Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Dożywocie dla zabójcy Pawła Adamowicza. Oby ten wyrok przywrócił zachwiane przez mord poczucie sprawiedliwości

Ponad cztery lata musieliśmy czekać na osądzenie nożownika, który na oczach ludzi i przed obiektywami kamer podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy zamordował prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza. Wina i tożsamość sprawcy od dnia tragedii nie budziła żadnych wątpliwości, a jednak sprawa utknęła na tyle lat. Sąd skazał go nieprawomocnie na dożywocie i pozwolił na ujawnienie wizerunku i nazwiska skazanego. Oby tym wyrokiem przywrócone zostało poczucie sprawiedliwości zachwiane przez mord.

Zabójstwo prezydenta Gdańska było śmiertelnym ciosem wymierzonym w serce drugiego człowieka, ale też ciosem wymierzonym w serce demokracji, WOŚP i wszystkich ludzi, pragnących żyć w bezpiecznym mieście, regionie i kraju.

To wciąż nie do wiary, że zamachowiec na ofiarę wybrał sobie prezydenta Gdańska, bo skojarzył go sobie z poprzednim rządem PO, za czasów której został osądzony i skazany na 5 lat więzienia.

Wina i tożsamość sprawcy od dnia tragedii nie budziła żadnych wątpliwości, a jednak sprawa utknęła na tyle lat. Sąd skazał go nieprawomocnie na dożywocie i pozwolił na ujawnienie wizerunku i nazwiska skazanego. Oby tym wyrokiem przywrócone zostało poczucie sprawiedliwości zachwiane przez mord.

Mariusz Szmidka / redaktor naczelny Zawsze Pomorze

Niestety, choć od tego wstrząsającego w skutkach zamachu na Pawła Adamowicza minęły już cztery lata, jako społeczeństwo nie wyciągnęliśmy odpowiednich wniosków.

Język debaty publicznej sięgnął dna, mowa nienawiści zastąpiła spór polityczny, wszechobecny jest brak poszanowania dla innych poglądów, opinii. Nie widać tej solidarności, jednoczenia się przeciwko przemocy i mowie nienawiści, jaką obserwowaliśmy tuż po zabójstwie Pawła Adamowicza. Wielu polityków i samorządowców podkreślało wtedy, że są spadkobiercami wspaniałej i promowanej przez niego idei solidarności, wolności, tolerancji i otwartości. I co?

Niestety, wszystko wróciło do złej normy, a właściwie przekroczyło już jej granice. Codziennie obserwujemy nakręcanie spirali pogardy i nienawiści do konkurentów politycznych. To droga donikąd.

Bo agresja w sferze publicznej może sprzyjać dewiacyjnym zachowaniom ludzi niezrównoważonych. A przecież przed nami kampania wyborcza do parlamentu. Czy politycy się opamiętają? Czy przestaną dzielić Polaków i wznosić między nimi mury nienawiści? Czy przestaną się przerzucać inwektywami?

Wątpię. To nie będzie „cudowny czas dzielenia się dobrem”. Mam świadomość, że spór jest wpisany w uprawianie polityki. Ale spór merytoryczny, oparty na prawdzie i szacunku dla konkurenta politycznego. Bez wykluczania, obrzucania błotem i dyskredytowania kogokolwiek.

Jest tylko jeden sposób na wyrugowanie agresji z życia publicznego. Niegłosowanie w najbliższych wyborach parlamentarnych na tych polityków, którzy sieją mowę nienawiści. Wtedy nasz ludzki świat choć trochę będzie lepszy.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama