Adam Mandziara w radzie nadzorczej już był, ale z oficjalnej funkcji zrezygnował jakiś czas temu. To w żaden sposób nie zmieniło jego relacji z klubem, nadal odgrywał pierwszoplanową rolę będą współwłaścicielem spółki Advancesport AG, która jest właścicielem Lechii.
W poniedziałek, 5 czerwca w klubie odbyło się Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy. Istotna decyzja jest ta, która zmienia skład rady nadzorczej, ale także zarządu klubu. Oprócz oficjalnego powrotu do rady Adama Mandziary, został do niej dołączony Arkadiusz Gerwel, dotychczasowy wiceprezes zarządu Lechii.
Sytuacja Lechii po spadku jest nadal tyleż tajemnicza, co skomplikowana. Powrót Mandziary ma – według oficjalnej wersji – pomóc w jej rozwiązaniu.
Czytaj też: Bolesny spadek Lechii i dużo znaków zapytania
„Sytuacja na dziś wymaga mojego powrotu. Spadek z Ekstraklasy wymusił konieczność restrukturyzacji klubu, związane z tym dokapitalizowanie spółki, kontynuowanie procesów sprzedaży i inne zadania, które bez obecności właściciela są niemożliwe do realizacji” – napisał Adam Mandziara w komunikacie klubu, który jednak nie precyzuje jaką rolę miałby w niej pełnić on sam.
Obecna rada nadzorcza Lechii to dziś: Adriana Mandziara, Marta Jabłońska, Adam Mandziara, Dariusz Krawczyk, Arkadiusz Gerwel oraz Sławomir Czarniecki.
W kuluarach mówi się, że samym sezonie 2022/23 koszty [Lechii] przewyższyły przychody o jakieś 15-17 mln zł. Padają również kwoty wyższe – nawet ponad 20 mln zł.
Maciej Słomiński / interia.pl
O problemach Lechii wiadomo nie od dziś, i napisać o nich, że są duże, to nic nie napisać. Zaległości w wypłatach nie tylko wobec piłkarzy, ale i innych pracowników klubu, paniczne szukanie oszczędności poprzez np. proponowanie dużo mniejszych wynagrodzeń, itd. Lechia jest poważnie zadłużona. Pisze o tym Maciej Słomiński z serwisu Interia.pl:
„Problem w tym, że Lechia nie wystartuje na zapleczu Ekstraklasy z zerowym kontem, a na grubym minusie. Nikt do tej pory nie zająknął się o sposobie, w jaki miałyby zostać uregulowane najbardziej palące zobowiązania. W kuluarach mówi się, że samym sezonie 2022/23 koszty przewyższyły przychody o jakieś 15-17 mln zł. Padają również kwoty wyższe – nawet ponad 20 mln zł.” – pisze dziennikarz Interii.
Czytaj też: Lechia jest winna pieniądze piłkarzom
Powrót Adama Mandziary może oznaczać chęć dofinansowania spółki, uporządkowania – o ile to w ogóle możliwe – wszelkich spraw przed ewentualnym procesem sprzedaży Lechii.
Napisz komentarz
Komentarze