Na ten mecz chyba wszyscy polscy kibice czekali od soboty, kiedy to nasza reprezentacja wygrała z Arabią Saudyjską 2:0. Na mundialu szansę awansu do fazy grupowej ostatni raz polscy piłkarze mieli w 1986 roku w Meksyku. Potem była już tylko konsekwentna realizacja tradycji trzech meczów: otwarcia, o wszystko i tego o honor. Ale gdyby sięgnąć jeszcze głębiej do mundialowych historii to pozytywne akcenty można było odnaleźć w 1974 roku kiedy to na mistrzostwach świata w RFN wygraliśmy z Argentyną 3:2 a bramki zdobyli urodzony w Malborku Grzegorz Lato (dwie) i wychowanek gdańskiej Polonii Andrzej Szarmach. Był też ten mniej radosny polsko-argentyński epizod z 1978 roku, kiedy to pochodzący ze Starogardu Kazimierz Deyna przestrzelił rzut karny, a dwie bramki długowłosego Mario Kempesa dały gospodarzom tamtego mundialu zwycięstwo. Potem okazało się, że był to krok do zdobycia przez Argentynę mistrzostwa świata. Później nie graliśmy już o taką stawkę, ale bilans spotkań lepszy ma Argentyna.
W środowym meczu mieliśmy kolejne mocne trójmiejskie akcenty. W składzie na Argentynę był bowiem Grzegorz Krychowiak, który przed laty zaliczył epizod w gdyńskiej Arce i wychowanek gdańskiej Lechii Przemysław Frankowski, który miał stanąć twarzą w twarz z samym Leo Messim!
Problem w tym, że Argentyna to nie tylko Messi, a nasi przekonali się o tym w pierwszej połowie. „Obroną Częstochowy” kierował tym razem bramkarz Wojciech Szczęsny, którego postawa była absolutnie fenomenalna. Obroniony, po raz drugi na tym mundialu, rzut karny strzelany przez Leo Messiego, potwierdził jego życiową formę.
Polakom nie udało strzelić bramki, bo w całym meczu nie oddali choćby jednego celnego strzału. Zrobili to na początku drugiej połowy Argentyńczycy, potem podwyższając wynik na 2:0 i to oni zasłużenie wygrali mecz oraz grupę. Polakom trochę pomogli Saudyjczycy, którzy przegrywając z Meksykiem 0:2 strzelili w 5. minucie doliczonego bramkę. Gdyby nie to, o awansie do fazy pucharowej decydowałyby kartki. Polacy mieli ich o dwie mniej niż Meksykanie.
W niedzielę 4 grudnia o godz. 16 w 1/8 finału mistrzostw świata zagramy z mistrzami świata - Francją. I znowu nie będziemy faworytem.
Napisz komentarz
Komentarze