Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Wyrok za zerwanie flag i hasła jak „Ukraino-zdychaj”

Zamiast wyroku bezwzględnego więzienia, którego domagało się oskarżenie, półtora roku prac społecznych – taki nieprawomocny wyrok zapadł w sprawie 41-letniego Mariusza L., który w kwietniu 2022 roku zerwał ukraińskie flagi wiszące na rondzie w Pucku. Mężczyzna skazany został również za szereg wpisów uznanych za nawołujące do nienawiści i znieważające Ukraińców. Jego obrońca wskazywał na wątpliwości dotyczące sposobu zawieszenia chorągwi, to czy rzeczywiście stanowiły one symbole Ukrainy oraz fakt, że wypowiedzi L. stanowiły manifestację jego poglądów politycznych i nie były wymierzone w przedstawicieli narodu, a ideologii.
Rozprawa, na której nie pojawił się Mariusz L. - nie miał obowiązku | zdj. Zawsze Pomorze

Autor: Jacek Wierciński | Zawsze Pomorze

Źródło: Zawsze Pomorze

Mariusz L. na Twitterze zamieścić miał szereg nienawistnych wobec wschodniego sąsiada polski i obywateli tego kraju haseł, takich jak „Je…ć Ukrainę” albo zaczynający się od słów: „Ukraino zdychaj…” wpis, w którym pochwalał rosyjską wojnę napastniczą w Ukrainie, i drugi o treści: „Fuck Ukraina”, z symbolem litery „Z”. Na początku kwietnia 2022 roku 41-letni mężczyzna wdrapał się zaś na maszt na rondzie Solidarności w Pucku i zerwał wiszące tam niebiesko-żółte flagi, z których jedną dodatkowo podeptał. L. konsekwentnie nie pojawiał się w sądzie [miał do tego prawo] podczas dwóch poświęconych jego wybrykom rozpraw. Nieobecny był również na wtorkowym ogłoszeniu nieprawomocnego orzeczenia w swojej sprawie. O zakończonym wyrokiem we wtorek 22 listopada 2022 r. głośnym procesie pisaliśmy wcześniej.

CZYTAJ TEŻ: Proces za zerwane flagi z masztów w Pucku i hasła typu „je…ć Ukrainę”

- Czy oskarżony w ramach swojego działania korzystał z wolności słowa, wypowiedzi, bądź wolności wyrażania poglądów politycznych? Takie wolności w sposób oczywisty istnieją. Natomiast nie są one nieograniczone - tłumaczyła w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Joanna Więckowska.

Wskazała, że ma prawo posiadać dowolne poglądy polityczne czy historyczne, ale w momencie, gdy zaczyna je wyraża, powinien to robić w sposób, który nie narusza przepisów prawnych, a które chronią prawa innych osób. 

Czy oskarżony w ramach swojego działania korzystał z wolności słowa, wolności wypowiedzi, bądź wolności wyrażania swoich poglądów politycznych? Takie wolności w sposób oczywisty istnieją. Natomiast nie są one nieograniczone. 

Joanna Więckowska / sędzia

Jak tłumaczyła poglądy wygłaszane przez Mariusza L. poglądy nie były szerzej uzasadniane, a były bardziej „pewnymi sloganami”, w przypadku których trudno mówić o dyskusji w aspekcie historycznym czy politycznym. Jak wskazywała, nawet abstrahując od wulgarności wypowiedzi oskarżonego, zgodnie z odbiorem wypowiedzi L. przez zwykłego człowieka, mają one „poniżyć godność osób, których dotyczą” i „w sposób demonstracyjny przedstawić pogardę dla tych osób”. Sędzia powołała się również na wypowiedź prokuratora, która padła w mowie końcowej, o czym pisaliśmy tutaj.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Zerwane flagi i „Ukraino-zdychaj”. Więzienie czy uniewinnienie?

Chodziło o sformułowanie oskarżyciela, że gdyby w cytowanych w akcie oskarżenia wpisach słowa „Ukraina” czy „Ukraińcy” zastąpić słowami „Polska” czy „Polacy”, Mariusz L. byłby jednym z pierwszych, którzy wskazywaliby, że wypowiedzi to zbrodnie przeciwko polskiemu narodowi.

- Państwo jako organizacja i instytucja zostało powołane po to, by zapewnić ochronę, ale też prawa osobom, które są obywatelami tego państwa, ale także innym podmiotom, które na terenie tego państwa się znajdują – zaznaczyła sędzia wskazując, że to element cywilizacji, do której dążymy.

Nie zgadzam się z sądem w oczywisty sposób, chociażby w kwestii zawieszenia flagi, które – w mojej opinii – nie było efektem niezbędnego zarządzenia. Wszystkie organy działać muszą na podstawie i w granicach prawa, a tutaj takiej podstawy po prostu nie było i nie ma

Jacek Wilk / adwokat

Wbrew stanowisku oskarżenia, sąd nie zdecydował się skazać 41-latka na 9 miesięcy bezwzględnego więzienia, uwzględniając m.in. jego dotychczasowy tryb życia, który „nie świadczy o tym, że jest on jednostką szczególnie zdemoralizowaną” oraz to, że w śledztwie od razu przyznał się do zerwania flag z motywacji osobistych (tłumaczył, że zrobił to w zdenerwowaniu i emocjach, na skutek kłótni z partnerką) nie zdecydowała się skazać L. na pozbawienie wolności.

Zamiast tego, mężczyzna usłyszał wyrok, w myśl którego ma przez półtora roku wykonywać [nieodpłatnie] po 30 godzin prac społecznych miesięcznie oraz zapłacić około 550 złotych, co pokryć ma m.in. koszty postępowania. Sędzia podkreśliła, że orzekając w ten sposób „optymistycznie” kierowała się tym, że „każdemu należy dać jakąś szansę”.

- Jeżeli pan L. nie będzie skłonny do wywiązania się w ten sposób z kary, która została wymierzona, no cóż, istnieje zawsze możliwość zamiany tej kary na zastępczą karę pozbawienia wolności – zastrzegła sędzia Joanna Więckowska.

Będzie apelacja?

- Skonsultuję to oczywiście ze swoim klientem – zapowiada obrońca Mariusza L., adwokat Jacek Wilk. - Natomiast na pewno dobrą wiadomością jest to, że nie ma kary bezwzględnego pozbawienia wolności, a kara wolnościowa, choć oznaczająca ograniczenie wolności. Moim zdaniem, mimo wszystko warto apelować, bowiem nie zgadzam się z sądem w oczywisty sposób, chociażby w kwestii zawieszenia flagi, które – w mojej opinii – nie było efektem niezbędnego zarządzenia [polecenie wydane zostało ustnie i nie wynikało z formalnej decyzji „na papierze” – dop.red.]. Wszystkie organy działać muszą na podstawie i w granicach prawa, a tutaj takiej podstawy po prostu nie było i nie ma – dodał.

Prokurator obecna na ogłoszeniu wyroku nie zdecydowała się wypowiedzieć na temat ewentualnej apelacji ze strony oskarżenia.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Pożar, próba sforsowania bramy i bunt w areszcie


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama