Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Będzie kolejna podwyżka dla parlamentarzystów? Politycy PiS są za, a nawet przeciw

Wygląda na to, że PiS już tak się zapętlił w tej swojej bufonadzie, bezczelności i kłamstwach, że stracił słuch społeczny - mówi opozycja o projekcie wyższych pensji dla polityków.
Tadeusz Cymański

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Nic tak nie budzi społecznych emocji jak podwyżka pensji dla władzy. Niedawno ujawniono, że w przyszłym roku mają się zwiększ wynagrodzenia parlamentarzystów, ministrów i prezydenta. Politycy PiS twierdzą, że to nie podwyżka, tylko waloryzacja. Że winna jest inflacja, i że te pieniądze  cytując klasyczkę  im się, po prostu, należą. Ale po ostrych słowach Donalda Tuska władza już przebąkuje o zamrożeniu waloryzacji dla siebie.

Opozycja wykorzystuje temat. Jej politycy mówią, że w tak trudnych czasach, kiedy prezydent Andrzej Duda radzi elektoratowi zacisnąć zęby, taka waloryzacja jest niewłaściwa politycznie i głupia. Do sprawy odniósł się lider PO Donald Tusk, mówiąc m.in.: – Są tacy, którzy twierdzą, że PiS-owska władza co prawda kradnie, ale się dzieli. Jak kradnie? To już wszyscy wiemy. Zobaczmy, jak dzieli się z ludźmi.

Szefowa Kancelarii Sejmu Agnieszka Kaczmarska potwierdziła, że do kancelarii wpłynęło pismo z Ministerstwa Finansów, informujące o podwyższeniu od nowego roku o 7,8 procent kwoty bazowej każdego uposażenia polityka będącego w parlamencie, w rządzie, a także prezydenta. To oznacza, że zarobki posłów i senatorów wzrosłyby o tysiąc złotych, prezydenta o dwa tysiące złotych, a ministrów o 1400 złotych miesięcznie.

Zdaniem posła Tadeusza Cymańskiego, wiceszefa sejmowej Komisji Finansów Publicznych w klubie PiS, założenia do budżetu kancelarii nie traktują polityków ani lepiej, ani gorzej, niż innych pracowników.

– Media nierzetelnie przedstawiają tę sprawę. To są przede wszystkim założenia do planu finansowego, które przedstawia się corocznie. Zmiany uposażeń poselskich nie są wcale przesądzone. Cała państwowa sfera budżetowa będzie miała waloryzowane uposażenia – tłumaczy. – Wszystkie instytucje, urzędy, agencje, trybunały, ministerstwa, parlament, a także administracja samorządowa mają obowiązek przygotować plany finansowe na przyszły rok. Minister finansów musi przedstawić wskaźnik waloryzacji także w sferze budżetowej. Kancelaria Sejmu wstawiła do planu finansowego wskaźnik obowiązujący w całej Polsce, czyli 7,8 proc.

Ostateczne decyzje w sprawie podwyżek dla poszczególnych grup zawodowych są dopiero przed nami. I nie można wykluczyć, że waloryzacje wysokich wynagrodzeń mogą być zamrożone. Jest oczywiste, że warunkach wysokiej inflacji i kryzysu szczególną ochroną powinny być objęte osoby o najniższych dochodach.

Tadeusz Cymański / poseł Solidarnej Polski

Na stwierdzenie, że w tych niełatwych czasach czym innym jest podwyżka dla posła w wysokości tysiąca złotych, a czym innym dla nauczyciela, która wyniesie tylko 150 złotych, poseł odpowiada, że przy tak postawionej tezie trzeba pamiętać, że ostateczne decyzje w sprawie podwyżek dla poszczególnych grup zawodowych są dopiero przed nami. I nie można wykluczyć, że waloryzacje wysokich wynagrodzeń mogą być zamrożone. Jest oczywiste, że warunkach wysokiej inflacji i kryzysu szczególną ochroną powinny być objęte osoby o najniższych dochodach. A tutaj najważniejszym wskaźnikiem jest dochód na osobę w rodzinie kończy.

Jerzy Borowczak, poseł Koalicji Polskiej, stwierdza, że nie rozumie tego posunięcia PiS w związku z podwyżkami uposażeń.

– Nie wiem, czy z ich strony to jakaś gra, czy oni tak na poważnie? A może się szaleju najedli? – zastanawia się głośno. I dodaje: – Przecież oni przed siedmioma laty szli po władzę z hasłem, że do polityki nie idzie się dla pieniędzy. A teraz szarpią finanse z każdej strony. Co Polacy mają o tym myśleć, zwłaszcza kiedy słyszą, że po tej rewaloryzacji nauczyciel dostanie 150 złotych, a taki polityk ponad tysiąc albo dwa tysiące jak prezydent.

Na stwierdzenie, że opozycja się buntuje, ale podwyżkę przyjmie, poseł Borowczak odpowiada: – A co możemy zrobić poza przeznaczeniem tych pieniędzy na wsparcie? Ta waloryzacja to bardzo zły pomysł, karygodny. Bo ani to nie jest dobry czas na to ani dobry klimat.

(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

Joanna Senyszyn posłanka Polskiej Partii Socjalistycznej: – Posłowie zarabiają dobrze. A rząd, jak wiadomo, zawsze sam się wyżywi. Zwłaszcza, że prawie wszyscy jego członkowie i wielu posłów PiS mają dodatkowe dochody w postaci rad nadzorczych w spółkach skarbu państwa. Podwyższanie wynagrodzeń wtedy, kiedy statystyczny Polak ledwo wiąże koniec z końcem, a miliony obywateli płacą wysokie raty, jest niewłaściwe i głupie politycznie.

Na pytanie czy PiS tego nie rozumie, posłanka odpowiada: Wygląda na to, że PiS już tak się zapętlił w tej swojej bufonadzie, bezczelności i kłamstwach, że stracił słuch społeczny.

Dopiero teraz w kuluarach widać, jak wielkie jest niezadowolenie wielu posłów PiS z wysokości uposażenia poselskiego. Głównie tych, dla których nie wystarczyło miejsc w spółkach skarbu państwa

Artur Dziambor / poseł Konfederacji

Artur Dziambor

Artur Dziambor, poseł partii Wolnościowcy, na stwierdzenie, że pewnie jest uradowany faktem, że po nowym roku wzrośnie mu uposażenie, odpowiada, że to podwyżka nie tylko dla posłów, ale dla całej budżetówki. A że posłowie też do niej należą, więc się załapali. Ale głównie mówi się o 460 posłach i senatorach, a nie o wszystkich, których ona obejmie.

Na słowa, że nauczyciel dostanie z tego tytułu 150 złotych podwyżki, a poseł tysiąc, nie mówiąc o prezydencie, któremu pensja zwiększy się o dwa tysiące brutto – jak obliczył Donald Tusk, Artur Dziambor przypomina, że Konfederacja do której należy, jako jedyna głosowała kiedyś przeciw podwyżkom dla posłów.

Głosowaliśmy również przeciwko podwyżce subwencji partyjnej. A ja wielokrotnie powtarzałem, że subwencję partyjną należałoby zlikwidować – tłumaczy.

Czy elektorat, nie wyłączając tego pisowskiego, to zrozumie?

I tu musimy wrócić do dyskusji o tym, czy będą wcześniejsze wybory – odpowiada Dziambor. Za każdym razem na takie pytanie odpowiadam, nie będą. Bo władza chce być władzą nawet w najgorszej sytuacji dla Polaków. Nawet gdyby Polakom było bardzo źle, to władza – przypominam – sobie poradzi, bo to ona ustala sobie pensje. I tak długo jak się tych stołków trzyma, tak długo będzie sobie radzić.

Jego zdaniem dopiero teraz w kuluarach widać, jak wielkie jest niezadowolenie wielu posłów PiS z wysokości uposażenia poselskiego. Głównie tych, dla których nie wystarczyło miejsc w spółkach skarbu państwa. I to dla nich ta kombinacja, żeby znieczulić ich gniew.

Tej podwyżki, co ważne, nie będzie w żadnym głosowaniu. Bo to waloryzacja. Żaden poseł nie ma więc na to wpływu – tłumaczy Artur Dziambor.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama