– Człowiek bardzo pozytywnie myślący, optymista, niesamowicie kreatywny, miał ogromne wyczucie, talent polityczny i nie tylko polityczny – wspomina Andrzeja Zarębskiego, jego przyjaciel, Jacek Kozłowski. – Budował fantastyczne przyjaźnie. Dbał o ludzi wokół siebie. Cały Andrzej, to było to pytanie, z którym zawsze się zwracał: „czy w czymś mogę pomóc?”. Jest wiele takich osób, którym rzeczywiście pomagał w ważnych, trudnych momentach życia. Pomagał dyskretnie, nie chwaląc się tym nigdy, ale pomagał bardzo efektywnie.
Urodził się w 1957 r. w Gdyni. W 1976 podjął studia filologiczne na Uniwersytecie Gdańskim. Z tamtych czasów datuje się jego przyjaźń z Pawłem Huelle.
– Andrzej był charakterystyczny przez swój chód – utykał zdaje się biodrowo. Miał na sobie dżinsową kurtkę i tego samego gatunku spodnie. I tak poznaliśmy się pod tablicą obwieszczającą przydział do grup, godziny wykładów i ćwiczeń – wspomina ich pierwsze spotkanie autor „Weisera Dawidka”. – Potem życie studenckie naszej liczniejszej grupy skupione wokół seminariów i konwersatoriów profesor Marii Janion potoczyło się jak burza. Szalone wyjazdy do Warszawy i Krakowa, a także nad Wdzydze, znakomici goście na zamkniętych zajęciach: Grass, Grotowski, Białoszewski, profesor Juszczak, a przede wszystkim lektury – wtedy na polonistyce jeszcze się czytało. Google nie zachwaszczał tej sztuki.
Po powstaniu Solidarności był współzałożycielem i członkiem redakcji pisma Niezależnego Zrzeszenia Studentów Polskich, od kwietnia 1981 współorganizatorem Biura Informacji Prasowej Krajowej Komisji Porozumiewawczej, a następnie Krajowej Komisji Solidarności i redaktorem naczelnym Serwisu Informacyjnego Solidarności.
13 grudnia 1981 został internowany w Strzebielinku, gdzie spędził blisko rok. Doświadczenia tamtego czasu opisał w wydanej w 2022 roku książce „Między Grudniem a grudniem. Zapiski z internowania”.
Po wyjściu na wolność pracował początkowo jako sprzedawca w sklepie pasmanteryjnym, a następnie dyrektor firmy remontowo-budowlanej. W latach 1983-88 był członkiem redakcji „Przeglądu Politycznego”, podziemnego pisma związanego ze środowiskiem gdańskich liberałów. Po przełomie 1989 roku na krótko związał się z „Tygodnikiem Solidarność” i TVP Gdańsk, by w 1990 w nowo utworzonej „Gazecie Gdańskiej” objąć stanowisko szefa działu politycznego.
Do dziś od członków KRRiT wymaga się apolityczności, choć teraz to fikcja. Andrzej, jak wszystko, i ten wymóg traktował bardzo poważnie. Uznał, że nie może być dłużej członkiem partii politycznej i wycofał się całkowicie z polityki.
Jacek Kozłowski
Na początku 1991, kiedy prezydent Lech Wałęsa powierzył funkcję premiera liberałowi z Gdańska, Janowi Krzysztofowi Bieleckiemu, Andrzej Zarębski został rzecznikiem rządu. Anegdota głosiła, że początkowo stanowisko to zaproponowano Maciejowi Łopińskiemu, ale ten odmówił, tłumacząc, że „rząd nie może składać się z samych brodatych kurdupli”. Andrzej się zgodził, choć był niewysokiego wzrostu i z zarostem. Błyskotliwy, z poczuciem humoru i umiejętnością szybkiej riposty, był jednym z najlepszych rzeczników w dziejach III RP.
Poza pełnieniem rutynowych obowiązków rzecznika, był odpowiedzialny za przygotowanie nowego ładu medialnego w Polsce, a zawłaszcza za ustawę o radiofonii i telewizji.
Rząd Bieleckiego istniał rok i podał się do dymisji po pierwszych całkowicie demokratycznych wyborach parlamentarnych, w których Zarębski, startując z listy Kongresu-Liberalno Demokratycznego zdobył mandat posła. I w tej roli prowadził ustawę o radiofonii i telewizji w Sejmie.
– Naturalne było, że kiedy ustawa została uchwalona znalazł się w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji i to jako osoba podstawowa – wspomina Jacek Kozłowski. – Był jej sekretarzem w kluczowym okresie przyznawania, w wyniku konkursów, pierwszych koncesji telewizyjnych i radiowych. Do dziś od członków KRRiT wymaga się apolityczności, choć teraz to fikcja. Andrzej, jak wszystko, i ten wymóg traktował bardzo poważnie. Uznał, że nie może być dłużej członkiem partii politycznej i wycofał się całkowicie z polityki.
Po zakończeniu sześcioletniej kadencji w KRRiT w 1999 swoją wiedzę wykorzystywał pracując jako niezależny doradca medialny. W tamtym okresie więcej czasu spędzał w Warszawie. Do Gdańska powrócił na stałe, kiedy stan zdrowia nie pozwolił mu na kontynuowanie pracy.
W 2012 r. został odznaczony przez prezydenta RP Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, a w 2021 r. Krzyżem Wolności i Solidarności.
Pogrzeb Andrzeja Zarębskiego odbędzie się w sobotę 25 marca o godz. 11.30 na cmentarzu Witomino.
Napisz komentarz
Komentarze