Jeśli ktoś je zauważa, z pewnością jest to pozytywny sygnał dla piłkarskiego kibica z Gdańska i regionu. Bo pokazuje, że gdańska piłka to nie tylko Lechia, która jest na dość ostrym zakręcie swojej historii. Futbol w Gdańsku to także Jaguar, świetnie zorganizowany klub, zrzeszający coraz więcej młodych ludzi, głównie z osiedli przy obwodnicy. Gdańska piłka to także Stoczniowiec, którego pierwsza drużyna awansowała do klasy okręgowej, czyli V ligi. Stadion przy ul. Marynarki Polskiej powoli ożywa, a jego historia wcale nie musi kończyć się na czasach, kiedy tłumy oglądały tam mecze żużlowców czy grających w czołówce II ligi piłkarzy Stoczniowca. I podobnie jest z Gedanią 1922, klubem kontynuującym piłkarskie tradycje KS, a potem KKS Gedania.
Awans pierwszej drużyny tego klubu do III ligi uwypuklił potrzebę zaistnienia w większej świadomości lokalnego kibica takiego klubu, jak ten z Hallera 201. Jakby na to nie patrzeć, „z pomocą” przyszedł kryzys w Lechii, która broni się przed spadkiem z ekstraklasy. Większość spotkań w tym sezonie jednak przegrywa, co oczywiście wpływa na to, że frekwencja na Polsat Plus Arenie Gdańsk jest dramatycznie niska. Co ciekawe, kibice Gedanii przychodzą na mecze dopingować biało-zielonych, a lechistów coraz więcej widać na meczach „Gedy”. Choć ta gra na czwartym poziomie ligowych zmagań, to jednak wygrywa. I nie są to szczęśliwe, wymęczone zwycięstwa nad rywalami, gdzie większość ludzi na trybunach ziewa z nudów.
Może tak się dzieje, kiedy w klubie nie nakłada się niepotrzebnej presji, a w drużynie grają wychowankowie i piłkarze z regionu, którym – po prostu – zależy? Także ci, którzy grali kiedyś w ekstraklasie, jak: Krzysztof Bąk, Adam Duda czy Wojciech Zyska, w żadnym wypadku nie dają odczuć młodszym kolegom i kibicom, że są lepsi. Wszyscy tworzą jedność, czy, jak niektórzy wolą, swoim zachowaniem wpisują się w filozofię „Rodziny Gedanii”. Zresztą, to było już widać w ubiegłym, jeszcze czwartoligowym sezonie.
Dziś znamienna w tym klubie jest radość wszystkich zawodników i trenerów po wygranej, czy to w Gdańsku, czy na wyjeździe. Ludzie to dostrzegają i zaczynają licznej przychodzić na mecze tożsamego – nie tylko historycznie – z Gdańskiem, a nawet Pomorzem, klubu.
PRZECZYTAJ TEŻ: Koszulka od „Generała” dla chłopców z Gedanii
Problem w tym, że za chwilę przy Hallera może zabraknąć trybun, by pomieścić wszystkich chętnych. Przed rozpoczęciem III-ligowego sezonu klub rozważał grę m.in. na stadionie przy ul. Traugutta, ale koszty jego wynajęcia przekraczały możliwości zarządu, który ze swoich prywatnych pieniędzy utrzymuje klub. Zainwestował więc w obiekt, zwany przez niektórych kibiców „działkami”, po to by w wyższej klasie grać u siebie. No i gra, i to jak! Gedania 1922 jest liderem II grupy III ligi. Przegrała do tej pory tylko jeden, pierwszy w sezonie mecz.
To pokazuje rozwój i potencjał tej drużyny, ale warto pamiętać, że jest ona tylko najbardziej efektowną wizytówką klubu działającego inaczej niż większość polskich klubów piłkarskich, skoncentrowanych na szybkim sukcesie i (lub) zarobku.
PRZECZYTAJ TEŻ: To się nazywa fair play! Nietypowa sytuacji w meczu Gedanii
Zjawisko, z którym mamy do czynienia w roku 100-lecia Gedanii, ale też w przypadku kilku innych gdańskich klubów piłkarskich, jak Jaguar czy Stoczniowiec, dowodzi tego, że nie warto iść na skróty. Odwaga w działaniu, pasja, ciężka i systematyczna praca dają efekty, choć może się wydawać, że ta droga jest zbyt długa i mało atrakcyjna. To jedyny kierunek, by osiągnąć trwały sukces. Jeśli dla wielu kibiców jest on jeszcze wątpliwy, to wkrótce przestanie takim być.
Napisz komentarz
Komentarze