Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Ktoś powiedział Chopinowi, że „zmarnował się na fortepianie”

Analizując nuty Chopina, wiemy, że w tym momencie miał doła, a tu był szczęśliwy… mówi Monika Zytke, dyrygentka, kompozytorka, pedagog , autorka cyklu „Muzyka dla laika” w oliwskim Domu Zarazy. Pierwsze spotkanie już w najbliższą niedzielę, 12 lutego o godz. 17. Wstęp wolny.
W pierwszych spotkaniach z cyklu „Muzyka dla laika” będę chciała odbrązowić słynnych kompozytorów, „zdjąć” ich z pomnika
W pierwszych spotkaniach z cyklu „Muzyka dla laika” będę chciała odbrązowić słynnych kompozytorów, „zdjąć” ich z pomnika

Autor: Szymon Kolada

Cykl „Muzyka dla laika” rozpocznie seria: Wielcy kompozytorzy, jacy byli naprawdę? Bohaterem pierwszego wieczoru będzie Fryderyk Chopin. Czego nie wiemy o Chopinie, a o co boimy się zapytać?

Poza tym, że był wielkim pianistą i kompozytorem, że był strasznie chorowity i szybko umarł, to niewiele więcej. Mało kto na przykład zdaje sobie sprawę z tego, że mimo iż ojciec Chopina był Francuzem, on sam nie był dwujęzyczny. Jego francuszczyzna ponoć brzmiała komicznie i wzbudzała wesołość dzieci jego partnerki George Sand. Po francusku pisał z błędami, ale po polsku – genialnie! Jarosław Iwaszkiewicz stwierdził, że mógłby być z niego równie dobry pisarz, co muzyk. Zresztą w paru innych zawodach też by się sprawdził nie gorzej. Ktoś z jego współczesnych mówił mu, że „zmarnował się na fortepianie”…

Słynny cytat z „Wesela” Wyspiańskiego: „Gdyby Chopin jeszcze żył, toby pił”… Okazuje się, że najbardziej lubił pić mleko i serwatkę. Miał obsesję na punkcie mleka. Tego wcześniej ja nie wiedziałam o Chopinie.

Na szczęście zachowała się jego bogata korespondencja. Skarbnica wiedzy o nim. W pierwszych spotkaniach z cyklu „Muzyka dla laika” będę chciała odbrązowić słynnych kompozytorów, „zdjąć” ich z pomnika, pokazać, że choć czasem nadzwyczajni, mieli też dość zwyczajne życie. I wcale nie byli tak oderwani od rzeczywistości, jak nam się zdaje. Często ludzie podchodzą po koncertach i pytają o różne rzeczy. Na przykład: Czy to prawda, że Chopin nie lubił grać na fortepianie?

Monika Zytke jesienią zainaugurowała też w Domu Zarazy cykl spotkań
Monika Zytke jesienią zainaugurowała też w Domu Zarazy cykl spotkań "Gdańsk śpiewa"

Nie lubił?

Uwielbiał. Ale w pewnych warunkach nie cierpiał. I to wcale nie chodzi o rzeczy tak oczywiste jak rozstrojony instrument. Ciekawi też, z czego tak naprawdę utrzymywał się?

Z czego?

Nie z koncertów, ani nie z kompozycji… To, co jednak szczególnie interesuje, to jego życie osobiste. Jedno jest pewne, miało ogromny wpływ na jego muzykę.

Po francusku pisał z błędami, ale po polsku – genialnie! Jarosław Iwaszkiewicz stwierdził, że mógłby być z niego równie dobry pisarz, co muzyk. Zresztą w paru innych zawodach też by się sprawdził nie gorzej. Ktoś z jego współczesnych mówił mu, że „zmarnował się na fortepianie”…

Monika Zytke / dyrygentka, kompozytorka

Ponoć burzliwy związek z George Sand rozpadł się z powodu kury, choć nie układało się między nimi od dawna! Tego dnia, podczas obiadu, Sand podała Chopinowi udko, a synowi pierś. I Chopin się wściekł, bo wolałby pierś. Poczuł się znieważony! Urażony wstał od stołu i wyszedł.

Nie było to oczywiście tak banalne, mówimy o najważniejszych sprawach w życiu. Aktualne emocje, uczucia – to wszystko słychać w jego muzyce. Zupełnie inaczej niż na przykład u Mozarta, który im gorzej się czuł, tym pisał weselsze utwory… Analizując nuty Chopina, wiemy, że w tym momencie miał doła, a tu był szczęśliwy. Kiedy mamy świadomość, że preludia powstały na Majorce, gdzie spędzał czas z George Sand, zupełnie inaczej odbieramy te utwory. A mazurki? To przecież jego osobisty pamiętnik. Zresztą komponowanie było dlań autoterapią. Gdy wybuchło powstanie listopadowe, przebywał za granicą, był zdruzgotany. Powiedział wtedy: „W salonach udaję spokojnego, a wróciwszy do domu piorunuję na fortepianie”. Kto zna Etiudę zwaną Rewolucyjną, wie, co miał na myśli. Bardzo chciał uczestniczyć w powstaniu. Tylko usilne prośby rodziny i przyjaciół odwiodły go od tego pomysłu. Kruchość zdrowia, chorowitość sprawiły, że nie nadawał się do tego, by walczyć. „To chociaż będę bębnił” – mówił. Ciekawe jest jego podejście do samego siebie, w czym może się wydać bliski wielu z nas. Z jednej strony miał poczucie własnej wartości, z drugiej – krytycznie oceniał swoją twórczość. Komponując strasznie skreślał, gryzmoły, jakie zostawił po sobie, wołają o pomstę do nieba. Jego znajoma powiedziała: „Chopin cały czas zmienia decyzje, jedyną stałą rzeczą jest kaszel”.

Czy to, że wiemy więcej o prywatnym życiu kompozytora, zmienia nasz odbiór muzyki, którą stworzył?

Bardzo. Postać ta przestaje być nazwiskiem, a staje się człowiekiem. Dużo koncertowałam w Japonii, gdzie Chopin jest guru. Usiłowałam zgłębić ten fenomen. Wypytywałam: O co chodzi z tym Chopinem? Różne były argumenty. Jeden mnie zaciekawił szczególnie, usłyszałam, że przeciętny Japończyk to typ samuraja, macho, który otwiera się na tę muzykę, potrzebuje jej, bo ona uczy okazywać uczucia, z czym Japończycy mają problem.

My mamy wciąż problem z datą narodzin Chopina.

Matka kompozytora była przekonana, że przyszedł na świat 1 marca. W papierach była inna data: 22 lutego. Pewne jest jedno, był to czwartek. Tak czy siak, kolejne urodziny Fryderyka Chopina przed nami.

Pierwsze spotkanie z cyklu Muzyka dla laika, 12 lutego, godz. 17. Dom Zarazy, St. Rynek Oliwski 15 w Gdańsku, wstęp wolny.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama