też w stolicy, w 1961, laureatami byli Alicja Boniuszko i Gerard Wilk

Osobiście towarzyszyłam osiemnastu edycjom gdańskich konkursów. Opisałam je wszystkie w wybrzeżowej i ogólnopolskiej prasie. Jako jurorzy zasiadali tam między innymi: Maria Krzyszkowska, Ewa Wycichowska, Alicja Boniuszko, Liliana Kowalska, Kazimierz Wrzosek, Anna Grabka, Jerzy Przybyłowicz, no i oczywiście Janina Jarzynówna-Sobczak. Od wielu lat jurorom szefuje Emil Wesołowski. Nagrody zdobywali między innymi: Ewa Głowacka, Katarzyna Gdaniec, Daria Dadun, Dawid Kupiński, Izabela Sokołowska, Elena Karpuhina. Konkurs od lat nosi imię jednego z najznakomitszych polskich tancerzy – Wojciecha Wiesiołowskiego.

W 1997 roku Jury Konkursu Eurowizji dla Młodych Tancerzy (odbywał się w gdyńskim Teatrze Muzycznym) przewodniczyła primaballerina assoluta Maja Plisiecka. Na zaproszenie szkoły, pojechałam z nią na spotkanie z uczniami – którym dała wtedy radę: 

„Nie wolno się poddawać nawet najcięższej sytuacji, nie kapitulujcie, walczcie do końca, bijcie w bębny, nie rezygnujcie do ostatniego tchnienia, bo charakter człowieka decyduje o jego losie”.

A przecież wiemy, że gwiazda miała niełatwe życie i stale musiała walczyć.

uczniowie gdańskiej szkoły baletowej w choreografii „The Spirit of Gravity”
Uczniowie gdańskiej szkoły baletowej w choreografii „The Spirit of Gravity” (fot. Paweł Wyszomirski)

Gdańscy tancerze zdobywali też laury na światowych scenach. Na przykład Izabela Sokołowska czy Daniel Kupiński, zauważeni w konkursie w Nagoi (2002), zostali – jeszcze jako uczniowie – zaangażowani do Królewskiego Baletu w Kopenhadze, Sokołowska w 2002 zdobyła Złoty Medal w Warnie. Obydwoje są laureatami XIII Konkursu w Gdańsku, Dawid wraz z bratem Marcinem w 2021 roku wygrali IX Konkurs Eurowizji, Iza Sokołowska prowadzi dziś z Wojciechem Warszawskim zespół baletowy Opery Bałtyckiej. 

Jubileusz

Od 2017 roku dyrekcję szkoły objął Sławomir Gidel, choreograf wspierany przez zastępców: do spraw dydaktyczno-wychowawczych Mirosława Czopa i do spraw artystycznych Agatę Lechowicz.

Moje kontakty ze szkołą są dziś bardzo sporadyczne, ze względu na to, że mieszkam we Francji, ale na Jubileuszu 75-lecia szkoły, 26 kwietnia, w Operze Bałtyckiej postaram się być obecna. Bo lata 1969-2001, kolegów, pedagogów, ale przed wszystkim uczniów, mogę tylko miło wspominać.

Reklama Newsletter Zawsze Pomorze - zapisz się
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
ReklamaRadio Gdańsk 80 lat urodzinowe zdjęcie
ReklamaZiaja włosy rosinna pielęgnacja
Reklama