Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Bolesny spadek Lechii i dużo znaków zapytania

Piłkarska drużyna gdańskiej Lechii spadnie z PKO Ekstraklasy. To już pewne, ale kibice pytają: Co dalej z gdańskim klubem?
Bolesny spadek Lechii i dużo znaków zapytania

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Co dalej z Lechią Gdańsk?

Dziś chyba nikt tego jeszcze nie wie, a pytań o losy Lechii jest bez liku. Klub „pracował” na spadek latami, a już na pewno po sezonie 2018/19, który zakończył się największymi sukcesami, czyli zdobyciem trzeciego miejsca w kraju, Pucharu Polski oraz Superpucharu, którym jeszcze siłą rozpędu zainaugurowała Lechia sezon 2019/20. Po finale Pucharu Polski w Warszawie w maju 2019 roku pisałem, że ten sukces powinien być początkiem budowy klubu, który może dołączyć do kilku największych w Polsce. Z bazą sportową, tradycją, świetnym stadionem, budżetem i wieloma tysiącami kibiców. Warunkiem był jednak plan i dążenie do kolejnych sukcesów sportowych. Jeśli coś takiego było, to nie zostało jasno wyartykułowane. Miały to zastąpić oficjalne deklaracje gry w TOP 5 ekstraklasy, ale przez lata można było odnieść wrażenie, że Lechia nie jest klubem nastawionym na odnoszeniu sukcesów sportowych, tylko ekonomiczne trwanie.

ZOBACZ TEŻ: Płacz nad Lechią, czyli coś się stało

Chwilę po meczu sobotnim meczu z Zagłębiem Lubin, który Lechia przegrała 1:3, klub na swoim profilu społecznościowym opublikował krótki komunikat: „Po 15 latach kończy się nasza przygoda z Ekstraklasą. Wiemy, jak wiele złamanych serc jest teraz w naszym pięknym mieście. Zawiedliśmy Was. Wy nie zawiedliście nas nigdy. Przepraszamy!

Kibice Lechii zajmujący miejsca za bramką bez ogródek zaprezentowali swoje stanowisko skandując do piłkarzy „Wyp….ć”!

Stowarzyszenie kibiców Lechii „Lwy Północy” w oficjalny sposób do spadku Lechii się nie odniosło. Zachęca jednak kibiców do tego, by z drużyną być do końca gry w ekstraklasie i organizuje wyjazdy na dwa ostatnie mecze Lechii do Mielca i Gliwic.

Lechia zalega z wypłatami dla piłkarzy

Dopóki Lechia osiągała przyzwoite wyniki niewielu zagłębiało się w strukturę działalności klubu i finanse. Skuteczną „zasłoną dymną” było 4. miejsce Lechii w ubiegłym sezonie, które dało start w eliminacjach do Ligi Konferencji. Po zwolnieniu z klubu we wrześniu 2021 roku ze stanowiska trenera Piotra Stokowca (jako szkoleniowiec zdobył z Lechią najwięcej w historii klubu) można było spekulować, czy ta pozycja w lidze nie jest zasługą jego pracy. Potem Lechia przeszła jedną rundę eliminacji do Ligi Konferencji, dość pechowo odpadła w drugiej z Rapidem Wiedeń i po wygranym meczu z Widzewem w Łodzi, ktoś „zaciągnął hamulec”. Lechia zaczęła staczać się w tabeli.

Nawet kiedy było już słabo, ale ciągle była dość duża szansa na utrzymanie się w ekstraklasie, wielu kibiców zarzucało drużynie małe (lub jego brak) zaangażowanie w walkę o byt. Dziś jeszcze ciężko odpowiedzieć czy piłkarze grali na tyle, na ile byli przygotowani, czy jednak nie mieli motywacji by „umierać za Gdańsk”.

Pewne światło na ich postawę rzuca fakt ujawnienia kolejnych zaległości finansowych klubu wobec piłkarzy. Serwis Meczyki.pl podał, że dotyczą one lutego i marca. Co gorsza, piłkarzom ciągle jeszcze nie wypłacono premii za grę i awans do II rundy eliminacji Ligi Konferencji w lipcu ubiegłego roku.

Część piłkarzy złożyła wezwania do zapłaty, klub ma na uregulowanie tych zaległości dwa tygodnie. W przeciwnym razie zawodnicy będą mieli prawo złożyć wnioski o rozwiązanie umowy z winy klubu. Lechia i kibice muszą się liczyć z licznymi rozstaniami z piłkarzami. Z klubu mogą odejść Rafał Pietrzak, Marco Terrazzino i Kristers Tobers. Łukaszem Zwolińskim i Jakubem Kałuzińskim interesuje się mistrz Polski Raków Częstochowa. Zakończenie kariery zapowiedział Flavio Paixao. Mało prawdopodobne, że w Lechii zostaną inni kluczowi zawodnicy, choć akurat Mario Maloca w nieoficjalnych rozmowach deklarował chęć pozostania w Gdańsku.

Serwis Meczyki.pl podał, że dotyczą one lutego i marca. Co gorsza, piłkarzom ciągle jeszcze nie wypłacono premii za grę i awans do II rundy eliminacji Ligi Konferencji w lipcu ubiegłego roku. Część piłkarzy złożyła wezwania do zapłaty, klub ma na uregulowanie tych zaległości dwa tygodnie. W przeciwnym razie zawodnicy będą mieli prawo złożyć wnioski o rozwiązanie umowy z winy klubu.

Lechia spadnie jeszcze niżej?

Spadek Lechii przeżywają wszyscy jej kibice. I jednocześnie zadają sobie pytanie: Gdzie zagra Lechia w przyszłym sezonie? Na pierwszej konferencji prasowej nowy prezes klubu Ziemowit Deptuła zapewnił dziennikarzy, że jeśli przydarzy się spadek, to tylko do I ligi i będzie to raczej roczna kwarantanna. Nie jest to jednak wcale takie pewne. W gronie mniejszościowych udziałowców Lechii SA coraz głośniej słychać o starcie w IV lub niżej lidze. Nie wierzą w to, że zarząd i rada nadzorcza spółki jest w stanie podźwignąć Lechię.

- Symptomatyczne jest to, że w dniu kiedy Lechia grała mecz z Zagłębiem Lubin o być albo nie być w lidze, jeden z członków rady nadzorczej publikuje swoje zdjęcie z pobytu w Londynie na uroczystościach koronacji króla Karola III. Od razu przypomniał mi się dzień 19 maja 2019 roku kiedy świętowaliśmy w Gdańsku brązowy medal i Puchar Polski, a ówczesny prezes Adam Mandziara fetował awans Viktorii Koeln do III ligi niemieckiej – mówi nam jeden z mniejszościowych udziałowców nawiązując do zaangażowania się w losy Lechii części jej władz.

Kilka dni temu po raz kolejny swoje zainteresowanie kupnem Lechii zasygnalizował Michał Brański, potentat z branży IT i jeden z udziałowców „Wirtualnej Polski”. Być może to jest światło w tunelu? Brański złożył ofertę, która – jak powiedział w serwisie Meczyki.pl – „nie została jednoznacznie odrzucona”. Jak przypuszcza Michał Brański nie jest ona do końca satysfakcjonująca dla właściciela Lechii, czyli spółki Advancesport AG, której współwłaścicielem jest Adam Mandziara.

Budżet Lechi a finansowanie z miasta

Chwilę po tym jak media zaczęły wieszczyć spadek Lechii, głos zabrała prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz zapowiadając, że w razie spadku Lechii, miasto nie będzie jej finansować z tytułu umowy promocyjnej, która została podpisana w marcu 2022 roku i na mocy której, klub miałby dostać w kilku transzach do 2024 roku ponad 20 milionów złotych. Kilka dni po deklaracji pani prezydent, dyrektor Biura Prezydenta ds. Sportu Adam Korol w rozmowie z dziennikarzem „Radia Gdańsk” powiedział, że miasto dalej będzie wspierać finansowo Lechię.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Nowy prezes Lechii Gdańsk uratuje tonący klub? Problemów jest sporo

Klub mając licencję na grę w ekstraklasie, ma ją także na pierwszą ligę. Czy w tej klasie rozgrywkowej Lechia zacznie nowy sezon? Są co do tego uzasadnione wątpliwości. Nie ma przecież w klubie drużyny rezerw, a dla juniorów grających w Centralnej Lidze Juniorów może to być zbyt duża różnica do szybkiej aklimatyzacji. Poza tym nie wiadomo jakim budżetem klub będzie dysponował i kto będzie chciał w nim grać. W mijającym sezonie budżet Lechii oscylował w granicach 40 milionów złotych i był jednym z większych w ekstraklasie.

Po spadku Lechia straci dużo pieniędzy. Kwota może przekraczać 20 milionów złotych. Na tę sumę składają się przede wszystkim środki od sponsora ekstraklasy banku PKO BP, z tytułu praw telewizyjnych od Canal+ oraz części pieniędzy, których Lechia może nie dostać od miasta Gdańsk w ramach umowy promocyjnej.

- Umowa z Lechią Gdańsk nadal obowiązuje. Mamy świadomość, że klub żegna się z Ekstraklasą, dlatego po wygaśnięciu umowy odniesiemy się do sprawy – odpowiedziała nam Izabela Kozicka-Prus z gdańskiego magistratu.

Na jakim stadionie zagra Lechia Gdańsk?

Póki co, Lechia ma swój dom na Polsat Plus Arenie Gdańsk, ale czy tak będzie w kolejnym sezonie? To jedno z tych pytań, na które dziś jeszcze nie ma odpowiedzi. Prezes Deptuła w kwietniu nie dopuszczał myśli, by mogło być inaczej, czyli Lechia miałaby wrócić na stadion przy ul. Traugutta. Ale i tego nie można wykluczyć, bo nie wiadomo ile klub będzie musiał zapłacić za wynajęcie stadionu w Letnicy. Możliwe, że operator obiektu przy ul. Pokoleń Lechii Gdańsk chcąc ożywić duży, ale świecący pustkami stadion, zastosuje niższe niż dotychczas stawki dla biało-zielonych. W ekstraklasie było to ponad 100 tysięcy za mecz. Dziś Lechia jest bowiem jedynym gdańskim klubem mającym na tyle duży potencjał kibicowski, by trybuny tego stadionu wypełnić.

W środę, 9 maja do kibiców Lechii na Instagramie napisał Adam Mandziara.

- Spadek z Ekstraklasy to jedna z największych porażek jakie przeżyłem. Jestem wkurzony i rozczarowany całą sytuacją. Dla mnie to kumulacja niewiarygodnej ilości błędów popełnionych przez zarząd, dział sportowy, szkoleniowy i drużynę. Do poziomu dostosowały się absolutnie wszystkie działy w klubie. Ale przyznaję, że osobiście też popełniłem błędy! Teraz jednak proszę was, żebyśmy skończyli lamentować i tworzyć spiskowe teorie. Spadek jest bardzo bolesny, ale to nie jest koniec świata! Lechia przeżyje ten spadek finansowo i sportowo. Ważne są teraz prace nad startem do nowego sezonu w I lidze i jak najszybszy powrót do Ekstraklasy. Tylko awans może być celem Lechii w następnym sezonie. Powrót do 4. ligi może być tylko powrotem drugiej, a nie pierwszej drużyny – napisał Adam Mandziara.

To ostanie zdanie może być zwiastunem reaktywacji drużyny rezerw Lechii, która w ostatnich latach była dwukrotnie likwidowana.

Lechia w sobotę, 20 maja zagra z Legią w Gdańsku i 27.05 pożegna ligową elitę meczem z Piastem w Gliwicach.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama