Wspomniany czwartkowy alarm dla dyżurnej pary włoskich myśliwców stacjonujących w Królewie Malborskim w ramach Task Force Air "Orzeł Biały" nie był pierwszym i raczej na pewno nie ostatnim - zarówno dla czterech Eurofighterów z włoskich Aeronautica Militare, które będą stacjonować pod Malborkiem do końca listopada, jak też dla polskich MiG-29 z 22 Bazy Lotnictwa Taktycznego.
Inny przykład sprzed kilkunastu dni - 14 września nad Bałtykiem pojawiły się dwa rosyjskie samoloty, po których wykryciu natychmiast zadziałały procedury dowodzenia i kontroli NATO. W rezultacie z Centrum Operacji Powietrznych Połączonych Sił Zbrojnych (CAOC) w niemieckim Uedem wydano rozkaz "Alpha Scramble" oznaczający natychmiastowy start myśliwców na przechwycenie maszyn zbliżających się do przestrzeni powietrznej państw NATO.
Jak podają Aeronautica Militare, tylko od 19 do 23 września osiem razy wydawano rozkazy "Alpha Scramble" dla włoskich myśliwców, a przecież w gotowości pozostają jeszcze maszyny polskich Sił Powietrznych.
Takie czynności prowadzone są przez 24 godziny na dobę - ciągły nadzór przestrzeni powietrznej oraz identyfikacja wszelkich śladów w celu uniknięcia naruszeń przestrzeni powietrznej Paktu. Centra CAOC znajdują się w Europie dwa. Jedno w niemieckim Uedem dla północnej części kontynentu, drugie w hiszpańskim Torrejon dla południa Europy. Do nich napływają informacje z rozpoznania radarowego i po analizie - jeżeli wykryto niezidentyfikowane samoloty lecące w pobliżu przestrzeni NATO lub już w jej granicach - podejmowane są działania w zależności od sytuacji.
Obecnie realizowana jest misja Baltic Air Policing dotycząca zabezpieczenia przestrzeni powietrznej Estonii, Litwy, Łotwy oraz Polski. Chodzi zwłaszcza o trzy pierwsze z ww. państw, które nie dysponują własnym lotnictwem myśliwskim. Włoski kontyngent z czterema samolotami Eurofighter Typhoon stacjonuje od 1 sierpnia do 30 listopada w 22 Bazie Lotnictwa Taktycznego w Królewie Malborskim.
Nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, że w trakcie jednej doby nawet trzykrotnie dochodziło do startu tzw. pary dyżurnej z lotniska w Królewie. Polscy piloci komentują - oczywiście również nieoficjalnie - że rosyjskie maszyny wyraźnie testują sprawność systemu alarmowania lotnictwa NATO, często wykonują też dość prowokacyjne i niebezpieczne manewry w przestrzeni powietrznej. Prócz tego latają z wyłączonymi transponderami pozwalającymi na szybką identyfikację.
Napisz komentarz
Komentarze